poniedziałek, 11 września 2017

Pierwsze dni w zerówce

Emilia oficjalnie rozpoczęła edukację szkolną.

Wprawdzie rok szkolny dla większości uczniów rozpoczął się we wtorek 5 września, ale w naszym okręgu szkolnym zerówkę zaczyna tzw. "smart start": w pierwszym tygodniu dzieci idą do szkoły tylko raz (połowa dzieci we wtorek, połowa w środę), podczas zajęć są uważnie obserwowane a potem, na podstawie tych obserwacji, dzielone są na dwie grupy. W czwartek i piątek odbywają się spotkania nauczycieli z rodzicami zerówkowiczów.
(Poniedziałek był dniem wolnym z okazji Labor Day.)

6 września 2017 r. - przed wyjściem do szkoły

Jeszcze podczas zapisywania Emilii do zerówki, w sierpniu, rozmawiałam z jedną z potencjalnych wychowawczyń Emilii, która doskonale zna też Krzysia a samą Emilię pamięta jeszcze w wózku, kiedy odprowadzałam Krzysia do szkoły. Tak nam się zgadało na temat umiejętności Emilii i odniosłam wrażenie, że pani chciałaby mieć pannę Emily w swojej klasie.
I ma.
Ja też jestem zadowolona, bo rozmowa z panią CJ pozostawiła pozytywne wrażenie.

Tego pierwszego dnia w szkole sprawdzono u Emilii znajomość języka angielskiego (zaznaczyłam w ankiecie, że w domu rozmawiamy po polsku i w takich wypadkach sprawdzenie poziomu opanowania języka angielskiego przeprowadzane jest obowiązkowo) - nikogo raczej nie zdziwiło, że test ten Emilia zdała bardzo dobrze. Dość dobrze wypadła też ze swoją umiejętnością czytania i to mimo dość długiej przerwy (od połowy lipca miała prawdziwe wakacje od samodzielnego czytania i pisania), tak dobrze, że czytania będzie się uczyła z pierwszą klasą. Cieszy mnie to niezmiernie bo oznacza to, że nasza, i jej i moja, ciężka praca w ubiegłym roku nie poszła na marne oraz, że dziecko nie będzie się w szkole nudziło wałkując materiał doskonale już opanowany. Przynajmniej w zakresie nauki czytania, bo w kwestii matematyki to całkiem inna historia.

Dopiero dzisiaj, 11 września, tak naprawdę rozpoczęła się w miarę normalna edukacja szkolna Emilii.

Do szkoły Emilia jeździ na rowerze - w zeszły piątek opanowała jazdę bez kółek pomocniczych i umiejętność tę doskonali z ogromnym zapałem.



Zajęcia świetlicowe zaczynają się o 8.10 i o tej godzinie oddałam Emilię pod opiekę pani bibliotekarki (świetlica dla młodszych dzieci mieści się w bibliotece właśnie) - i ta pani doskonale zna i Emilię i Krzyśka. (Ilekroć bywałam w szkole towarzyszyła mi Emilia, więc w zasadzie cały personel szkoły zna Emilię od oseska.)


Emilia zabrała się za rysowanie a mama dostała tylko szybkiego buziaka - żadnych łez czy też przeciągającego się przytulania.

Emilia od dawna czekała na to, kiedy i ona, tak jak starszy brat, zacznie chodzić do szkoły, więc raczej nie dziwi to, że w szkole bardzo jej się podoba i to w zasadzie wszystko, choć najbardziej chyba jednak plac zabaw. Coś tam nawet zjadła na lunch - i w tym roku wszystkie dzieci w szkole dostają lunch i snaki za darmo.

2 komentarze:

Jula pisze...

Plecaczek większy niż dziecko. U nas zauważyłam, że niektóre maluchy ciągnął za sobą takie plecaczki na kółkach. Podobno tak dużo jest różnych książeczek. Za moich czasów był tylko elementarz Falskiego i potem jakieś cwiczeniowki. Wtedy był w ławce kalamarz i pisałam najpierw ołówkiem a potem stalówka. Były bibułki do wyciskania atramentu i były kleksy, kto to pamięta ?.. No i mundurki granatowe, znaczy się szkoleń fartuszki , fartuszki dla dziewczynek krzyzaczki, białe kołnierzyki, kapcie, potem juniorki , ależ to były dawne czasy. Teraz w szkole jest kolorowo, podobnie jak u Was. 😆😉

Motylek pisze...

Jula - plecak wydaje się ogromny bo Emilka jest malutka, ale zapewniam Cię, że to
jest jeden z mniejszych plecaczków szkolnych. Dodatkowo Emilia nosi w nim jedynie chusteczki higieniczne. U nas dzieci podręczniki i wszystkie inne przybory szkolne mają w szkole, w swoich biureczkach, a do domu przynoszą tylko to, co już im w szkole nie będzie potrzebne, więc plecaczki są leciutkie. Dzieci piszą ołówkiem prze całą szkołę podstawową - to powszechne podejście, więc nie ma problemu z kleksami, przekreślaniem - jak dziecko zrobi błąd to szybciutko można gumką wygumować. Mundurków w szkołach publicznych nie ma. Butów zmiennych też nie ma - akurat nad tym ubolewam, ale cóż zrobić...
Motylek