Pomysł znalazła gdzieś w sieci. Oderwała mnie od jakiejś czynności z żądaniem kartonu. Pierwszy okazał się za gruby, kolejny za świecący, trzeci uzyskał aprobatę.
Co chwilę dziecko przybiegało, żądając kolejnych rzeczy, a po farby musiałyśmy pojechać do sklepu, ponieważ okazało się, że albo nie mamy odpowiednich kolorów, albo zawartość słoiczków zeschła się ze starości.
Jako pierwsza powstała muszelka. Z rozgwiazdą było trochę problemu, bo Emilii nie wychodził kształt tak, jak chciała, kiedy go rysowała na kartonie. W końcu znalazłam szablon w sieci i wydrukowałam do odwzorowania.
Nie monitorowałam pracy dziecka, ale wiem, że do stworzenia muszelki i rozgwiazdy użyła kartonu, papierowych ręczniaków, zwykłego kleju, gorącego kleju, farb akrylowych i sztucznych perełek – takich bez dziurek, przygarniętych na jakiejś wyprzedaży.
Projekt wprawdzie nie mój, ale, że córka nie ma swojego bloga, to zgłaszam go do zabawy Coś prostego u Reni, ponieważ dla Emilii było to zdecydowanie wykroczenie poza strefę komfortu.