środa, 1 kwietnia 2020

Wiosenne porządki łazienkowe

W zasadzie to nie wiosenne, ale jeszcze zimowe, bo to było jeszcze w lutym.
Z kratki wentylacyjnej nad wanną zaczęła mi kapać na głowę i plecy zimna woda. Dodatkowo coraz częściej wybijało korki łazienkowe, więc łatwo się było domyślić że coś się dzieje niedobrego. Kapiąca na głowę woda wskazywała na wentylację - w amerykańskich łazienkach wyciąg pary umiejscowiony jest w suficie. Wydedukowałam, że skoro urządzenie zostało wymienione prawie 7 lat temu to przez te lata mogło się w nim nazbierać  nieco kurzu. Postanowiłam wyczyścić. Najbierw wyguglałam sobie filmik prezentujący jak tego dokonać krok po kroku. Uzbroiłam się w śrubokręt, odłączyłam zasilanie, i zabrałam się do roboty.


No rzeczywiście nazbierało się tam kurzu choć stwierdzenie, że "nieco" byłoby ogromynm niedomówieniem. Kurz zamknął wszelkie prześwity tak skutecznie, że wentylator nie miał szans nieczego wydmuchać na zwenątrz. Toteż woda się zbierała i kapała, silniczek pracował ponad swoje możliwości i wywalało korki.
A dodatkowo pojawiła się pleśń.


Wyczyszcony wentylator poskładałam i umocowałam jak należy, i nawet zadziałało, ale nadal chodził głośno jak czołg i wywalało korki. Kiedy syn brał prysznic, wyszłam na zewnątrz żeby sprawdzić jak to wygląda na wylocie. No i okazało się, że z trzech klapek, które pod wpływem wydmuchiwanego powietrza powinny się unosić i wypuszczać parę na zewnątrz, jenda ledwo-ledwo uchyla się, ale tak odrobinkę, pozostałe dwie nawet się nie poruszały.

Przyniosłam z szopki drabinę, wlazłam, odkręciłam, i aż się za głowę złapałam! Siatkę, która ma wzbraniać dostępu wszelkim żyjątkom większym niż mrówka, pokrywał gruby korzuch mokrego kurzu, skutecznie kitując wszystkie otwory.
Po wyczyszczeniu (także pleśni wokół), zamontowaniu, i odpaleniu okazało się, że wentylacji niemal nie słychać, korki przestało wywalać, zimna woda przestała mi kapać na plecy, a wokół wentylacji przestała się pokazywać pleśń.
Nie przypominam sobie konieczności czyszczenia łazienkowej kratki wnetylacyjne kiedy mieszkałam w Polsce a przecież na Śląsku, gdzie mieszkałam, powietrze do najczystszego nie należało! W każdym razie cieszę się, że poradziłam sobie z problemem sama i do tego skutecznie. Teraz muszę jedynie pamiętać by co kilka lat przeczyścić wyciąg pary w łazience.
 

5 komentarzy:

Urszula97 pisze...

Kurde.Ty jednak spryciara jesteś.

Jula pisze...

Myślę,że te kratki wentylacyjne też trzeba trzyscic w Polsce.
Ja mam zamontowania na stałe. Ale aż się prosi ,żeby tam zajrzeć i nazbierane jawie grudki powyrzucac. ..
Zresztą teraz nie wino instalować w polskich blokach , gdzie jest gaz okapów podłączonych do wywiadów. Problem jest taki ,że można samemu zaczadziec i sąsiadów z pionu też.
Muszę sobie kupić okap tylko z wymiennych filtrem .
Jednak faktycznie Google , Internet , ułatwia życie. 😉☺👍👌

Jula pisze...

Czyścić .

splocik pisze...

Jesteś bardzo zaradną kobietą - BRAWO!
Niejeden mężczyzna nie potrafiłby tego dokonać. :)
Ja co jakiś czas czyszczę moje kratki wentylacyjne, ale moje mają tylko siateczki, które zaklejają się kurzem.
Trzymajcie się zdrowo.
Pozdrawiam ciepło.

Motylek pisze...

Urszula, Jula, Splocik - dzieki!
Zycie daje nam rozne lekcje, czasem trzeba i pomajsterkowac...
POzdrawiam!
Motylek