wtorek, 20 kwietnia 2021

W temacie szkoły

W kwestii szkoły, entuzjazm moich dzieci nie stygnie. Mimo że muszą budzić się wcześniej by pójść do szkoły, same wstają, a zdarza się, że są już na nogach, zanim budzik zadzwoni.

U Emilii, z powrotem do budynku szkolnego wróciły projekty plastyczne. Jej ubiegłotygodniowy projekt przywołał wspomnienia z czasów, kiedy będąc w wieku córki, na zajęciach z plastyki wykonywałam bardzo podobne prace. Najpierw wypełniało się tło.



Ja robiłam to za pomocą farb, Emilia kredkami. 



Potem nanosiło się wosk, który następnie malowało się czarną farbą. Emilia miała łatwiej, bo dostała od razu czarny wosk. Kiedy wydrapywała swój obrazek, nie odchodziła jej farba z ostatniej warstwy — jak kiedyś mi.



Zdjęcia zrobiła, a potem przysłała mi nauczycielka. No to jeszcze napiszę, że grupa Emilii jest niewielka, ośmioro uczniów.

Krzyś ma w tym semestrze Gotowanie. Jakim cudem wylądował na takich zajęciach — nie wiem, ale nawet mu się podoba. Pani wiedziała jak zacząć, by zyskać sobie przychylność nastolatków — najpierw piekli ciasteczka z kawałkami czekolady, potem ciasteczka czekoladowe z kawałkami białej czekolady, a potem jeszcze mufinki. Do domu dziecię przynosiło nie tylko torebkę z gotowymi wypiekami (tuzin w każdym przypadku), ale też i surowym ciastem, które zapewniło nam świeże ciasteczka przez kolejnych kilka dni.

Po słodkościach wzięli się za jaja: gotowane na twardo, po benedyktyńsku, smażone, jajecznica, omlet. Wczoraj gotowali chowder serowy (z szynką) - i znowu do domu przyniósł spory pojemnik z jedzeniem. W szkole gotuje, ale w domu nie wyrywa się za bardzo do stania przy garach. Szkoda.

Poza gotowaniem Krzysiek ma jeszcze ELA (angielski) i Science (głównie chemia i fizyka). Pan z Science zarzuca swoich uczniów zadaniami, ale nie są one zbyt czasochłonne. Tyle że jest ich sporo. Ponieważ pan powiedział, że nie muszą one być realizowane z dnia na dzień, a nawet w ciągu tygodnia, Krzysiek sobie odpuścił — przez tydzień. A potem jak zobaczył jak te wszystkie "emki" (nieoddane zadania, od M = missing) psują mu średnią, zebrał się w sobie, wszystko ponadrabiał, a jak się już rozhulał z tymi zadaniami, to machną trochę ekstra i zapunktował dodatkowych kredytów. I takim oto sposobem jego średnie wyniki w tym semestrze oscylują pomiędzy 100 a 113%. 


Obojgu nam się to 113% bardzo podoba, ale zdaniem Krzyśka najważniejsze jest poczucie ulgi, że nie ma niczego zaległego, że nic nie ciśnie i można przebomblować całe popołudnie.




2 komentarze:

forever m@mmy pisze...

Ciekawa jestem kiedy mija zapał. Mam nadzieję, że nigdy.
U nas od wczoraj nowy semestr i również nauki ściśle a na deser informatyka.
Dziecko zakochane w obu profesorach, a ja pytam czy to wypada w takim wieku. W końcu to liceum :-)
Zazdroszczę zajęć w szkole. My wróciliśmy do wirtualnych.
Szkoda, bo z fizyki mają często fantastyczne projekty do wykonania. Jeszcze w gimnazjum byłam pod ogromnym wrażeniem co potrafią skonstruować.

Życzę dalszych sukcesów.

Motylek pisze...

Też mam nadzieję, że ten zapał i entuzjazm nie miną nigdy. I bardzo, bardzo się cieszę, że moje dzieci lubią szkołę i dobrze się w niej czują.
Trochę się bałam tego powrotu między ludzi, ale mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i nie będziemy musieli wracać do jedynie wirtualnej rzeczywistości.
Pozdrawiam,
Motylek