poniedziałek, 27 lutego 2012

Basen

W sobotę, kolega Hultajstwa miał urodziny. Świętowanie w gronie kolegów zaplanowano na przyszły weekend, a w dniu urodzin miało miejsce rodzinne wyjście na basen: solenizant, dziadkowie, rodzice, ciocia, brat i Smyk, traktowany jak członek rodziny.

Mama Damiana chciała przyjechać po Smyka i zabrać go ze sobą, żebym ja miała nieco wolnego, ale że moje dziecko nadal połączone jest z mamą niewidzialną pępowiną, pojechałam z nim na basen, tyle, że nie wchodziłam do wody - nie mam stroju kąpielowego w aktualnym rozmiarze.

Smyk bawił się doskonale. Niestrudzenie skakał przez fale, zjeżdżał na zjeżdżalni, skakał do wody i ćwiczył pływanie.  Ponieważ tylko On i Damian wymagali opieki dorosłych, których było w wodzie pięcioro, cały czas miał go ktoś w zasięgu ręki - ja mogłam się ze spokojem oddać robieniu na drutach. Ale i tak obserwowałam to moje Hultajstwo bo brykał nie lada!

Po basenie zatrzymaliśmy się jeszcze na placu zabaw obok. Smyk tak się wyhasał, że wieczorem padł podczas czytania bajki - godzinę przed swoją  typową porą spania. Jeszcze wczoraj było mocno zmęczony i też zasną wcześniej.

4 komentarze:

splocik pisze...

Nie mac, to dopiero wspaniałe dzieciństwo :)
A Ty śmigasz na drutach tak z przyjemności i nie odrzuca Cię, czy bardziej z obowiązku :))
Pozdrawiam ciepło

splocik pisze...

Nie ma co, to dopiero wspaniałe dzieciństwo :)
A Ty śmigasz na drutach tak z przyjemności i nie odrzuca Cię, czy bardziej z obowiązku :))
Pozdrawiam ciepło

☞ Agata 📚 Bookstagram pisze...

Zastanawiałam się - po ciąży - czy nie pływać w tiszercie męża, ale to chyba by nie przeszło;)

Motylek pisze...

Splociku - W ciągu dnia, kiedy mam siły, a do tego ktoś zajmuje mi się dzieckiem - z przyjemności w najczystszej postaci!

Agata - w poprzedniej ciąży miałam ciążowy kostium kąpielowy i chodziłam regularnie na basen. Teraz niestety nie mam popołudni do własnej dyspozycji, więc nawet nie kupowałam. Tutaj mogłabym wejść do wody w spodenkach i koszulce bo wolno, ale raczej nie popływałabym tylko biegałabym za Smykiem więc bezwstydnie wybrałam słodkie lenistwo z drutami w rękach...

Motylek