sobota, 26 listopada 2016

Czerwony rower

Z prezentem urodzinowym dla Krzyśka było tak:

Kilka tygodni temu zabrałam dzieci do sklepu, bo Krzyś uskładał sobie z kieszonkowego na zestaw Lego. Zanim dotarliśmy do regału z klockami Lego, zatrzymał się przy innych zabawkach i strasznie napalił się na kulę plazmową - tak bardzo, że chciał ją sobie kupić zamiast klocków. Ale mama nie wyłączyła opcji myślenia mimo niedzieli, wyperswadowała dziecięciu zakup kuli, a kilka dni później, w drodze od dentysty do domu, zakupiła upragnioną przez pierworodnego kulę, w domu szybko zapakowała i jeszcze dodatkowo przewiązała wstążką.

W urodzinowy czwartek przyszedł z życzeniami i prezentem sąsiad - ten, który zawsze o Krzyśku pamięta (wspominałam o nim już wielokrotnie).
Krzyś odpakował najpierw prezent od sąsiada - kiedy zobaczył zawartość pudełka, niesamowicie się ucieszył. Mi, natomiast, mina mocno zrzedła, ponieważ Krzysiek dostał w prezencie od Scotta - kulę plazmową.
DOKŁADNIE taką samą, jaką i ja mu kupiłam.

Pośmialiśmy się trochę, a w sobotę pojechałam do sklepu oddać kulę.
Dobrze, że zachowałam rachunek. Kiedy zapytałam syna, co chciałby w zamian, usłyszałam, że rower. W tym samym sklepie kupiliśmy więc rower, czerwony - taki sobie Krzysiek wybrał:


Prawdę powiedziawszy, ze starego roweru, kupionego cztery lata temu, Krzyś już nieco wyrósł. Jeździł na nim codziennie do szkoły, ale widać było, że już nieco większy model jest mu potrzebny.

Zaraz po powrocie ze sklepu do domu wskoczyliśmy na rowery i przejechaliśmy się do pobliskiego parku. Pora była już późna, więc wycieczka musiała być krótka. Następnego dnia aura uraczyła nas opadami przelotnymi, momentami dość intensywnymi. Pomiędzy ulewami udało nam się nie tylko zrobić zdjęcia, ale nawet spędzić nieco czasu na bezpiecznie ogrodzonym, dość obszernym i pustym w niedzielne popołudnie terenie przyszkolnym.


Kask nowy też kupiliśmy, choć nie był potrzebny. Niedawno Emilia dostała nowy kask rowerowy ("Frozen", z tiarą!), więc i Krzysiek musiał dostać, żeby było sprawiedliwie...

5 komentarzy:

Jula pisze...

Śliczny czerwony rower. W ogóle cała rodzina na rowerach, wspaniale Wam tam jest, przynajmniej z mojego punktu widzenia. ;)
Ale te kule plazmowy to ja chciałabym zobaczyć, ci to takiego jest ?
Pa! :D

Anonimowy pisze...

Tez chcialam poprosic o zdjecie tego plazmowatego. Maloletni uwielbia swiecace dziwadla, wiec kto wie. A wiesz ze minelo dokladnie cwierc wieku odkad ostatni raz siedzialam na rowerze. Wypadaloby sprawdzic czy popularne powiedzenie z jazda na rowerze jest prawdziwe. Ale jesli sie na taki eksperyment skusze, to tylko w kasku. Takim z tiara! ;)))
P

Joanna pisze...

Jula - wiele jest takich miejsc, w ktorych moze byc wspoaniale, tzeba jedynie te wspanialosc odkryc! Moja tesciowa uwaza, ze mieszkamy w okropnym miejscu, bo nie mozna zajsc do sklepu na nogach... Jak widac, sa tacy, ktorym mozliwosc jazdy na rowerze w poblizu domu wcale nie jest potrzebna...

Jesli chodzi o kule plazmowa to wpisz w wyszukiwarke "plasma ball" a potem kliknij na opcje "images" czy jaki tam odpowiednik obrazkow po polsku i Ci wyskoczy moc zdjec. Jest tez wyjasnienie na Wilkipedii co to takiego, jak dziala - zastosowania, poza czysto rozrywkowym, nie ma.

Poziomko - a ja kolejny raz zapomnialam sobie kupic kask a juz mnie Emilia meczy pytaniem dlaczego mama jezdzi bez kasku! Ale chyba kupie sobie bez tiary... Co bede konkurencje corce robic... (Ostatnio dowiedzialam sie w sklepie, ze mam "takie piekne oczy"...)

Motylek

Anonimowy pisze...

Absolutnie musisz sobie kask kupic. Jak inaczej przekonasz dzieci, ze musza kaski nosic (zwlaszcza, jak zacznie sie etap "kask to obciach"). Tiare ewntualnie odpusc. Choc gdybys miala zbedna pare drutow, to moglabys je przymocowac w formie antenki i na jakims parkingu, bylyby jak znalazl do zajecia rak.
Zdradz jeszcze koniecznie kto to Cie tak skomplementowal!
P

Joanna pisze...

Poziomko - tak, kask MUSZę sobie kupić. Jak na razie z zakładaniem kasów nie ma problemu bo wszyscy, poza mamą, je noszą, a u nas bardzo dużo rowerzystów.
Skomplementował mnie jakiś nieznajomy podczas robienia zakupów spożywczych.

Motylek