Z okazji walentynek, opiekunki Smyka dostały nie tylko kartki (dwie z tych, które pokazywałam w zeszłym tygodniu), ale też po drobnym upominku. Przyznam, że jestem bardzo zadowolona z troski jaką otaczają moje dziecko (jedyne co bym zmieniła to ich nawyki żywieniowe...) i chciałam to jakoś wyrazić niewerbalnie. Ponieważ obie nieustannie zachwycają się moimi robótkami, postanowiłam coś dla nich zrobić. I tak powstały dwa breloczki: lew i słoń.
Schematy obu pochodzą z Crochet World, February 2012 (tej samej gazety, w której znajdują się opisy wykonania pieska i myszki, które zrobiłam w styczniu) - stanowią elementy karuzeli nad kołyskę, której nie mam zamiaru zrobić, ale może ktoś inny miałby ochotę (skan w moim chomiku pod nazwą Balloon Mobile).
Na etapie robienia lew wyglądał tak sobie, ale po dodaniu grzywy szalenie mi się podoba.
Odwrotnie było ze słoniem. Dopiero po skończeniu i pozszywaniu okazało się, że trąba jest za długa! Więc przywiązałam ją do głowy wstążeczką. Tak wygląda lepiej...
Słoń koniecznie musiał być fioletowy, bo to ulubiony kolor Connie. Jak na złość nie mogłam dostać odpowiednio cienkiej włóczki w tym kolorze, a nie czułam się na tyle dobrze, żeby objechać wszystkie możliwe sklepy w okolicy, więc w końcu dałam za wygraną i poszperałam w swoich zapasach i znalazłam resztkę tej oto bukli. Ciekawe czy ktoś pamięta, że to resztka, które została po tym sweterku.
Hania właśnie z niego wyrosła ku ogromnemu żalowi mamy.
Włóczki jeszcze kapkę zostało i chodzi mi po głowie pewien pomysł...
Schematy obu pochodzą z Crochet World, February 2012 (tej samej gazety, w której znajdują się opisy wykonania pieska i myszki, które zrobiłam w styczniu) - stanowią elementy karuzeli nad kołyskę, której nie mam zamiaru zrobić, ale może ktoś inny miałby ochotę (skan w moim chomiku pod nazwą Balloon Mobile).
Na etapie robienia lew wyglądał tak sobie, ale po dodaniu grzywy szalenie mi się podoba.
Odwrotnie było ze słoniem. Dopiero po skończeniu i pozszywaniu okazało się, że trąba jest za długa! Więc przywiązałam ją do głowy wstążeczką. Tak wygląda lepiej...
Słoń koniecznie musiał być fioletowy, bo to ulubiony kolor Connie. Jak na złość nie mogłam dostać odpowiednio cienkiej włóczki w tym kolorze, a nie czułam się na tyle dobrze, żeby objechać wszystkie możliwe sklepy w okolicy, więc w końcu dałam za wygraną i poszperałam w swoich zapasach i znalazłam resztkę tej oto bukli. Ciekawe czy ktoś pamięta, że to resztka, które została po tym sweterku.
Hania właśnie z niego wyrosła ku ogromnemu żalowi mamy.
Włóczki jeszcze kapkę zostało i chodzi mi po głowie pewien pomysł...
4 komentarze:
Świetne drobiażdżki; szczególnie słonik przeuroczy:)
swietne breloczki..oba mi sie podobaja..w sobie cos milego maja....napewno sie spodobaja...pozdrawiam ania
Sweterk Hani zawsze sie moze przydac innej malej dziewczynce lol :))a breloczki- urocze!
Agata - dziękuję!
Persjanka - Spodobały się!
Iwona - a wiesz, że już jest mała kolejka? Kruszynka w niej druga...
Motylek
Prześlij komentarz