środa, 22 lutego 2012

Reading Log

Na początku stycznia, w szkole Smyka rodzice wszystkich uczniów otrzymali list od pani dyrektor, powiadamiający, że właśnie od stycznia począwszy, wprowadzone zostają dzienniczki, które mają zmobilizować uczniów (poprzez większe zaangażowanie rodziców) do czytania przynajmniej 20 minut dziennie. Do listu dołączona została kopia dzienniczka:




W amerykańskim wydaniu "dzienniczek" ma postać świstka papieru z miejscem na imię i datę. W tabelce poniżej należy wpisać tytuł książki/czytanki, czas czytania no i rodzic ma się podpisać. Na odwrocie świstka jest to same en Espagnol czyli po hiszpańsku.

W przypadku dzieci z zerówki oraz pierwszaków, nie muszą one czytać samodzielnie całe 20 minut, ale rodzice mogą doczytać resztę.

Dzienniczki mają być przynoszone do szkoły codziennie - do wglądu.

Doszłam do wniosku, że skoro mam sobie zadać trud czynienia notatek, to z korzyścią dla mnie będzie prowadzenie ich w nieco trwalszej formie - w zeszycie. Smyk wybrał sobie w sklepie taki, który mu się podoba i zaczęło się zapisywani ile minut co czyta. Nasze zapiski są nieco bardziej skomplikowane ponieważ odzwierciedlają to, że Smyk czyta sam po polsku, sam po  angielsku, ja mu czytam po polsku, opiekunka czyta mu po angielsku.

Pani nauczycielka - zachwycona szczegółowością dzienniczka, Smyk po pierwszym tygodniu rozpłakał się, i oświadczył, że on chce tak jak inne dzieci. Teraz prowadzę dzienniczek w obu formach. Ten szkolny, oddawany co tydzień, zdążył się już kilka razy gdzieś zapodziać (nie tylko z winy Smyka), ale na szczęście mamy zeszyt, więc zawsze możemy odtworzyć Smykowe osiągnięcia w czytelnictwie.

A określenie "osiągnięcia" jest tu jak najbardziej zasadne. Z zapisków wynika bowiem niezbicie, że Smyk bez problemu czyta sam zalecane 20 minut codziennie, często przekraczające zalecany czas. Myślę, że jak na sześciolatka - to jest to nie lada osiągnięcie!

Jeśli dodam do tego czas, który poświęcam na czytanie mu wieczorem, oraz czytanie przez opiekunkę - wyrabiamy 200-300 procent normy!

Po upływie miesiąca przyszła pora na podsumowania. Do klasy Smyka przyszła pani dyrektor aby wyróżnić dzieci, które najwięcej czytają. Smykowi bardzo odpowiada fakt, że w tej dziedzinie jest bezspornie najlepszy w całej klasie.  Słusznie sobie wydedukował, że jak będzie codziennie czytał dłużej, to ja to zapiszę w dzienniczku i jego osiągnięcia w tej dziedzinie będą jeszcze lepsze. W niedzielę rano, na własne żądanie czytał i czytał i czytał - w sumie 40 minut! Byłam w szoku, który pogłębił się jeszcze, kiedy moje dziecko zażądało przeprowadzenia z nim lekcji matematyki. Żądaniu stało się za dość - skwapliwie skorzystałam z chwilowego pędu dziecięcia do wiedzy...

Wracając do czytania. Po angielsku Smyk radzi sobie świetnie. Po polsku nadal wymaga ćwiczeń - w chwili obecnej czyta na poziomie końca pierwszej klasy. Też myślę że nieźle, jeśli się weźmie pod uwagę wiek, a przede wszystkim fakt, gdzie mieszkamy, szczątkowy kontakt z polszczyzną czy brak polskiej szkoły.

Bardzo jestem dumna z mojego Smyka!

10 komentarzy:

Antonina pisze...

Aja Ci gratuluję takiego zdolnego i pracowitego synka. Poza tym procentują tutaj Twoje mądre zasady wychowania.

Pandora pisze...

Gratulacje :) I wcale się nie dziwię, ze jesteś z niego dumna :)

persjanka pisze...

czytalam o smyku gdy jeszcze nie czytał...i juz wiedzialam,ze to rezolutny i bardzo madry chlopiec wiec mysle,ze jeszcze nie raz bedziesz z niego dumna a to,ze czyta to tez twoja zasluga...mozecie byc oboje z siebie dumni:)..pozdrawiam ania

hrabina pisze...

Wow! gratulacje dla Smyka, dla Ciebie, wszak to Waszw wspólne osiągnięcie.

Sama muszę się przyznać, ze odpuściłam trochę polski. Gosia owszem czyta, ale nie płynnie. musi sobie jeszcze składac literki; wiem, że to moje niedopatrzenie, bo ni pilnuję jej tak, jak Ty Smyka. NIc to, mam nadzieję, że nadrobi:) bo książki kocha, ale zdecydowanie bardziej uwielbia czytać po angielsku.


Anka

iwona pisze...

Brawo dla Was!!! - pierwsze o czym pomyslalam kiedy napisalas o swoim pomysle zamiany swistka papieru na zeszyt, to czy aby na pewno Smyk bedzie z tego powodu szczesliwy- i po paru dalszych linijkach dowiedzialam sie jak to sie wszystko skonczylo lol Lepiej dzieciom pozwolic byc tacy jak inni. Szczegolnie jesli zarzadzenie/pomysl/forma idzie od nauczycielki. Mialam podobnie, ze te swistki papieru mnie oslabialy- bo zwykle konczyly w koszu i nigdy moja corka nie miala zeszytu, gdzie moglaby np zagladnac kiedy czegos nie umiala. Ksiazki tez oddawala do szkoly po zakonczeniu szkoly- i znow zero zrodla, zeby cos sprawdzic w przyszlosci.
ja mialam szczescie ze polska szkola byla niedaleko.

Motylek pisze...

Antonina - Dziękuję! Podwójnie! Mam tylko nadzieję, że cierpliwości wystarczy mi jeszcze i dla drugiego dziecka...

Pandora - dziękuję!

Persjanka - twoje słowa to miód dla moich uszu!

Hrabina - Przypuszczam, że przy trójce dzieci to dużo trudniejsze zadanie codziennie dopilnować każdego szczegółu, zwłaszcza, że twoje córeczki są w różnym wieku i mają różne potrzeby. Smyk ciągle zdecydowanie bardziej woli jak ja mu czytam, ale miewa czasem takie zrywy jak w niedzielę. CZASEM.

Iwona - prowadzenie obu dzienniczków sprawdza się i Smyk o tym wie. Wolałabym, żeby dziecko miało normalny zeszyt a w nim to czego się uczy w szkole to przynajmniej miałabym z czym sprawdzić stan jego wiedzy, ale cóż - co kraj to obyczaj.

Motylek

☞ Agata 📚 Bookstagram pisze...

Gratuluję synka - mądry chłopak!
Oj, w sumie to niedobrze, że rodziców trzeba mobilizować;)

Motylek pisze...

Agata - bardzo niedobrze! Ale za to dobrze świadczy o pani dyrektor, że stara się coś zrobić, żeby ich zmobilizować.

Motylek

splocik pisze...

Przyłączam się do gratulacji i unoś nosek z dumą, bo masz ku temu powody :)
Pozdrawiam ciepło.

Motylek pisze...

Splociku - dziękuję!

Motylek