środa, 4 listopada 2020

Dywanik pod biurko

Dywanik pod biurko powstał by zasłonić podłogę i ogrzać stopy.


Od połowy marca pracuję z domu, przy moim niewielkim ikeowskim biureczku, które lubię bardzo, ale kiedy tak siedzę przy nim godzinami, marzną mi stopy. Marzły, bo teraz już jakby mniej.

Ale ważniejszym powodem było zasłonięcie podłogi. Kiedyś w tym miejscu stał regał na książki. Po usunięciu go okazało się, że schowana pod nim podłoga nie załapała się na cyklinowanie i lakierowanie, i niestety bardzo się to rzucało w oczy. No to teraz jest ładnie zasłonięte. I stopy nie marzną. A do tego zużyłam kilka przygarniętych na jakiejś wyprzedaży garażowej niechcianych motków. Czyli, win-win-win, jak to mawają po angielsku.


To już trzeci wykonany przez mnie tą techniką dywanik. Dwa pierwsze (KLIK) nadal służą w łazience. Ten podoba mi się jednak najbardziej, chyba z racji pasków. No i te kolory takie energetyczne. Włóczki wystarczyło "na styk". Zostało odrobinę z jednego motka.

Emilii też się dywanik podoba i zażyczyła sobie taki sam pod swoje biurko. 
Ale to nieprędko - akurat nie mam żadnych nadających się włóczek.


2 komentarze:

hrabina pisze...

I super! Dywanik debeściarski, a kolory... wow, superenergetyzujące.
Bardzo lubię te dywaniki. Najlepsze według mnie jest to, że można zrobić mieszanki różnych włóczek, które w pojedynkę nie są najbardziej interesujące, a potem, w takim dywaniku rozkwitają, dodają to "coś".

Motylek pisze...

Dzieki! No wlasnie, takie niepozorne, a czasem wrecz niezbyt ciekawe wloczki, polaczone w takim dywniku daja taki ciekawy efekt.

Motylek