W drodze z parku do domu zatrzymaliśmy się na niewielkim placu zabaw. Emilia, która w parku była tak zmęczona, że domagała się noszenia, na widok zjeżdżalni natychmiast odzyskała siły i dzieci jeszcze trochę poszalały. W końcu zarządziłam odwrót, ponieważ zerwał się bardzo zimny wiatr, a Emilia nie chciała założyć kurtki ani czapki.
Spacer w parku oraz szaleństwo na placu zabaw nie naruszyła zbytnio rezerw energii moich dzieci, którym wystarczyło 20 minut w samochodzie, żeby wrócić do pełni sił i szaleć do wieczora.
2 komentarze:
to tak, jak u nas: szaleją cały dzień, padają ze zmęczenia, nie mogą ujść już ani kawałka drogi, a potem, po przejażdżce samochodem, albo na widok właśnie placu zabaw, cudownie odzyskują siły!
Aniu - plac zabaw lepszy niż kroplówka...
Motylek
Prześlij komentarz