Jeszcze przed wczoraj było tak:
A wczoraj było już tak:
A dzisiaj pozostała tylko biel.
Zima, nieproszona, i niezbyt mile widziana, rozpanoszyła się, przeganiając nieśmiałą wiosnę. Widać uznała, że nie może być nam lepiej niż reszcie mieszkańców kraju, i zaserwowała nam nieco podobnych doznań: mrozu i śniegu.
Najpierw spadła temperatura do -5 stopni Celsjusza, a wczoraj rano zaczęło prószyć. Ponieważ śnieg zaczął padać w czasie porannego szczytu, kiedy kto żyw, zdążał do pracy lub szkoły, zajęć szkolnych nie odwołano.
Z godziny na godzinę padało mocniej, warunki na drogach pogarszały się.
Wieczorem rozesłano wiadomości do rodziców i mediów, że dnia następnego szkoły pozostaną zamknięte. Krzysia mocno to rozczarowało - wybawił się na śniegu po szkole i tyle mu wystarczyło, miał ochotę spotkać się z kolegami.
Po obiedzie ubraliśmy się ciepło i poszaleliśmy na śniegu.
Emilia wykazała nieco więcej entuzjazmu niż w grudniu - usiłowała naśladować starszego brata, a wyglądała przy tym jak... Kubuś Puchatek.
Po godzinie postanowiła ściągnąć rękawiczki i pobawić się śniegiem, w wyniku czego bardzo szybko wróciłyśmy do domu. Wkrótce dołączył do nas Krzyś.
Dzisiaj przedszkole było otwarte, chociaż pani miała tylko dwójkę dzieci oraz własnego syna (6 lat), który nie poszedł do szkoły bo była zamknięta.
Pani zabrała dzieci na sanki - sanna bardzo im się spodobała.
Krzysia zabrałam ze sobą do pracy. Jechało się dobrze, mimo że ulice były bielusieńkie i jechaliśmy w niezłej zadymce. W domach zostało tak wiele osób, że ulice były puste, nie bałam się więc, że nie zdążę zahamować. Albo, że inny kierowca za mną nie zdąży.
W pracy mało nas było, a i tak większość zdecydowała się na transport miejski.
Krzyś wypisał walentynki dla całej klasy, poczytał, a kiedy mogłam zwolnić komputer, pograł i pooglądał bajki. Był bardzo zadowolony.
Teraz znowu bawi się w ogródku. Napadało dzisiaj tyle, że przykryło całkowicie to co wydeptaliśmy wczoraj.
Śnieg pada cały czas wbrew prognozie pogody. Ocieplić ma się w niedzielę. Nieznacznie, ale na tyle, że śnieg powinien stopnieć.
A wczoraj było już tak:
A dzisiaj pozostała tylko biel.
Zima, nieproszona, i niezbyt mile widziana, rozpanoszyła się, przeganiając nieśmiałą wiosnę. Widać uznała, że nie może być nam lepiej niż reszcie mieszkańców kraju, i zaserwowała nam nieco podobnych doznań: mrozu i śniegu.
Najpierw spadła temperatura do -5 stopni Celsjusza, a wczoraj rano zaczęło prószyć. Ponieważ śnieg zaczął padać w czasie porannego szczytu, kiedy kto żyw, zdążał do pracy lub szkoły, zajęć szkolnych nie odwołano.
Z godziny na godzinę padało mocniej, warunki na drogach pogarszały się.
Wieczorem rozesłano wiadomości do rodziców i mediów, że dnia następnego szkoły pozostaną zamknięte. Krzysia mocno to rozczarowało - wybawił się na śniegu po szkole i tyle mu wystarczyło, miał ochotę spotkać się z kolegami.
Po obiedzie ubraliśmy się ciepło i poszaleliśmy na śniegu.
Emilia wykazała nieco więcej entuzjazmu niż w grudniu - usiłowała naśladować starszego brata, a wyglądała przy tym jak... Kubuś Puchatek.
Po godzinie postanowiła ściągnąć rękawiczki i pobawić się śniegiem, w wyniku czego bardzo szybko wróciłyśmy do domu. Wkrótce dołączył do nas Krzyś.
Dzisiaj przedszkole było otwarte, chociaż pani miała tylko dwójkę dzieci oraz własnego syna (6 lat), który nie poszedł do szkoły bo była zamknięta.
Pani zabrała dzieci na sanki - sanna bardzo im się spodobała.
Krzysia zabrałam ze sobą do pracy. Jechało się dobrze, mimo że ulice były bielusieńkie i jechaliśmy w niezłej zadymce. W domach zostało tak wiele osób, że ulice były puste, nie bałam się więc, że nie zdążę zahamować. Albo, że inny kierowca za mną nie zdąży.
W pracy mało nas było, a i tak większość zdecydowała się na transport miejski.
Krzyś wypisał walentynki dla całej klasy, poczytał, a kiedy mogłam zwolnić komputer, pograł i pooglądał bajki. Był bardzo zadowolony.
Teraz znowu bawi się w ogródku. Napadało dzisiaj tyle, że przykryło całkowicie to co wydeptaliśmy wczoraj.
Śnieg pada cały czas wbrew prognozie pogody. Ocieplić ma się w niedzielę. Nieznacznie, ale na tyle, że śnieg powinien stopnieć.
5 komentarzy:
A taki piękny kwiatek! czasami ta zima jest po prostu brutalna, ale dzieciaki się wyszaleją! świetne zdjęcia :)
to u nas wiatry tylko silne wieją, choc koło wtorku ma być - podobno- śnieg z deszczem. a ja już tak chcę wiosny!
piękny krokus Wam zakwitł, u nas są one jeszcze w powijakach
Anka
Dorka - szkoda tych krokusów, oj szkoda, bo i kolejne już uśmiechały się do słonka...
Dzieciaki poszalały - choć trochę radości z tego śniegu...
Hrabina - mam nadzieję, że tylko Wam poprószy a nie zasypie jak nas. Zobaczymy jak śnieg stopnieje co zostało z tych krokusów...
Motylek
Piękny krokus i tak brutalnie potraktowany przez śnieg.
Pogoda płata figle - często niemiłe.
Tylko dzieci miały uciechę na chwilę, bo mogły wyjść z domu na śnieg, a nie jechać na wyprawę, choć wyprawy też są ciekawe.
U mnie temperatury plusowe i właśnie słoneczko świeci.
Pozdrawiam ciepło.
Splociku - ano piękny był krokus, był... Taki malutki, ale o tej porze roku cieszy odwrotnie proporcjonalnie do swojej wielkości. Czekamy na słoneczko!
Motylek
Prześlij komentarz