sobota, 4 czerwca 2022

Memorial Weekend 2022: Black Butte - warunki ekstremalne

Prognoza pogody na długi weekend nie była optymistyczna, a im bliżej, tym gorsza się zdawała. Zimno, deszcz, wiatr. 

Czterodniowe weekendy nie trafiają się nam zbyt często, więc mimo licznych wątpliwości, na dwa dni przed wyjazdem potwierdziłam rezerwację hotelu, spakowaliśmy się i pojechaliśmy — z myślą, że jakoś tam będzie. 

Na pierwszy dzień zaplanowałam zdobycie wzniesienia Black Butte
Mimo kiepskiej pogody nie odstąpiliśmy od planu. Zaletą był pusty parking, który przy bardziej sprzyjających warunkach atmosferycznych zapełnia się podobno szybko i zdarza się, że miejsc parkingowy brak. A tym razem — tylko dwa inne samochody plus samochód służb leśnych, bo na szczycie jest wieża obserwacyjna, na której ktoś cały czas dyżuruje, wypatrując pożarów. Choć tego akurat dnia to chyba strażnik siedział w budce u podstawy wieży, bo i tak nic nie było widać. 



Szliśmy pod górę w chmurze. Cały czas padało, a kiedy wyszliśmy ponad poziom lasu, wiało, jakby nam chciało głowy pourywać. Natura usiłowała nas przekonać do odwrotu - "Wracajcie do domu!" zdawała się wołać. Po samym szczytem zalegał jeszcze śnieg. Dobrze, że mieliśmy porządne buty do takich wędrówek, a i tak musieliśmy bardzo uważać, by nie spaść z tego stromego stoku. Śnieg sypał nam się do butów, które przemokły i je potem w hotelu suszyłam na grzejniku. Żadne przeciwności pogodowe nie mogły nas jednak zatrzymać—szczyt zdobyliśmy, choć z niego niczego nie zobaczyliśmy. Filmik poglądowy nakręciłam.


Przewiało nas do szpiku kości, zmarzliśmy potwornie, żałowaliśmy, że nie zabraliśmy ze sobą zimowych czapek i rękawic. Na dół niemal zbiegaliśmy — byle szybciej do zacisznego wnętrza samochodu z ogrzewaniem. 
Byłam przekonana, że się pochorujemy, ale na szczęście tak się nie stało.




Matka Natura nieco odpuściła i łaskawie obdarowała nas lepszą pogodą w pozostałe dni wyjazdu, o czym 
c.d.n.

2 komentarze:

hrabina pisze...

To dobrze, ze faktycznie się nie pochorowaliście. Na takim wyjeździe to dopiero rozczarowanie. I kłopot oczywiście. Ale widac szczęście Wam sprzyjało:)

Motylek pisze...

Hrabina - Specyfiki na przeziębienie miałam w walizce, ale w dzisiejszych czasach na każde kichnięcie inni reagują paniką, że to koronawirus, poza tym co to za przyjemność byń chorym na takim wyjeździe!
Motylek