sobota, 4 kwietnia 2020

Heceta Head Lighthouse to Hobbit Beach Trail

Emilia bardzo chciała pojechać nad ocean. No to pojechaliśmy.

Prognoza pogody przewidywała częściowe zachmurzenie - trafiła się nam ta część z chmurami przez cały dzień. Zimno, pochmurno, ponuro - Emilia nawet nie protestowała, kiedy stwierdziłam że idziemy na szlak - to zdecydowanie nie był dzień na zabawę na plaży.


Szlak Heceta Head Lighthouse to Hobbit Beach zaczyna się tuż przy jednym z naszych ulubionych miejsc na wybrzeżu, Devil's Elbow, i już od dawna miałam ochotę się nim przejść. Pierwsza, dość łatwa część prowadzi z parkingu do latarni morskiej Heceta Head Lighthouse. Potem szlak pnie się powyżej latarni, na którą można sobie spojrzeć z góry.


Trasa przez cały czas prowadzi przez las, sprawiający przy takiej pogodzie dość ponure wrażenie.


Co jakiś czas dochodzi się do prześwitu i wówczas można sobie obejrzeć typowe formacje Oregońskiego wybrzeża, czyli dzikie, niedostępne, skaliste urwiska. Barierek zabezpieczających nie ma.


Szlak wznosi się od poziomu oceanu zboczem takich właśnie górek (dwóch) i cały czas idzie się albo ostro do góry, albo ostro w dół. Od czasu do czasu są nawet schody!


Tak to wygląda na wykresie:


W końcu dotarliśmy do miejsca, z którego widać plażę Hobbita (Hobbit Beach) do której zmierzaliśmy.


Ale to chyba dopiero połowa drogi (tam, a potem z powrotem...) Pomiędzy pagórkami trafił nam się płaski kawałek trasy przez las. Zazwyczaj to ja robię zdjęcia, ale tym razem aparat na chwilę przechwycił syn i załapałam się na fotkę!


W pobliżu plaży szlak, którym szliśmy, łączy się z Hobbit Trail, szlakiem, który prowadzi od szosy międzystanowej Nr 101 do plaży. Można zostawić samochód przy drodze i przejść pół mili do oceanu.


Na tym odcinku spotkaliśmy kilka rodzin z małymi dziećmi i psami oraz natknęliśmy się na parę drzew, na które koniecznie trzeba było się wdrapać.


Nareszcie dotarliśmy na plażę Hobbita!


Zjedliśmy kanapki i dzieci zaczęły się bawić, ale zabawa nie trwała długo - wiał wiatr i było zimno. Nikt nie protestował kiedy zarządziłam wymarsz w drogę powrotną.

Kiedy wróciliśmy na parking, to ja byłam najbardziej zmęczona. Dzieci miały jeszcze dość sił żeby pobiegać po plaży. Ja w tym czasie doszłam nieco do siebie bo jeszcze czekało mnie prowadzenie samochodu w drodze powrotnej do domu, 112 km.



To była nasza najdłuższa, jak do tej pory, piesza wycieczka - ponad 6 kilometrów przez dwie górki.

2 komentarze:

splocik pisze...

Wspaniała wycieczka, piękne widoki. :)
Wyobrażam sobie, jak tam pięknie, gdy świeci słońce i jest zielono.
Pozdrawiam ciepło.

hrabina pisze...

Wycieczka świetna, a las - w innej, zieleńszej i sloneczniejszej porze roku, musi być piękny.
Latarnie mają swoją niezwykłą siłę przyciągania, skupiania uwagi.