Idą święta! Pewnie z powodu braku śniegu za oknem i nieczęstych wizyt w sklepach nie dotarłaby jeszcze do mnie ta myśl, gdyby nie dziecko.
To starsze dziecko.
Od przynajmniej dwóch tygodni żyje już Bożym Narodzeniem. Napisał list do świętego Mikołaja i wygląda na to, że wyparł z pamięci fakt, że Mikołaja tak naprawdę nie ma - rok temu dziecko zostało uświadomione w tej kwestii przez kolegów w szkole. Ale widać ośmiolatek ma potrzebę wierzenia w Mikołaje i inne wróżki a 12 miesięcy to szmat czasu i teraz Pierworodny kombinuje jaką by tu pułapkę skonstruować, żeby złapać w nią Świętego. Nie nadążam z dostarczaniem kartonów - co znajdę jakiś większy, to przechwyci go Emilia zanim Krzyś zrobi pułapkę, a w jej małych rączkach wszystko się "pali" - kartony wędrują do recyklingu. O planach złapania w potrzask Mikołaja Hultajstwo informuje mnie szeptem, w największej tajemnicy, żeby zainteresowany lub jego znajomi nie usłyszeli i nie zniweczyli planów dziecka.
Póki co, mamy nowy łańcuch choinkowy. Rok temu kupiłam na wyprzedaży pakiety przyciętych pasków w świątecznych kolorach - do tworzenia dekoracji świątecznych właśnie. Bardzo się przydały, bo nie musiałam ciąć równo papieru kolorowego tylko mogłam się zająć innymi czynnościami domowymi, a Krzyś sam lepił i lepił. Nawet zadbał o to, żeby mu się wzorki powtarzały w dokładnie tej samej kolejności!
W porze kolacji oświadczył, że głodny nie jest, a w ogóle to on tego dnia nie idzie spać tylko całą noc będzie lepił łańcuch. Stanęło na tym, że wzmocnił siły do dalszego lepienia posiłkiem regeneracyjnym, a kiedy w brzuszku się miło wypełniło, sprawdziliśmy jaki długi jest ten łańcuch.
Okazało się, że zawieszony na karniszu dochodzi do lampy a potem do drugiego końca karnisza. A jak imponująco wygląda! Tak fantastycznie, że szkoda go było ściągać i już tam pozostał, do teraz zdobiąc pokój Krzysia.
Przynajmniej wiadomo, że z pewnością nie dorwie go Emilia i nie przerobi na makulaturę. Do czasu, kiedy zawiśnie na choince, a potem los jego bardzo niepewny...
Zabraliśmy też dzieci do sklepu, w którym co roku każda choinka przybrana w innym stylu. Rodzajów i kolorów żaróweczek do ozdobienia domu od zewnątrz jest 40 - tych klasycznych żaróweczek, bo tych w kształcie baniek, dzwonków i innych nawet nie liczyłam. Dzieci dostały oczopląsu. Emilia musiała dotknąć każdego światełka, protestowała, kiedy nie mogła oderwać łańcucha od ściany bądź regału, a Krzyś sprawdzał jak działa każda zabawka jaka wpadła mu w ręce, zwłaszcza wszystkie mechaniczne metalowe pociągi, roboty, samoloty i karuzele. Godzina minęła nam jak z bicza strzelił!
Mi też w oko wpadło kilka ozdób choinkowych - zobaczę czy będą jeszcze i po ile po świętach, bo w chwili obecnej ceny są zabójcze.
To starsze dziecko.
Od przynajmniej dwóch tygodni żyje już Bożym Narodzeniem. Napisał list do świętego Mikołaja i wygląda na to, że wyparł z pamięci fakt, że Mikołaja tak naprawdę nie ma - rok temu dziecko zostało uświadomione w tej kwestii przez kolegów w szkole. Ale widać ośmiolatek ma potrzebę wierzenia w Mikołaje i inne wróżki a 12 miesięcy to szmat czasu i teraz Pierworodny kombinuje jaką by tu pułapkę skonstruować, żeby złapać w nią Świętego. Nie nadążam z dostarczaniem kartonów - co znajdę jakiś większy, to przechwyci go Emilia zanim Krzyś zrobi pułapkę, a w jej małych rączkach wszystko się "pali" - kartony wędrują do recyklingu. O planach złapania w potrzask Mikołaja Hultajstwo informuje mnie szeptem, w największej tajemnicy, żeby zainteresowany lub jego znajomi nie usłyszeli i nie zniweczyli planów dziecka.
Póki co, mamy nowy łańcuch choinkowy. Rok temu kupiłam na wyprzedaży pakiety przyciętych pasków w świątecznych kolorach - do tworzenia dekoracji świątecznych właśnie. Bardzo się przydały, bo nie musiałam ciąć równo papieru kolorowego tylko mogłam się zająć innymi czynnościami domowymi, a Krzyś sam lepił i lepił. Nawet zadbał o to, żeby mu się wzorki powtarzały w dokładnie tej samej kolejności!
W porze kolacji oświadczył, że głodny nie jest, a w ogóle to on tego dnia nie idzie spać tylko całą noc będzie lepił łańcuch. Stanęło na tym, że wzmocnił siły do dalszego lepienia posiłkiem regeneracyjnym, a kiedy w brzuszku się miło wypełniło, sprawdziliśmy jaki długi jest ten łańcuch.
Okazało się, że zawieszony na karniszu dochodzi do lampy a potem do drugiego końca karnisza. A jak imponująco wygląda! Tak fantastycznie, że szkoda go było ściągać i już tam pozostał, do teraz zdobiąc pokój Krzysia.
Przynajmniej wiadomo, że z pewnością nie dorwie go Emilia i nie przerobi na makulaturę. Do czasu, kiedy zawiśnie na choince, a potem los jego bardzo niepewny...
Zabraliśmy też dzieci do sklepu, w którym co roku każda choinka przybrana w innym stylu. Rodzajów i kolorów żaróweczek do ozdobienia domu od zewnątrz jest 40 - tych klasycznych żaróweczek, bo tych w kształcie baniek, dzwonków i innych nawet nie liczyłam. Dzieci dostały oczopląsu. Emilia musiała dotknąć każdego światełka, protestowała, kiedy nie mogła oderwać łańcucha od ściany bądź regału, a Krzyś sprawdzał jak działa każda zabawka jaka wpadła mu w ręce, zwłaszcza wszystkie mechaniczne metalowe pociągi, roboty, samoloty i karuzele. Godzina minęła nam jak z bicza strzelił!
Mi też w oko wpadło kilka ozdób choinkowych - zobaczę czy będą jeszcze i po ile po świętach, bo w chwili obecnej ceny są zabójcze.
2 komentarze:
Łańcuch imponujący i podziwiam Krzysia za to, że tak dokładnie kleił, pilnując powtarzalności wzorów!
u nas sa piękne ozdoby choinkowe, ale za to poświąteczne wyprzedaże się skończyły. mam na myśli to, że sklepy nie wyprzedają za bezcen towaru, jka było to jeszcze 3 lata temu, tylko chowają do magazynów. trzeci rok z rzędu powtarzają się te same rzeczy + trochę nowości i tyle. Widac, ze kryzys trwa i już nie można tak łątwo znaleźc czegoś fajnego za małe pieniądze.
Anka
Aniu - przyznam Ci się, że nie wiem jak to aktualnie u nas wygląda - w poprzednich dwóch latach odpuściłam sobie polowanie na ozdoby po świętach, bo mamy ichw zasadzie więcej niż mieści się na drzewku. Zobaczę już niebawem!
Motylek
Prześlij komentarz