niedziela, 3 lutego 2019

Szlaban na elektronikę

Zastosowałam ostatnio dzieciom szlaban na elektronikę: dwa tygodnie bez tabletów, komputera czy iPoda.

Głównym powodem kary dla Krzyśka było opuszczenie się w nauce.
Nie oddał jednego z zadań, mimo że mu przypominałam kilka razy, aż w końcu było za późno (dwa tygodnie po terminie). Zadanie domowe zaczął odwalać na odczepnego, byle szybciej dorwać się do gier komputerowych i na efekty, głównie z matematyki, nie trzeba było długo czekać.

Schowałam komputer i tablety, i zapowiedziałam, że jak oceny wrócą do takich jakie mają być, to sprzęt wyjdzie z ukrycia.

W przypadku Emilii, natomiast, dość łatwo daje się zauważyć prostą zależność pomiędzy fatalnym zachowanie a czasem spędzonym z tabletem w ręku. Przerażają mnie jej napady już nie zwykłej złości, ale wręcz furii kiedy przegra jakąś grę - zbyt przypomina to zachowanie osoby uzależnionej aby przejść nad tym obojętnie. Dodatkowo przestała czytać - a to jest jej stałym zadaniem domowym.

Dwa tygodnie minęły zanim Krzysiek poprawił ocenę z matematyki. Przy okazji lepiej mu poszło też i na teście z Science - jako jeden z trzech uczniów siódmej klasy (ok. 130) zaliczył go na 100%. Wystarczyło, że troszkę powtórzył materiał przed testem. Niewiele, bo nawet nie zauważyłam kiedy zaglądał do notatek.

Te dwa tygodnie były czasem dobrym, czasem wielu chwil spędzonych razem, we troje, na żartach, wygłupach, zabawie i wspólnym oglądaniu filmów.
Okazało się, że Emilia potrafi się jeszcze bawić zabawkami, że książki są na tyle ciekawe, że nawet sześciolatka potrafi czytać przez bitą godzinę, do ostatniej strony. Krzysiek, po tygodniach przerwy, też zaczął czytać.
Okazało się też, że moje dzieci nadal potrafią korzystać z wyobraźni a ogródek za i przed domem stanowi niezmiernie żyzną glebę dla ich fantazji.
W domu ucichły kłótnie, pyskówki i awantury, które dziwnym zbiegiem okoliczności wywołuje u moich dzieci kontakt z tabletami i komputerem.

W piątek wieczorem dzieci dostały z powrotem tablety i komputer ale na pewnych warunkach. Między innymi, wolno dzieciom z nich korzystać jedynie w dni, w które nie ma zajęć szkolnych, po wykonaniu wszystkich obowiązków, i do godziny 7 wieczorem.

Już w sobotę doszło do pierwszych niesnasek, wzajemnego dokuczania sobie, dogryzania, opryskliwości i wrzasków. Także wobec mnie.
Emilia tak się wkurzyła, że nie może przejść jakiegoś poziomu, że zaczęła rzucać tabletem. Na szczęście upadł na miękką kanapę, a potem na dywan. Mało brakło a Krzysiek spóźniłby się na mecz koszykówki, bo nie mógł oderwać się od gry komputerowej.


Wieczorem schowałam ponownie komputer i tablety.

Dzisiaj niedziela, dzieci pozbawione elektroniki, najpierw bawiły się w ogródku.
Z kijami w rękach eksplorowały nieznane krainy. Zgodnie, bez kłótni, razem. Potem Emilia zamieniła kanapę w fort, a Krzysiek ćwiczył rzuty do kosza.

Przeraża mnie, z jaką łatwością moje dzieci wpadają w sidła zastawiane przez twórców gier komputerowach, jak nie potrafią się oderwać od komputera czy tabletu, odłożyć na bok, jak świat wirtualny staje się treścią ich życia, spychając wszystko inne na margines. Czy zdołają zahartować się, pozbyć się tej słabości zanim wejdą w dorosłe życie? Czy zaraz po opuszczeniu domu rodzinnego dopadną ich macki wirtualnych pokus? Skoro z taką łatwością ulegają uzależnieniu od elektroniki, czy będą potrafili oprzeć się innym potencjalnym uzależnieniom?

5 komentarzy:

Jula pisze...

No cóż specjaliści pracują nad tym by uzależnić z wiadomych przyczyn. Kasa, kasa i raz jeszcze kasa.
Nie wiem , należałoby też jakieś rozmowy przez specjalistę przygotowane przeprowadzać by móc odpornic.
Bo z jednej strony jest nacisk na rywalizację ale przecież wiadomo ,że musi być i współpraca. Nie zawsze ta wygrana , to przejście na wyższy poziom jest ważniejsze , czasami należy odpuścić , bo inne rzeczy są ważniejsze . Ważne jest by coś wiedzieć , coś zobaczyć coś poznać coś samemu zrobić. ..
Czyli jakiś dobry psycholog , czy coś w tym temacie .jakieś książki.
Dorośli mają, oj mają problemy i niestety nie wszyscy sobie radzą.

Pojedztam.pl pisze...

Tyle czasu bez telefonu czy laptopa to nie lada wyzwanie. Można śmiało powiedzieć, że blog ten jest bardzo oryginalny, posty napisane w fajny, przystępny sposób dla czytelnika. Pozdrowienia

Motylek pisze...

Jula - z Krzyśkiem rozmawiam, tłumaczę, ale kiedy siedzi przed komputerem, racjonalna część mózgu przestaje u niego funkcjonować. Emili też wyjaśniam, dostosowując rozmowę do jej wieku, ale w obu przypadkach chyba pozostaje mi na razie rola policjanta.

Motylek

hrabina pisze...

W takich czasach żyjemy. Moje dzieci są bardzo złe na mnie, że maja wysokie ograniczenia - zero elektroniki w tygodniu i po dwie godzinki w weekend. teraz już sę przyzwyczaiły, ale parę lat temu, kiedy to wprowadziłam, byłam najgorszą mamą na świecie.

Myślę, że najważniejsze jest to, że jesteś świadoma zagrożenia, coś z tym robisz. Cześć rodziców po prostu daje dzieciom elektroniczne zabawki i zostawia je samym sobie. To dopiero jest przykre. i tragiczne, a potem będzie opłakane w skutkach

Motylek pisze...

Hrabina - ja wprawdzie nie usłyszałam wprost jaką to okropną mamą jestem, ale widziałam ten zarut w oczach - dobrze, że wzrok nie zabija! Ale dni szybko mijają i jakoś te moje dzieci przeżyła jeden tydzień, drugi, kolejny, pogodziły się bez szemrania, wiedząc, że nie zawaham się wyrzucić tabletów do kosza.

Tak, pozostawienie dzieci sam na sam z elektroniką może chwilowo ułatwia życie rodzicom, kupując im trochę świętego spokoju teraz, ale co potem? Cieszę się, że nie jestem jedyną taką "niedobrą" mamą. Dziękuję za ten komentarz - podniosłaś mnie na duchu!

Motylek