W końcu i dzieci wstały, spakowaliśmy się i pojechaliśmy. Do znajomych mamy 1.5 godziny jazdy w jedną stronę. W połowie drogi zaczęło się przejaśniać i bardzo szybko zrobiła się przepiękna złota opromieniona słońcem jesień. Jechaliśmy przez tereny rolnicze, z lasami w oddali, więc sceneria była malownicza. Trzymałam ręce na kierownicy i nie robiłam zdjęć, więc nie mogę się podzielić tymi widokami.
Koleżanka jest Polką, ale rodzina jej męża mieszka w pobliżu – większość, niektórzy mieli mniej więcej tak daleko, jak my. Przy stole zasiadło 17 osób.
Był tradycyjny indyk (ważący ponad 10 kg), ale też i szynka (ważąca niewiele mniej). Do tego słodkie ziemniaki, zwykłe ziemniaki, szparagi, brukselka, marchewka, żurawiny oraz sos robiony na bazie tłuszczu, który wyciekł z indyka podczas pieczenia: gravy. Sos był przepyszny i choć było go bardzo dużo, zniknął bardzo szybko.
Potem były ciasta i lody, a kiedy już nie mogliśmy się ruszać z przejedzenia, dzieci zajęły się sobą: gry komputerowe, gry planszowe oraz pianino, bo okazało się, że jedna z dziewczynek niedawno zaczęła grać na pianinie i obie z Emilką spędziły dobrą godzinę przy instrumencie. Wprawdzie nie zabrałyśmy nut, ale utwory, które obecnie gra Emilia w większości zapisały się już w pamięci – chyba sama była tym zaskoczona.
Dorośli też się bawili. Najpierw zagraliśmy w grę na bazie szarad. Nie pamiętam nazwy, ale wygląda to tak: do odgadnięcia jest zestaw słów (tyle słów ile grających), trzy rundy, w każdej rundzie te same słowa, ale w innej kolejności. Za pierwszym razem trzeba słownie opisać słowo klucz, w drugiej rundzie przedstawia się słowo niewerbalnie, w ostatniej rundzie mówi się jedno słowo – oczywiście nie to, które pozostali mają zgadnąć. Czasu jest niewiele – w każdej rundzie tylko pół minuty. A jak się zgadnie i zmieści w czasie, to jeszcze jest rzut specjalną kostką i może się okazać, że punkt przejmuje system. Bo grają wszyscy razem do jednej bramki przeciwko systemowi. Po pierwszej rundzie system wygrywał. W drugiej rundzie trochę się ogarnęliśmy a w ostatniej rundzie wyszliśmy na prowadzenie i pokonaliśmy system. Potem graliśmy w jeszcze inne gry.
Dobrze się bawiliśmy. Zostaliśmy na noc, co było zaplanowane. W związku z tym Kicia została na noc sama w domu. Latem, kiedy jest ciepło, zostaje w ogródku a sąsiedzi przychodzą ją nakarmić. Teraz jest za zimno, więc postanowiłam zaryzykować i zostawić ją w domu z nadzieją, że skorzysta z kuwety (a nie dywanu). Do tej pory nigdy nie korzystała z kuwety – nad ranem przychodziła mnie obudzić, kiedy chciała wyjść na zewnątrz, mimo że miała kuwetę. Do domu wróciliśmy dopiero w piątek wieczorem. Mądra Kicia nie zapaskudziła ani dywanu, ani kanapy czy fotela – grzecznie skorzystała z kuwety, ale jak tylko wróciliśmy, powróciła do swoich zwyczajowych wycieczek do ogródka z otwieraniem drzwi na żądanie. Ale teraz już wiem, że możemy ją zostawić na dłużej w domu.
4 komentarze:
Super, że masz tam znajomych , że możecie wspólnie świętować. To miłe. Każdy coś wnosi i jest wesoło, tak jak powinno być. 😀
Hmm, nie każdy komentarz wchodzi. To kotka spryciura. 😽
Super, że masz tylu przyjaciół i znajomych, z którymi możesz świętować.
Dzieci lubią bawić się i to nikogo nie dziwi.
Dorośli też lubią się bawić i potrafią to robić znakomicie.
Pozdrawiam ciepło.
Wspaniale spędziliście Święto Dziękczynienia. Sam wyjazd i zmiana otoczenia, to chyba dobre dla całej Waszej rodzinki.
Prześlij komentarz