piątek, 22 stycznia 2021

Pierwsza piesza wycieczka

Na pierwszą pieszą wycieczkę w nowym roku wybraliśmy się niedaleko, ot, rzut kamieniem niemal, nad pobliski zbiornik retencyjny. Po drugiej stronie wałów i drogi są takie niby jeziorka, choć bliżej im do stawów, nie wiem jednak czy są zarybione. Nie ma to większego znaczenia ponieważ nie zamierzaliśmy łowić ryb a  jedynie nieco się przespacerować.

Fern Ridge Reservoir - Coast Foothills Ramble


Zimową porą, mimo braku liści, natura i tak zachwyca. Zdjęcia, nawet robione telefonem, ładne. Niebo tak pięknie odbija się w lustrze wody!


Nie dotarliśmy do końca ścieżki, która robiła się coraz bardziej błotnista, aż w końcu zamieniła się w bagienne rozlewisko. Niezbyt głębokie, ale bez gumowych kaloszy, nie do przebrnięcia suchą stopą.



Pospacerowaliśmy 45 minut poczym wróciliśmy do samochodu i przejechaliśmy na parking nad samym jeziorem - dużo większy niż ten, od którego odchodzi szlak, którym spacerowaliśmy.




Kiedy już znaleźliśmy się na tym parkingu, zamieniliśmy się miejscami z Krzyśkiem - teraz to on siedział za kierownicą a ja na miejscu pasażera. 
W grudniu moje dziecię zaczęło się uczyć jazdy samochodem! To była nasza kolejna lekcja. Po pierwszej doszłam do wniosku, że ja nie jestem jeszcze gotowa na to by moje dziecko zaczęło samo prowadzić samochód. 
Po kolejnych lekcjach oswoiłam się już nieco z tą myślą, zapewne dzięki temu, że dziecku nauka idzie dobrze, i coraz lepiej radzi sobie ze zmianą biegów. Krzysiek ma już 15 lat, więc może się ubiegać o tymczasowe pozwolenie potrzebne by prowadzić samochód jako uczeń. Mogę go zapisać na kurs jazdy albo uczyć sama. Do egzaminu teoretycznego i tak musi się przygotować sam. Posłałam mu linka i powiedziałam, że sam ma się tym zająć. Jak mu będzie bardzo zależało to się szybko uwinie, a jak nie, to załamywać rąk nie będę. 
Raz na jakiś czas jedziemy na parking i ćwiczymy.


Po lekcji, by dziecko nieco ochłonęło po mocnych wrażeniach, chwilę przespacerowaliśmy się wałem. Można nim dotrzeć do tamy i nawet sporo ludzi spacerowało, biegało, a nawet jeździło na rowerach, ale słońce już chyliło się ku zachodowi, żołądki przypominały, że zbliża się czas posiłku, więc wyprawę do tamy zostawiliśmy sobie na inny raz. Jeszcze tylko złapaliśmy w obiektyw żurawia (chyba, nie znam się na ptakach) i zawróciliśmy.



4 komentarze:

splocik pisze...

Świetna wycieczka. :)
Kto mówi, że trzeba jechać gdzieś daleko?
Jak ten czas leci, dopiero uczył się chodzić, a już zaczyna naukę jazdy samochodem.
Niedługo będziesz miała kierowcę zmiennika na dłuższe wypady.
Pozdrawiam ciepło.

Urszula97 pisze...

Szybko dzieci podchodzą do prawa jazdy, wycieczka urocza, trzymam kciuki za młodego kierowcy.

hrabina pisze...

Brawo, brawo dla młodego kierowcy! Wiem, że kierowca, to tak na wyrost, bo jeszcze chwila minie zanim zacznie jeździć, ale pierwsze jazdy ma za sobą:) Wyobrażam sobie, jaką musiałmiec frajdę! Moja Młoda latała pod sufitem, kiedy zaczęła jeździć autem.
Szybko u Was pozwalają siadać za kierownice. Tutaj musi mieć więcej lat i na provisional driving licence można jeździć tylko z kimś, kto ma pełne prawo jazdy.

Motylek pisze...

Splocik - ech, jak ten czas leci... Jak dobrze pamiętam kiedy to uczyłam się jak prowadzić samochód! Pierwszych prób ruszania maluchem pod górkę z ręcznego nigdy nie zapomnę!

Urszula - tutaj bez samochodu jak bez ręki. Za jakiś czas będę miała tylko jedno dziecko do wożenia.

Hrabina - no to w sumie bardzo podobnie, poza granicą wieku.

Motylek