Kupiłam swego czasu dość sporą torebkę czosnku. Nie zdążyłam zużyć całego zanim zrobiła się dość późna wiosna (zeszłego roku) i czosnek zaczął wypuszczać zielone pędy. Szkoda mi go było wyrzucić, podzieliłam więc na ząbki i posadziłam w ogródku.
Czosnkowi na grządce spodobało się, wypuścił śliczne zielone pędy, i nawet przezimował na grządce - za mały był jeszcze na wykopywanie.
W połowie czerwca (tego roku) zielone nad ziemią zaczęło schnąć, więc wykopałam, najpierw jedną główkę, a kiedy okazało się, że część podziemna dość dorodna, wykopałam wszystko.
A potem umyśliłam sobie, że zaplotę sobie ten czosnek tak, jak to na jakiejś fotografii widziałam.
Z tym zaplataniem było trochę problemów, bo ciągle mi się wszystko rozpadało, aż w końcu, metodą prób i błędów, nie zrażona kolejnymi niepowodzeniami, doszłam do tego, jak to wszystko pozawijać i pozaplatać, żeby było jak trzeba.
I jak na pierwszy raz, chyba wyszło całkiem nieźle.
Trzyma się w jednym kawałku - i o to chodziło.
Kilka dni suszył się już zapleciony czosnek, potem obcięłam mu "wąsy", czyli resztki korzeni a na koniec zawisł w kuchni na ścianie.
I jeszcze nie spadł!
Czosnkowi na grządce spodobało się, wypuścił śliczne zielone pędy, i nawet przezimował na grządce - za mały był jeszcze na wykopywanie.
W połowie czerwca (tego roku) zielone nad ziemią zaczęło schnąć, więc wykopałam, najpierw jedną główkę, a kiedy okazało się, że część podziemna dość dorodna, wykopałam wszystko.
A potem umyśliłam sobie, że zaplotę sobie ten czosnek tak, jak to na jakiejś fotografii widziałam.
Z tym zaplataniem było trochę problemów, bo ciągle mi się wszystko rozpadało, aż w końcu, metodą prób i błędów, nie zrażona kolejnymi niepowodzeniami, doszłam do tego, jak to wszystko pozawijać i pozaplatać, żeby było jak trzeba.
I jak na pierwszy raz, chyba wyszło całkiem nieźle.
Trzyma się w jednym kawałku - i o to chodziło.
Kilka dni suszył się już zapleciony czosnek, potem obcięłam mu "wąsy", czyli resztki korzeni a na koniec zawisł w kuchni na ścianie.
I jeszcze nie spadł!
4 komentarze:
Kiedyś ogrodnik angielski pokazywał,że robi się pętelkę ze sznurka i na dole zawiązuje się pierwszy czosnek czy cebulę i potem do tego dołącza się następne idąc do góry.To naprawdę jest łatwe i się trzyma.Zanim to zobaczyłam to też się strasznie męczyłam i różnie kombinowałam jak to zrobić.Ja mam okropną ziemię,niby jak piasek ale okropnie brudzi.Jak od razu nie umyjemy jarzyn to wszystko przysycha i bardzo trudno doczyścić.Z tego powodu plecenie warkoczy z czosnku czy cebuli to praca brudna a potem zanim wyschnie to muszę wkładać do worków papierowych żeby ten brud się wykruszył .Potem muszę wszystko porządnie wytrzeć .Mimo wszystko własne plony to ogromna satysfakcja.Pozdrawiam serdecznie
Pewnie jakbym użyła sznurka to byłoby mi łatwiej - ja plotłam z użyciem nadziemnych części zielonych, a sznurka użyłam jedynie do zawieszenia na ścianie. Ze sznurkiem spróbuję następnym razem.
A z czyszczeniem czosnku też mi zeszło dość długo a ręce woniały jeszcze przez 2 dni...
Motylek
imponujący plon! a do tego taki warkocz czosnkowy... prezentuje się świetnie. gratuluję.
Anka
Hrabina - sama się zdziwiłam, jak zobaczyłam ile tego i jaki ładny
Motylek
Prześlij komentarz