czwartek, 2 października 2014

Puzzle piankowe

Moja bratowa prowadzi małe domowe przedszkole i jeden z pokoi to bawialnia, fantastycznie wyposażona we wszelkie zabawki. Dzieci mają tam jak w raju. 
Nie tylko mała Emilka, ale i starszy Krzysiek miał się tam czym bawić. 

Hitem, podczas naszego pobytu, okazały się puzzle piankowe. Leżały sobie spokojnie na podłodze, niczym dywan, aż wpadły w oko Krzyśkowi, który potraktował je jako materiał budowlany. Zaraz zaczęły powstawać budowle trój wymiarowe. A to wieża, do której zmieścił się konstruktor we własnej osobie:


Emilia, jak tylko zobaczyła co robi brat, też musiała uczestniczyć w zabawie.
Z chęcią dawała się zamykać w kolorowych sześcianach.


A otwory na literki służyły jej za okienka.


Szkoda tylko, że wszystkie budowle były tak nietrwałe - Krzysiek strasznie się irytował ilekroć jego dzieło legło w gruzach nie wytrzymując starcia z siostrą lub kuzynką. Bo Zosi podobało się tak samo jak Emilii. I żeby nie było walki o to, która dziewczynka ma wejść do piankowego pudła, pewnego dnia powstały dwa, po jednym dla każdej z dziewczynek.


W zasadzie to się zastanawiam czy takich puzzli nie kupić moim dzieciom, bo miały tyle frajdy bawiąc się nimi. Tylko najpierw musiałabym chyba przeprowadzić selekcję (połączoną z eliminacją) posiadanych zabawek, bo nie wiem gdzie te puzzle maiłabym upchnąć - chodzi mi o te chwile, gdy nie będą w użyciu. Temat do rozważenia, a na ostatnim zdjęciu puzzle na płasko, rozłożone na podłodze i Emilia, pierwszego dnia, jeszcze zmęczona po podróży.


Brak komentarzy: