Na schodkach stało wiadro z liliami. Stanęłam jak wryta, chwilę zajęło mi by zaspany rozumek dobudził się, i nawet bez porannej kawy domyśliłam się, że te kwiaty to od sąsiadki.
Już w zeszłym roku obdarowała mnie liliami, które ścięła przed wyjazdem na dłużej do dzieci i wnucząt.
Emilia wpadła w zachwyt na widok kwiatów, razem ułożyłyśmy je w wazonach, jeden zdobi pokój dzienny, drugi powędrował do pokoju córki.
Poszłam oddać wiaderko, ale sąsiadki nie było w domu, więc zostawiłam pod garażem. Kilka godzin później, po powrocie z lekcji pływania Emilii, na schodkach zastałam to samo wiaderko - wypełnione gruszkami. Tym razem zastałam sąsiadkę w domu. Porozmawiałyśmy dłuższą chwilę, głównie na tematy ogrodnicze, a na odchodnym dostałam jeszcze róże.
Sąsiadka jedzie nacieszyć się wnuczętami i przed wyjazdem zrobiła porządki w ogródku, a ścięte kwiaty zdobią teraz mój dom. Róże postawiłam sobie w sypialni, koło łóżka. Lilie pachną zbyt intensywnie by trzymać je w sypialni.
Do wazonu z liliami wsadziłam też hortensję - to już ostatnie dwie gałązki a po hortensji pozostało już tylko wspomnienie.
W tym roku hortensja nie mogła się zdecydować, czy zakwitnąć na niebiesko, fioletowo czy różowo. Efekt niestabilności pH - ciekawy.
Ukwiecone gałązki były tak ciężkie, że kładły się na ziemi, więc je w końcu przycięłam, ale dopiero kiedy kwiaty już były mocno nieświeże.
3 komentarze:
no, taka sąsiadka to skarb!
Hortensji troszkę zazdraszczam. W nowym domku "dorobiłam się" krzaczka. Pozostałość po poprzednich właścicielach. Radość moja była ogromna. Marzenie to życia mego i pragnienie odwieczne. Na wiosnę podcięłam, podkopałam. Synuś w ramach prac ogrodniczych wyciął niemal w pień....
Coś tam odrosło. Nawet pięknie się zieleni. Kwiatów nie ma. Zastanawiam się czy w ogóle kiedyś będą. Moja hortensja żyje sobie w symbiozie z lipą. Cały ogród to jedno wielkie kłębowisko korzeni wszelkich. Widać kiedyś było sporo drzew i krzewów. Wszystkie niemal wycięte. Korzenie uparcie nie chcą obumrzeć. Wciąż się odradzają zaprzeszłe drzewa....
Serdeczności!
Fajnie mnieć taką sąsiadkę, bukiety cudowne a lilie pachną mi przez laptopa.
Ulcia - mi też Natura często daje prztyczka w nos, ze wzgardą traktując moje ogrodnicze pragnienia. Z niektórych rzeczy zrezygnowałam - lilie, które tak piękne u mojej sąsiadki po drugiej stronie ulicy, u mnie wogóle nie chcą rosnąć. Tym bardziej cieszą mnie te podarowane!
Urszula - zgadzam się, że fajnie mieć taką sąsiadkę! cieszę się, że trochę tego piękna zawędrowało i do Ciebie!
Motylek
Prześlij komentarz