Pewnego dnia, jadąc sobie we dwoje z Krzysiem przez miasto, zatrzymaliśmy się na czerwonym świetle przy budowie nowego hotelu.
Krzyś spojrzał na żelbetonowe filary, i stwierdził rozżalony:
- A moja szkoła jest tylko drewniana!
- Bo twoja szkoła ma tylko dwa poziomy. - Przy okazji wywiązała się rozmowa na temat tego co widzieliśmy przez okno, że te słupy są żelbetonowe i co to takiego ten żelbeton i dlaczego na tej budowie zastosowany a przy budowie ich szkoły (chyba) nie.
Światło zmieniło się na zielone, ruszyliśmy w dalszą drogę, ale dziecku coś nie dawało spokoju. Myśli, myśli, w końcu pyta:
- Betonik? - Tutaj zabił mi ćwieka. Szara komórka, zmęczona już wyraźnie wcześniejszą kilkugodzinną aktywnością, przysnęła na moment, więc powtarzam nieco zdezorientowana za dzieckiem:
- Betonik?
- No wiesz, betonik... jak "granola bar"... (granola bar = batonik z mieszaniny płatków zbożowych, rodzynek, orzechów i suszonych owoców)
- Batonik! - Olśnienie. - Batonik, nie betonik.
- Aaa! Batonik!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz