wtorek, 17 grudnia 2013

Wywiadówka

Dzień przed nadejściem zimy spotkałam się z nauczycielką Krzysia - tutaj wywiadówka to spotkanie indywidualne z nauczycielem, a nie zbiorowy spęd.
Dostałam raport z opisową oceną postępów nauki - wszystko wygląda wspaniale. Najlepiej numerek (jedyny na raporcie) podający ilość czytanych na minutę słów: 197. Krzyś jest w najbardziej zaawansowanej grupie z czytania.

Z matematyki też idzie dziecku dobrze, choć zanim porozmawiałam z panią, wydawało mi się, że nie aż tak świetnie. Okazało się, że Młodemu wypadły z pamięci pewne proste działania w zakresie dodawania do 20 - na paluszkach musiał liczyć 3 + 5, 2 + 6 itp. Trochę poćwiczyliśmy w domu, przy ogromnym początkowym sprzeciwie zainteresowanego, ale po dwóch tygodniach przymusowego powtarzania jego niechęć minęła, bo okazało się, że kolejne testy wychodzą mu coraz lepiej. Teraz sam domaga się ćwiczenia na czas - czy zdoła rozwiązać wyznaczony cel (36 zadań) w minutę, a ostatnio o ile więcej rozwiąże niż te zadane 36.
A w rozmowie z panią okazało się, że tylko jeden chłopiec jest dalej z matematyki niż Krzyś i to tylko o jeden test.
Testy, od najprostszego do najtrudniejszego, oznaczone są literami alfabetu, od A do Z. Kolejne testy to, w większości powtórka wcześniejszego materiału, a tylko kilka zadań jest tak naprawdę nowych. Dzisiaj Krzyś zaliczył P. Jak dojdzie do Z to będzie zaliczał odejmowanie. A potem mnożenie i dzielenie, ale to jest już zakres trzeciej klasy.

No i zachowanie - same peany. Szkoda, że w domu tak się nie stara, ale widać 24 godziny na dobę bycia grzecznym to stanowczo za długo dla ośmiolatka.


A mi miło, że spotkanie z nauczycielką to takie pozytywne niestresujące doświadczenie.

2 komentarze:

hrabina pisze...

Moja Droga, tylko pogratulować, a Tobie pozostaje się cieszyć! Ogrom pracy włożony w to wszystko - Twojej/Waszej pracy to i efekty będa widoczne. A zachowanie w domu... cóż, ja zawsze się tym martwię, ale pewna starsza pani powiedziała, że znacznie lepiej, iż moje dzieci szaleją, niż miałyby siedzieć nad wyraz spokojnie - wtedy powinnam się zacząć martwić. Może ma rację? Więc może i Ty i ja, nie powinnyśmy się aż tak przejmować "wyskokami" naszych pociech? co nie zmienia faktu, że irytuje mnie to, a często wręcz wyprowadza z równowagi.

Jeszcze raz gratuluję i Krzysiowi i Tobie.

Anka

Joanna pisze...

Hrabina - dziekuje, tak wyniki w szkole to w duzej mierze efekt pracy NASZEJ, mojej i Krzysinej.
Wiesz, ja sie nie tyle martwie tym, ze dziecko mi szaleje w domu, ile jego nieladnzm zachowaniem, brakiem szacunku wobec bliskich, zlosliwoscia. Staram sie oddzielic to co naturalne w tym wieku od tego, co morze okrzepnac i zostac na zawsze, ale sama wiesz, ze jak sie powaznie podchodzi do wychowywania dzieci to nie jest lekko.
Pozdrawiam swiatecznie,
Motylek (w pracy)