Jedziemy sobie z Emilią na zakupy i prowadzimy podczas jazdy dialog:
- Kep!
- Tak córeczko, jedziemy do sklepu. A co kupimy w sklepie?
- Mleko!
- Mleko. A co jeszcze?
- Fok!
- Sok. Co jeszcze?
- Apul!
- Jabłka. Co jeszcze?
- Pałe!
- Parówki. Co jeszcze?
- Jajo!
- Jajka. Co jeszcze?
- Sesek!
- Serek. Co jeszcze?
- Sianka!
- Owsiankę. Co jeszcze?
- Meso!
- Mięsko. Co jeszcze?
- Zipa!
- Nie, zupy nie kupimy w sklepie. Zupę zjemy jak wrócimy do domu.
I tak dojechałyśmy do sklepu. A w drodze powrotnej rozmawiałyśmy sobie podobnie, z tym, że Emilia opowiadała o tym co już kupiłyśmy.
- Kep!
- Tak córeczko, jedziemy do sklepu. A co kupimy w sklepie?
- Mleko!
- Mleko. A co jeszcze?
- Fok!
- Sok. Co jeszcze?
- Apul!
- Jabłka. Co jeszcze?
- Pałe!
- Parówki. Co jeszcze?
- Jajo!
- Jajka. Co jeszcze?
- Sesek!
- Serek. Co jeszcze?
- Sianka!
- Owsiankę. Co jeszcze?
- Meso!
- Mięsko. Co jeszcze?
- Zipa!
- Nie, zupy nie kupimy w sklepie. Zupę zjemy jak wrócimy do domu.
I tak dojechałyśmy do sklepu. A w drodze powrotnej rozmawiałyśmy sobie podobnie, z tym, że Emilia opowiadała o tym co już kupiłyśmy.
3 komentarze:
urocze! gadułka z niej niezła
Anka
No to już można sobie z Emilką pogadać i... dogadać się. :)))
Pozdrawiam ciepło.
Hrabina - oj tak, tak...
Splocik - z dogadywaniem się to różnie bywa - Mała ma zbyt często własne, odmienne od maminego, zdanie...
Motylek
Prześlij komentarz