sobota, 27 marca 2021

Ogrodowo

Pora roku taka, że trzeba szykować grządki pod zasiewy. Sałaty i groszku w moim przypadku.

Wybrałam się do ogródka by przygotować grządkę. Wydobyłam z otchłani szopki szpadel i zaczęłam przekopywać ziemię na grządce skrzynkowej. Wbijałam szpadel raz za razem, przewracając ziemię, usuwając korzenie pozostałe po zeszłorocznych warzywach. Praca moja nie trwała długo bo w pewnym momencie szpadel przeszedł przez deskę z boku grządki. 

A to ci ambaras!

Wiedziałam, że skrzynia dogorywa, ale liczyłam na to, że jeszcze jeden sezon przetrwa. Przeliczyłam się.

Zasiewy musiałam odłożyć na inny dzień i zabrałam się za demolkę - dość łatwo poszło rozmonowanie skrzyni bo deski spróchniałe a gwoździe przerdzewiałe. 

O matko, ale tam było robactwa!

Trochę ziemi rozplantowałam natychmiast - zawsze są takie miejsca w obejściu, które przydałoby się wyrównać, zasypując obniżenia. Na razie usunęłam tylko tyle ziemi, by zmieściła się niewielka nowa skrzynia na nowalijki.

Nowe skrzynie można kupić, ale są dość drogie i do tego musiałabym jeszcze zapłacić za transport, bo do mojego samochodu się nie zmieszczą. Koło domu zawsze znajdą się jakieś śmieci, odpady i pozostałości po remontach, i z takich właśnie niepotrzebnych, walających się po drewutni desek, zbiłam naprędce nową skrzynię.


Niewielką, około metr na metr, ale jak już ją ustawiłam, wypoziomowałam, i wypełniłam ziemią, mogłam posiać sałatę. Sałata już wzeszła, a ja jeszcze nie zabrałam się za usunięcie pozostałej po starej skrzyni ziemi. Powoli pozbywam się jednak starych spróchniałych desek. Te w najgorszym stanie łatwo było połamać ręcznie, resztę muszę pociąć piłą. Na razie położyłam je wystającymi gwoździami do dołu ze względów bezpieczeństwa i by ograniczyć nieco rozsypywanie się ziemi. Sporo pracy mnie czeka i chyba dlatego tak zwlekam.


Ponieważ o tej porze roku powszechne u nas są przymrozki, zmajstrowałam sobie przykrycie na tę nową grządkę, zamieniając ja w inspekt. Użyłam starej ramy na siatkę przeciwko muchom do której przyczepiłam grubą folię - taką do zabezpieczania podłóg przy remontach.

Przymrozki nie przeszkadzają ani forsycji, ani pierwszym tulipanom, ani innym sezonowym kwiatom, które pięknie kwitną. 









Zanim wypadł mi dodatkowy projekt ze skrzynią na ziemię, przesadziłam w nowe miejsce powojnik. Na poprzednim stanowisku niemal całkiem zagłuszał różę. Mam nadzieję, że w nowym będzie mu równie dobrze. Mimo, że mocno go przycięłam i przenosiłam go w nowe miejsce jak już puszczał pierwsze liście, szybko się pozbierał i pnie się ku górze jakby wogóle nie był przesadzany. Dostał bambusowe tyczki jako podporę i różowe plastikowe flamingi do towarzystwa. Zdjęcia będą jak zakwitnie.

2 komentarze:

Urszula97 pisze...

Jak pięknie i wiosennie.U mnie daleko do takiego kwitnienia.Pozdrawiam.

Motylek pisze...

Urszula - juz niedlugo!
Motylek