poniedziałek, 20 listopada 2017

Wszystko dobre, co się dobrze kończy!

W piątkowe popołudnie przyszli do Krzysia urodzinowi goście: trzej koledzy, ciocia Krysia oraz sąsiedzi (ci co zawsze pamiętają o moich dzieciach.)

Najpierw była pizza, potem tort z dwunastoma świeczkami.


W końcu nadszedł czas na otwarcie prezentów.


Ponieważ latem okazało się, że Krzyś bardzo lubi jeździć na wrotkach, dostał ode mnie na urodziny wrotki. Takie, które mają regulowany rozmiar, by posłużyły trochę. Krzyś bardzo się ucieszył, tak jak i z innych prezentów, ale niekwestionowanym przebojem i prezentem, który sprawił dziecku najwięcej radości był dron. (To prezent od mojego brata i bratowej.)


Poskładanie drona w działającą całość wymagało pomocy - nieoceniona okazała się obecność sąsiada, który ma wyjątkowy dar do wszelkich kabelków.

Wieczorem chłopcy mieli trening koszykówki, na który ich zawiozłam.
Dobrze się złożyło z tym treningiem, bo już ich za bardzo roznosiło z nadmiaru cukru i emocji. Po 90 minutach biegania nie mieli już siły na żadne szaleństwa.

Jeden z chłopców został u nas na noc, więc w sobotę, zaraz po śniadaniu, mimo zimna i mgły, chłopcy wyszli przed dom by przetestować prezenty.
Krzysiek jeździł na wrotkach, Emilia gnała za nim na hulajnodze a Sam najpierw na nogach, a kiedy Krzysiek nabrał już pewności (i prędkości) - na rowerze.


Kiedy nieco opadli z sił, a bateria drona naładowała się (nikt nie pomyślał o podłączeniu jej do ładowarki poprzedniego wieczoru) zaczęły się loty testowe. Zabawa, choć przednia, zakończyła się dość gwałtownie, kiedy to zabawka spadła - na oko na jedną z sześciu sąsiednich posesji, z dojściem z dwóch różnych ulic.


W sobotę rano tylko w dwóch domach ktoś był - ale okazało się, że zabawki należy szukać w pozostały ogródkach..

Ponieważ akurat skończył się nam tusz w drukarce, chłopcy ręcznie napisali do właścicieli posesji, wyjaśniając co zaszło, i prosząc o kontakt jeśli odnajdą drona. Emilia też postanowiła pomóc i napisała jedną kopię.

Humory dorównały pogodzie a ja zdążyłam już nawet sprawdzić czy jeszcze można kupić dokładnie taką samą zabawkę i za ile. Dronem, w chwili wypadku, sterował kolega Krzysia, więc nawet nie wypadało się złościć ani mnie ani Krzyśkowi, ale jeśliby się nie znalazł, to przecież nie ukarałabym Krzyśka za to, że był uprzejmy i pozwolił pobawić się zabawką koledze.

Chcąc nie chcąc, chłopcy wrócili do jazdy na rolkach i rowerze.
Kiedy wrócili z wycieczki do parku i zasiedliśmy do obiadu, zadzwonił telefon - jeden z sąsiadów odnalazł u siebie Krzyśkowego drona i zadzwonił by nas o tym poinformować. Radość z nadejścia roku dwutysięcznego nie dorównywała naszej radości po otrzymaniu tej wiadomości! Pognaliśmy natychmiast na sąsiednią ulicę i już po chwili bateria się ładowała a po godzinie zabawa na trawniku przed domem trwała znowu w najlepsze - zabawka nie doznała najmniejszego uszkodzenia - ku uldze i radości nas wszystkich.




4 komentarze:

Jula pisze...

Cieszę się ,że tak wspaniale uczciliscie kolejne urodziny . Trochę było strachu o drona, dobrze ,że sąsiad uczciwy oddał.
Ja też dołączam do życzeń. Zdrówka i spełnienia wszystkich marzeń! ...
🎉

hrabina pisze...

To super ze tak się wszystko skończyło. prezenty, że ho,ho!

Jeszcze raz wszystkiego naj dla Krzysia

Urszula97 pisze...

Piękny dzień urodzinowy,super się dzieciaki bawią a nie tylko komputer i komputer.

Motylek pisze...

Jula, Hrabina - dziękuję!

Urszula - dlatego bez wahania kupiłam dziecku wrotki - też wolę taką formę spędzania wolnego czasu niż przy komputerze czy tablecie.

Motylek