sobota, 20 stycznia 2018

2017 - podsumowanie

Rok 2018 już się rozkulał na całego a ja cały czas zabieram się za podsumowanie roku ubiegłego. Bez entuzjazmu, bo i nie ma się za bardzo czym chwalić.

Jeśli chodzi o robótki to wydziergałam 3233 gram włóczki (czyli o 2218 gr mniej niż w roku 2016). Dobrze choć, że w większości była to włóczka z zapasów (2687 gr) aczkolwiek zapasy owe wizualnie nie zmniejszyły się za bardzo.
Bez zakupów nie obyło się, bo wszak kupowanie włóczki, to dla osoby uwielbiającej dzierganie, szalona przyjemność. Nie pofolgowałam jednak sobie za bardzo - moje włóczkowe zakupy w roku 2017 to jedyne 546 gram.

Wyjątkowo dużo rzeczy zrobiłam dla siebie: cztery pary skarpet (to dzięki KALowi w ramach polskiej grupy na Ravelry), dwie pary kapci i sweter; sporo dla Emilii - dwa sweterki,  kamizelka i dwie pary getrów; dwa sweterki dla niemowlaka, żakardowy kocyk dwustronny i kilka mniejszych projektów jak podkładki pod gorące naczynia i myjki do ciała.

Fatalnie wypadam w kategorii kontroli wagi ciała. Zakończyłam rok ważąc o 7.5 kg więcej niż pierwszego dnia 2017 roku - totalna porażka. Tych zbędnych kilogramów byłoby jeszcze więcej, ale od połowy października zaczęłam pilnować się nieco w kwestii jedzenia i udało mi się zgubić 3 kg.
Dobrze, że na początku stycznia zaczęliśmy w pracy trzecią edycję Biggest Loser, więc jest nadzieja na powrót do bardziej normalnej dla mnie wagi.

Jedynie analiza kategorii książkowej poprawia mi humor.
2017 roku podarował mi 45 przeczytanych  i 21 wysłuchanych książek, czyli w sumie 66 wypraw do innych światów. Nie wszystkie powaliły mnie na kolana, ale kilka perełek się znalazło. Z wrażenia po "Kwietniowej czarownicy" Majgul Axelsson do tej pory się nie otrząsnęłam, tak jak i po książkach Fredrika Backmana. Przeczytałam wszystkie, które napisał i wydał. Tak się szczęśliwie składa, że wszystkie one zostały przetłumaczone na język angielski i do tego są dostępne w mojej miejskiej bibliotece publicznej. W ubiegłym roku odkryłam także dla siebie Marka Krajewskiego oraz Cykl Demoniczny Petera V. Bretta. Bardzo jestem ciekawa co przyniesie mi w Krainie Literatury rok 2018.

6 komentarzy:

Urszula97 pisze...

Piękne podsumowanie,odnośnie wagi to w 2017 taka mnie grypa powaliła że poszło samo 8 kg,a należę do puszystych,zatem niech się marzenia spełniają.

hrabina pisze...

przerobiłaś tej włóczki, oj przerobiłaś!
A książki! tu mnie powaliłąś totalnie. P.V. Brett'a czytał mój mąż - ja dopiero się przymeirzam - i wybrał wersję polską, że względu na denerwujący go styl pisania autora. Rzadko to się zdarza, by Artur przedkładał tłumaczenie nad oryginał, ale się zdarza. A Ty jakiewydanie? w oryginale?

Motylek pisze...

Urszula - schudnąć 8 kg to chciałabym BRADZO, ale może niekoniecznie przez chorbę... Życzę Ci szybkiego powrotu do pełni sił!

Hrabina - Pierwsze cztery tomy po polsku a ostatni po angielsku bo chyba by mnie skręciło gdybym musiała tyle miesięcy czekać na tłumaczenie.

Motylek

AsicaN pisze...

Wow niezly wynik ksiazkowy, u mnie to bylo moze z 6 tytulow ;P

Motylek pisze...

lasica696 - bywały i u mnie lata z podobnym wynikiem co u Ciebie...
Motylek

hrabina pisze...

Ja też bym nie wytrzymała do tłumaczenia.... :)