poniedziałek, 18 grudnia 2017

Spotkanie z prowadzącymi poranny program radiowy

W samochodzie, jadąc do pracy, słucham sobie lokalnej stacji radiowej.
W dni powszednie program prowadzi duet Liz & Reilly - dwie kobiety z niesamowitym poczuciem humoru.
Choćby nie wiem jak mi dzieci dały popalić przed wyjściem z domu, choćbym nie wiem jak bardzo była niewyspana - słuchając audycji zawsze wraca mi dobry humor i dojeżdżając do pracy uśmiecham się radośnie.

Program obfituje w różnego rodzaju konkursy a także akcje reklamowe, w których można wygrać - choćby 3 duże pizze dla swojego miejsca pracy.
Trzeba jedynie słuchać audycji o 8.40 rano lub o 3.30 po południu - o tych porach, od poniedziałku do czwartku, podawane jest słowo, które następnie trzeba podać rejestrując się na stronie stacji. W piątki, natomiast, odbywa się losowanie. Szczęśliwiec otrzymuje certyfikat do lokalnej pizzerii - na 3 duże pizze.

8 grudnia rano odebrałam połączenie - dobrze znany mi głos Liz oznajmił mi, że to moje miejsce pracy dostanie niebawem na lunch pizzę! Rozmowa została nagrana i mogłam jej wysłuchać 10 minut później kiedy puszczono ją na antenie.

A w poniedziałek obie panie osobiście dostarczyły kupon do pracy:


Do tego czasu już wszyscy w pracy wiedzieli - no przecież tak smakowitej wiadomości nie mogłam trzymać w tajemnicy!

Chwilę porozmawiałyśmy sobie, dołączył do nas mój szef, który uprzejmie zrobił nam zdjęcie.

Po wyjściu pań jeszcze chwilę debatowaliśmy odnośnie daty lunchu i stanęło na pierwszym tygodniu stycznia, kiedy to ze zwolnienia lekarskiego po operacji kolana wróci jedna koleżanka, dojdzie nieco do siebie po śmierci ojca druga koleżanka, powracają z urlopów grudniowych wszyscy, którzy takowe sobie zaplanowali, ale jeszcze przed rozpoczęciem trzeciej edycji (jakże koniecznej po świątecznym obżarstwie!) Biggest Loser (8 stycznia). Kupon zostawiłam szefowej biura a wychodząc z jej pokoju słyszałam jeszcze dyspozycje, jakie zostawiał jej szef - jak będzie zamawiać te pizze to ma jeszcze do tego dokupić sałatki i coś tam jeszcze, tak, żeby wszystkim w pracy wystarczyło na porządny lunch.

Wyżerka wyżerką a mi i tak największą przyjemność sprawiło osobiste spotkanie z prowadzącymi mój ulubiony program radiowy. (Zaskoczył mnie niewielki wzrost pań i drobne figury - bardzo boleśnie odczułam ogrom swych zbędnych kilogramów.)


4 komentarze:

Ataner pisze...

Nie jesteś osamotniona gdyż ja swoją wagę już dawno przestałam lubić i kopnęłam głęboko pod łóżko. Dlatego nie wiem ile dokładnie ważę ale czuję, że za dużo. ciuchy mi też to szepczą:)
Najlepsza pizza to pizza gratis, gratuluję wygranej.
Pozdrawiam:)

Motylek pisze...

Ataner - niestety moje ciuchy już nie szepczą a KRZYCZą! Skąd one mają ten megafon?

Motylek

splocik pisze...

Na wagę nie patrz, najważniejsze dobre samopoczucie :)
Gratuluję wygranej :)
Pozdrawiam ciepło.

Motylek pisze...

Splociku - niestety to sampoczucie wiąże się też i z wagą...
Pozdrawiam serdecznie,
Motylek