środa, 18 stycznia 2017

Pamięci Karen (szaliki)

Karen była współautorką programów, które opracowuje firma, w której pracuję. Trochę minęłyśmy się w czasie bo przeszła na emeryturę by cieszyć się wnukami zanim ja zaczęłam tu pracować, ale spotykałyśmy się czasami na różnych imprezach. Mąż Karen, Gary, zawsze zajmował biuro nieopodal mojego pokoiku. Uwielbiam jego poczucie humoru i często ucinaliśmy sobie krótkie, pełne humoru pogawędki na tematy wszelakie. Nawet na temat robienia na drutach, bo Gary wiedział o co biega - Karen też robiła na drutach.

Pewnego dnia wykryto u Karen raka, i po dość długiej, zażartej walce, choroba zwyciężyła. Karen zmarła jesienią.

A kilka tygodni później otrzymałam wszystkie osierocone przez Nią motki, moteczki, druty i szydełka.


Bardzo poruszył mnie ten dar i nawet nie spróbuję porwać się na opisanie wszystkich myśli i uczuć jakie przewaliły mi się przez głowę i serce.

Nie mogłam oprzeć się pokusie, wybrałam kilka motków - i tak w dwa tygodnie powstało sześć szalików.


Nie będę wyszczególniać ile jakiej włóczki poszło na każdy z szalików. W sumie przerobiłam prawie 800 gram, a wśród włóczek były: Plymouth Italian Firenze, Trendsetter Yarns Aura, Katia Duende, Noro Hinageshi, Berroco Chinchilla i sporo resztek bez banderoli.



Ja raczej nie potrzebuję sześciu nowych szalików i choć podobały mi się wszystkie, nie mogąc zdecydować się na żaden, wszystkie rozdałam. Obdarowałam nimi koleżanki z pracy. Każda wybrała sobie ten, który najbardziej jej pasował i ładnie wszystkie się rozeszły do nowych właścicielek i są noszone. A że przyniosłam je do pracy tak trochę po Święcie Dziękczynienia, a przed Bożym Narodzeniem, to dodatkowo wpasowało się w świąteczny nastrój.







Oczywiście dziewczyny wiedzą skąd włóczka zawędrowała w moje ręce. Garemu też miło było kiedy mu powiedziałam o szalikach - nie omieszkał zażartować ze mnie niedawno pytając czy już przerobiłam całą włóczkę. Jeszcze mi zostało ponad kilogram, tak +/- 1200 gram i kilka pomysłów do zrealizowania.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Karen zapewne zerka zza chmurki i cieszy sie ze jej wloczka trafila w dobre rece, ktore wiedzial jak najlepiej otrzymane dobra sprezentowac. A swoja droga, po mnie tez dostaniesz wloczke, bo nie znam w okolicy innych dziergaczek. Jesli przed zejscie z tego swiata, takowa sie napatoczy, to dostanie "prikaz" zeby sie uczciwie podzielic.
P (poki co sama zuzywajaca wloczko-zapasy)

splocik pisze...

Wzruszył mnie ten wpis...
Wykorzystałaś wspaniale to, co otrzymałaś w spadku - Karen pewnie jest dumna i pewnie podpowie Ci co zrobić z pozostałą włóczką.
Czasami i ja się zastanawiam, kto "zaopiekuje się" moimi zasobami :)))
Jakoś to będzie :)))
Pozdrawiam ciepło.

Urszula97 pisze...

Cudowny gest, koleżanka zapewne nie marzyła o tym że tak postąpisz,szaliki cudowne,