piątek, 5 marca 2021

Ribbon Trail to Old Road Trail

Nie mogłam się zdecydować gdzie zabrać dzieci na kolejną pieszą wyprawę. Ponieważ dwa poprzedzające dni przecierpiałam z powodu potwornego bólu głowy, postanowiłam nie forsować się i wybrać trasę średniej długości. W końcu stanęło na Hendrick's Park ponieważ nie byliśmy tam już od roku i ciekawa byłam czy już kwitną jakieś rododendrony w parku. 

W sobotni poranek dostałam wiadomość od znajomej z pytaniem o plany na ten dzień. Wymiana wiadomości skończyła się na tym, że na szlak wybrałyśmy się razem - w sumie z sześciorgiem przychówku w wieku od 5 do 15 lat.

Dzieci, i te młodsze, i te starsze, bardzo ucieszyło towarzystwo rówieśników. Emilia miała swoją przyjaciółkę Sofi, Krzysiek mógł porozmawiać na tematy okołoszkolne ze Sairą, starszą siostrą Sofi, z którą chodzą do tej samej klasy od zerówki. Wprawdzie najpierw oboje udawali, że wogóle się nie dostrzegają, a potem, że się nie znają, ale jakoś przełamali nastoletnią nieśmiałość i parę słów zamienili.


Las zaczyna się zielenić, paprocie pną się w górę, ale w Parku Rododendronowym niewiele drzew kwitnie. Liczyłam na magnolie, ale nie zauważyłam żadnej kwitnącej. Widać wiosna jeszcze nie wdrapała się na szczyt wzniesienia, na stokach którego znajduje się park. Za to wypatrzyłam łany przbiśniegów.



Te w moim ogródku już przekwitają, ale tam, na górce, mają chłodniej, więc kwitną nieco później - trafiliśmy na najlepszą porę by je podziwiać.



Szliśmy sobie przez las szlakiem Ribbon Trail to Old Road Trail, rozmawiając, dzieci biegały, wygłupiały się, cieszyły się swym towarzystwem. Czasami zza chmur wyłaniało się słonko, kilka razy pokropił deszcz, momentami dość rzęsisty, ale mieliśmy kurtki przeciwdeszczowe. 



Trasa z tych tam i z powrotem, więc kiedy doszliśmy do końca, zrobiłam całej szóstce latorośli zdjęcie, i zawróciliśmy. Jak już wspomniałam na początku, wycieczka należała do tych średnio długich, nieco ponad 5 km. Ale ponieważ dzieciaki nie odpuściły żadnej napotkanej skale, zwalonemu drzewu, wspinając się gremialnie, usiłując razem zmieścić się w najwyższym dostępnym punkcie, to samego chodzenia było niewiele, mimo, że w sumie wyprawa zajęła nam ponad dwie godziny. 


Spotkanie ze znajomymi sprawiło nam ogromną radość. Nie tylko dzieciom, bo i mnie miło było porozmawiać z kimś spoza pracy. Dodatkowo Krzysio miał okazję poćwiczyć nieco swój właśnie nabywany w szkole hiszpański bo znajoma pochodzi z Meksyku. Im też dobrze się z nami wędrowało, więc może jeszcze się razem gdzieś wybierzemy. 




5 komentarzy:

Urszula97 pisze...

Oj jak wiosennie, Paprotki ? Cudowny wypad zrobil8scie.Pozdrawiam.

splocik pisze...

Super wypad i sporo dodatkowych korzyści. :)
Fajnie wiosennie już u Was.
Moje przebiśniegi dopiero zakwitły.
Pozdrawiam ciepło.

hrabina pisze...

Wspaniale, że możecie jeździć na wycieczki! My nie możemy pojechać nigdzie, dosłownie NIGDZIE. W góry nie wolno, na szlaki nie wolno...
Po takim tygodniu pracy miło jest się wyrwać, prawda?

Przebiśniegów mnóstwo! One są tak piękne w swej prostocie.

Małgosia - "Sztuka w papilotach" pisze...

To prawie jak szkolna wycieczka :))). Wspaniale, że masz takie towarzystwo do pieszych wędrówek. Piękne widoki, a gąszcz przebiśniegów - urzekający!

Motylek pisze...

Urszula - wydaje mi się, że te paprotki w naszym klimacie to są całoroczne...

Splocik - Ano wiosennie! Zrobiłam kilka zdjęć i zabieram się z ataki wiosenny wpis.

Hrabina - Na szczęście możemy, tylko trzeba zakładać maseczki, ale to raczej niska cena za możliwość wyrwania się z zamknięcia w czterech ścianach. Wiosną 2020 przez kilka tygodni wszystkie parki, lasy, szlaki były niedostępne, ale na szczęście ktoś mądry zauważył, że wirus nie taki groźny na wolnym powietrzu, i dezycję tamtą zmieniono. Uwielbiam te nasze wycieczki, bo to bycie ze sobą zupełnie innej kategorii i jakości!

Małgosia - witam w Okruchach! Prawie jak szkolna wycieczka! Suchy prowiant też mieliśmy! Nie zawsze uda się skoordynować z kimś znajomym, ale jak tak, to mamy dodatkową atrakcję.

Motylek