środa, 5 listopada 2014

Biedronka w objeciach szkileletu

Wiadomo było, że trzeba będzie wykombinować jakiś strój dla Krzyśka na Halloween. Ze starych wyrósł - i jeśli chodzi o rozmiar, i tematykę. 

Strojów w sklepach było w bród - nic tylko wybierać i kupować! Ale ja nie chciałam wydawać za dużo, więc zabrałam dziecko do sklepu z używanymi rzeczami, gdzie latorośl wybrała sobie klasyczne przebranie na okazję - szkielet, w dodatku w bardzo przystępnej cenie kilku dolarów. Wprawdzie nie było maski-czaszki, ale maska-duszek też pasuje. Obie rzeczy przetrzymały pranie w pralce, a że są nieco za duże, posłużą i w przyszłym roku.

Emilia natomiast wystąpiła w stroju biedronki, tak jak w ubiegłym roku, tylko dorobiłam jej oczy, które przyczepiłam do czerwonej czapki. 


Ponieważ ostatni dzień (i wieczór) października były dość ciepłe, przed wyjściem z domu założyłam Emilii ciepły czerwony sweter zamiast kurtki - ładnie wyglądała ta moja Kruszynka!

Obeszliśmy tylko kilka domów na naszej ulicy i po pół godzinie byliśmy z powrotem w domu. Te pół godziny wystarczyło jednak, żeby zgubić oczy biedronki - nie były zbyt mocno przytwierdzone.

Muszę pochwalić Krzyśka, że nie zjadł wszystkich słodyczy natychmiast, wydaje mi się, że jeszcze mu ich trochę zostało, a wcale tak dużo tych łakoci nie było. 

Z Krzyśkiem ostatnio znowu mam kłopoty - nieładnie się zachowuje, lekceważąco odzywa, nie słucha. Ręce już mi opadają! Ostatnio jedyna rzecz, która na niego działa to całkowite ignorowanie - brak reakcji na próby jakiej kolwiek interakcji. Tylko takie traktowanie sprawia, że po jakimś czasie zaczyna normalnie (ładnie) się zachowywać. 

Dobrze, że chociaż Emilia jest przesłodka - to pewnie rekompensata od życia! Ostatnio uwielbia zapewniać mnie o swoich gorących uczuciach wobec mamy. Przychodzi, głaska mnie po ręce i mówi:

- Wieś? Ja ciebie lubie! 
- Ja ciebie też lubię córeczko.
- Kocham ciebie! - i obejmując moje ramię, ściska mnie jak najmocniej potrafi. A potem jeszcze musimy zaliczyć pocieranie noskiem o nosek:

- Nosek, nosek? - I cieszy się ta moja mała Sroczka tak bardzo!A ja bardzo lubię te chwile.

Czasem, kiedy do tych zapewnień dochodzi podczas posiłku, dołącza się i Krzysiek, zapewniając, że też mnie lubi, i że też mnie kocha - no i mamy na te krótkie chwile sielankę!

Emilia ostatnio sporo oglądała "Gdzie jest Nemo" i teraz fascynują ją rekiny. Rekiny nieobce dziecku były jako pojęcie już wcześniej - inni straszą dzieci Babą Jagą, a my mamy rekina jako straszaka. Pojechaliśmy w końcu do Akwarium, żeby jej te rekiny pokazać -  o tej wycieczce będzie innym razem. Zadziwia mnie, jak ta moja mała córeczka dobrze pamięta przebieg akcji - z przejęciem relacjonuje jak to pan złapał baby Nemo do siatki i zabrał do akfalium a tata Nemo go siuka, i spotkał lekiny, tsy! Miały ostle zęby! 



Emilia jest bardzo spostrzegawcza i ma dobrą pamięć - chwyta w lot frazy z bajek, wyłapuje też różne słowa i wyrażenia z codziennych rozmów w domu. Czasem nie do końca właściwie ich używa. Kiedyś Krzysiek zachował się nieładnie, więc pełnym wyrzutu tonem zapytałam go:

- Dlaczego to zrobiłeś?

Teraz Emilia, ilekroć jest ciekawa dlaczego ktoś coś zrobił, pyta:

- Dlaciego to zlobiłeś? - pytanie zadaje z dokładnie taką intonacją, jakiej użyłam w tamtej chwili ja, choć zupełnie nie pasuje do danej sytuacji.


Niestety, coraz większe są problemy z kładzeniem Emilii spać. Jeszcze w ciągu dnia udaje się ja zabajerować, że mama idzie odpocząć, a Emilia leży obok i tylko pilnuje, żeby mamy nie pożarł rekin (wcale nie musi spać!). 

Ale wieczorem jakoś to nie działa. 10 wieczorem, mama ciągnie resztką sił a dziecko tryska energią: skacze, śpiewa, bawi się butelką z wodą, ciągnie mamę za włosy, rzuca smoczkami... Bardzo to męczące. Rzadko udaje się ją przetrzymać bez drzemki do wieczora - wtedy dziecko zasypia łatwo, ale za to śpi bardzo niespokojnie. Widać, ciągle jeszcze potrzebuje drzemki w ciągu dnia. 


3 komentarze:

hrabina pisze...

Stroje są rewelacyjne, biedronka przesłodka!!!! osobiście uważam, że wydawanie masy pieniędzy na przebieranki troche mija się z celem. Podobnie jak Ty, próbuje znaleźc coś w SH lub uszyc.
Z tym zachowaniem naszych najstarszych to chyba już tak przez chwilę będzie. Nie chcesz wiedzieć, jak moja Małgosia potrafi odpowiedzieć(na szczęście tylko niegrzecznie, a nie wulgarnie, jak miałam okazję usłyszeć z ust innych dzieciaków). czasem jestem PODŁAMANA, ale mam nadzieję, że to z czasem minie.
Teraz dzieciaki zaczynają tak wcześnie dojrzewać, może to w tym tkwi problem naszych pociech?

Anka

hrabina pisze...

Motylku, zaprosilam cie do zabawy blogowej, jeśli znajdziesz na nią chwile.

Anka

Motylek pisze...

Aniu - dziękuję za zaproszenie - muszę się zastanowić nad udziałem w zabawie, bo jak czytałam pytania to nie potrafiłabym jednoznacznie stwierdzić co lubię a czego nie - po prostu podchodzę do tego, że trzeba to zrobić i już.

Natomiast jeśli chodzi o zachowanie naszych dzieci - MAM NADZIEJę, że z czasem im to przejdzie, bo jakby tak miało zostać, to okazałoby się, że wychowałam potwora! Też mi się wydaje, że dzieci teraz szybciej przechodzą przez pewne fazy rozwoju, które kiedyś były bardziej charakterystyczne dla trochę starszych dzieci - odnoszę wrażenie, że Krzysiek coraz częściej zachowuje się jak nastolatek a nie jak dziwieęciolatek...

Pozdrawiam jesiennie,
Motylek