czwartek, 14 lipca 2022

Memorial Weekend 2022: Narodziny Alpaki

Jadąc samochodem z hotelu na kolejne wycieczki podczas naszego majowego wypadu na drugą stronę Gór Kaskadowych, przejeżdżaliśmy obok farmy z alpakami Crescent Moon Ranch. Sporej wielkości tablica głosiła, że alpaki można karmić i głaskać. Z głupia frant zapytałam dzieci, czy miałyby ochotę obejrzeć alpaki, ale nie spodziewałam się aż takiego entuzjazmu – jednogłośnego i bardzo zdecydowanego tak! 


Ostatniego dnia, po wymeldowaniu się z hotelu, udaliśmy się na farmę, choć nie do końca było nam po drodze do domu. Ale nikt nie upierał się przy powrocie najkrótszą możliwą trasą, a dzień dopiero się zaczynał – na miejsce zajechaliśmy 5 minut po otwarciu. 

Kupiliśmy woreczki z karmą, a przy tej okazji dowiedzieliśmy się, że kilka alpak spodziewa się potomstwa tego dnia, a inne są już nawet po terminie. Podeszliśmy do ogrodzonego pastwiska i zaczęliśmy podsuwać zwierzakom karmę na dłoniach, głaskając ich miękkie runo. A po chwili przyszła córka właścicielki farmy, wskazała, która z alpak jest po terminie, i oznajmiła, że już dzisiaj powinna wydać na świat potomstwo. Podobno uniesiony do góry ogonek świadczy o tym, że poród nastąpi niebawem. I tak się stało! 

Rodzącą alpakę otoczyło niezłe stadko, trochę zasłaniając wystającą główkę i przednie nóżki noworodka. Przy porodzie asystowała pani z farmy. Dzieci patrzyły oniemiałe, a ja nakręciłam filmik – też wcześniej nie byłam świadkiem narodzin żadnego zwierzęcia na farmie.


Podobno po godzinie mała alpaka (w tym przypadku dziewczynka) staje na własnych nogach. Wówczas mama i dziecko zostają przeniesione na oddzielne pastwisko.

Jak by emocji związanych z narodzinami alpaki było mało, trafiliśmy na dzień strzyżenia alpak. To także coś, co do tej pory widziałam jedynie na szklanym ekranie. Zgolone runo było natychmiast sortowane i pakowane w szczelne worki, i nawet to, co wydawało się śmieciami, zostało zebrane – z przeznaczeniem na wyściółkę do domków dla ptaków. 

Na koniec natrafiłam na wywieszkę z prośbą, by woreczków po karmie dla alpak nie wyrzucać do kosza a do specjalnego pojemnika w celu ponownego wykorzystania. Bardzo mi się to spodobało.

Na miejscu jest też sklep z włóczkami i wyrobami z alpaki, ale nie tylko. Skarby nieprzebrane – nie mogłam się od nich oderwać, ale ceny zadziałały lepiej niż sole trzeźwiące.

4 komentarze:

Jula pisze...

No to mieliscie przezycie. Wlascicielka wyraźnie pomagala w trakcie porodu. Mocno tam wyciagala za przednie konczyny..
Ciekawa jestem , a oo godzince male juz stanelo na nogi.
Dzieci Twojej tez zadowolone. Buziaki!.. :)

Motylek pisze...

Jula - Tak, mocno ciągnęła i nawet się zastanawiałam, czy nie zrobi krzywdy maleństwu, ale widać alpaki nie są aż tak kruche i delikatne jak ludzkie noworodki.

Motylek

splocik pisze...

Wycieczka super i emocji mnóstwo. :)
Co innego widzieć na filmie, a co innego w rzeczywistości.
Pozdrawiam ciepło.

Motylek pisze...

Splociku, masz całkowią rację! Co innego na filmie, a co innego w naturze!
Motylek