poniedziałek, 1 lipca 2019

Whittaker Creek Recreation Area

Ostatnim weekendem czerwca otworzyliśmy sezon biwakowy. Wyruszyliśmy pod namiot w piątek rano. Nasz cel , Whittaker Creek Recreation Area, położony jest bardzo blisko, ok. 45 minut jazdy samochodem.

Pole namiotowe położone nad potokiem Whittaker Creek jest nieduże, 31 miejsc usytuowanych wzdłuż dwóch pętli, każda po jednej stronie potoku. Wybraliśmy miejsce na pętli za rzeczką, tuż za mostkiem, więc dzieci miały blisko do wody, pozostając w zasięgu głosu.

Na potoku jest też niewielka tama, zatrzymująca wodę, która rozlewając się, tworzy kąpielisko. Ale podczas naszego pobytu tama ta była zdemontowana. Nie wiem czy została zlikwidowana na stałe, by nie utrudniać migracji łososi, czy tylko okresowo. Na filmiku promującym miejsce - jest. W miniony weekend tamy nie było, został jedynie betonowy próg, którego niewielka kaskada nie stanowi żadnej przeszkody dla ryb, jest natomiast szalenie atrakcyjna dla dzieci.

Zabawę dzieciaków w wodzie można obserwować z mostku łączącego oba brzegi.


Whittaker Creek Recreation Area stanowi też cel wycieczek szkolnych. W szóstej klasie, Krzyś wraz z innymi uczniami najpierw hodowali ikrę w klasie, a kiedy nadszedł właściwy czas, przyjechali właśnie w to miejsce by wypuścić do strumienia narybek.




W upalne dni, poza orzeźwiającym chłodem wody, wytchnienia daje cień drzew roztaczających baldachim swych koron nad korytem.


Oficjalnie wyznaczone kąpielisko pozbawione jest głębokiego cienia, ale rodzice mogą się usadowić w zacienionych zakątkach pilnując pociech brykających w płytkiej, leniwie płynącej w tym miejscu wodzie.


Moje dzieci nieprzerwanie budowały różne tamy, mosty łączące kłody powalonych drzew, bądź łapały raki, które wieczorem wypuszczały z powrotem do strumienia.

W ten weekend towarzyszył im pies Quinn, zaadoptowany przez koleżankę miesiąc temu.


Obecność psiaka dopełniła miary szczęścia.

Pogoda też dopisała nam niesamowicie, było ciepło, ale nie upalnie.
Dzieci spędziły niemal całe trzy dni w wodzie, ale wybraliśmy się też na wycieczkę.

Do domu wróciliśmy zmęczeni ale zadowoleni. Kiedy opuszczaliśmy miejsce Emilia płakała z żalu, że już trzeba wracać.

1 komentarz:

Jula pisze...

Piesek sympatyczny, twoje dzieci wspaniałe, potrafia się super bawić. 😊