10 grudnia, w jeden z najzimniejszych od wielu lat dni, przyszło nam przedzierać się przez zaspy, walczyć z oblodzonymi wiaduktami, a wszystko to po to, by dotrzeć w wyznaczone miejsce i na wyznaczoną godzinę by Krzyś mógł przystąpić do swoje pierwszej spowiedzi.
Przez minione tygodnie dzieci przygotowywały się do spowiedzi, kilka dni wcześniej Krzyś zrobił rachunek sumienia, i pozostało nam jedynie zwyciężyć z niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi (ja) i pokonać stres i strach (Krzyś).
Krzyś straszliwie przeżywał fakt, że o swoich grzechach miał komuś opowiedzieć. No bo niby mama i tak zna na pamięć tę całą listę, ale mama to mama, a ksiądz to nie mama.
Ciekawi mnie ogromna dysproporcja między beztroskim, radosnym grzeszeniem, a pełnym łez i rozpaczy przyznaniem się na głos do własnych błędów - ale to tylko na marginesie, nie będę tutaj prowadzić tego typu rozważań.
Cała impreza została przeprowadzona przez Proboszcza i zaprzyjaźnionego z parafią Dominikanina tak, by wydarzenie dla dzieci było bezstresowe, miłe i zabawne. Zero egzaminów, żadnego odpytywania, żadnego trzęsienia portkami ze strachu że się zapomni jakąś regułkę. Dzieci miały zadane wcześniej nauczyć się kilku modlitw, ale nikt ich z tego nie odpytywał.
Była też pani prowadząca chór, która zadbała o oprawę muzyczną - grała i śpiewała, kiedy dzieci przystępowały do spowiedzi, a głos ma jak sam anioł, więc było nastrojowo.
Po spowiedzi Krzyś stwierdził, że było great (świetnie) i że nie było wcześniej o co płakać.
Tylko w niedzielę był mocno rozczarowany, że ciągle jeszcze nie może dostać tego płatka..
Przez minione tygodnie dzieci przygotowywały się do spowiedzi, kilka dni wcześniej Krzyś zrobił rachunek sumienia, i pozostało nam jedynie zwyciężyć z niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi (ja) i pokonać stres i strach (Krzyś).
Krzyś straszliwie przeżywał fakt, że o swoich grzechach miał komuś opowiedzieć. No bo niby mama i tak zna na pamięć tę całą listę, ale mama to mama, a ksiądz to nie mama.
Ciekawi mnie ogromna dysproporcja między beztroskim, radosnym grzeszeniem, a pełnym łez i rozpaczy przyznaniem się na głos do własnych błędów - ale to tylko na marginesie, nie będę tutaj prowadzić tego typu rozważań.
Była też pani prowadząca chór, która zadbała o oprawę muzyczną - grała i śpiewała, kiedy dzieci przystępowały do spowiedzi, a głos ma jak sam anioł, więc było nastrojowo.
Po spowiedzi Krzyś stwierdził, że było great (świetnie) i że nie było wcześniej o co płakać.
Tylko w niedzielę był mocno rozczarowany, że ciągle jeszcze nie może dostać tego płatka..
4 komentarze:
Grudzień to oczywiście Święta i Nowy Rok. Czas zastanowienia i refleksji nad tym co było i będzie a dla mnie również okres przygotowań do wyjazdu świąteczno-noworocznego. Dlatego już teraz składam życzenia Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!
Ataner
Ta Twoja dwójka"urwisów"jest naprawdę fajna i nie ma co ukrywać jest to w dużej mierze Twoja zasługa.Tak długo już bywam u Ciebie na blogu i jak przeczytałam o spowiedzi Krzysia to pomyślałam,że to nie mozliwe żeby czas tak szybko gonił.Serdecznie pozdrawiam Ciebie i "urwisów".Krycha
Motylasta egzamin zdany i to zadawalająco.
Wspaniałości życzę z okazji ŚWIAT
z centralnej - Dośka
Ataner - dziękuję za życzenia. Mam nadzieję, że święta i sylwester spędzone na wyjeździe dostarczą niezapomnianych wrażeń i wspomnień - Radosnych świąt!
Krycha - dziękuję! Oj czas leci - nieubłaganie!
Dosia - Tobie i twoim bliskim - wspaniałych świąt życzę!
Motylek
Prześlij komentarz