piątek, 21 listopada 2014

Pomarańczowy pas

W środę Krzysiek zdawał egzamin z karate na pomarańczowy pas.

Tym razem było ich tylko czworo - trzech chłopców i jedna dziewczynka.

Karatecy zostali porządnie przeegzaminowani z wszystkiego co powinni wiedzieć aby zmienić kolor pasa z żółtego na pomarańczowy. Wiem, bo obserwowałam przebieg prawie całego egzaminu, który trwał godzinę i 45 minut. Egzaminowani musieli udowodnić, że materiał mają w małym paluszku - i z tego co widziałam, mają.

Rodzice cierpliwie czekali, młodsze siostry (okazało się, że cała czwórka ma młodsze siostry) rozrabiały z mniej lub bardziej bolesnymi skutkami.

Emilia rozwaliła sobie wargę - poleciała krew, był straszny płacz, ale nie trwał długo i mała znowu wróciła do rozrabiania. Warga już się zagoiła i jest dobrze.





Po egzaminie nastąpiła ceremonia wymiany pasów, po niej sesja fotograficzna z mistrzem a na koniec dzieci dostały pączki kupione przez jednego z rodziców.



A tak ogóle to Krzysiek ma nową fryzurę, bo postanowił sam podciąć sobie grzywkę, a w wyniku jego działalności fryzjerskiej wyglądał jak chłopiec z zaczarowanego ołówka - nie miałam czasu jechać z nim do fryzjera, więc obcięłam mu włosy maszynką. Tak wygląda dużo lepiej...

2 komentarze:

hrabina pisze...

gratuluję dobrze zaliczonego egzaminu. to był na pewno wielki dzień!


Anka

Joanna pisze...

Hrabina - Dziekuje w imieniu Krzysia - oj, tak, to bylo WIELKIE wydarzeniew jego zyciu i BARDZO jest dumny z tego pomaranczowego skrawka materialu... Ja tez!

Motylek