sobota, 22 czerwca 2024

Zawody pływackie, ból gardła, i sesja u fotografa

W ostatnim dniu szkoły Emilii, czyli tydzień po ukończeniu liceum przez Krzyśka, od piątku do niedzieli, trzy miejscowe kluby pływackie gościły zawody Mike Morris Meet — na lokalnym odkrytym basenie.

Ponieważ jestem zobowiązana do odpracowania na rzecz klubu 20 godzin rocznie, a pracy przy takich zawodach jest sporo, cały weekend spędziłam na basenie, choć nie w wodzie. I byłoby fajnie, gdyby nie to, że w piątek wstałam z potwornym bólem gardła, a weekend nie należał do najcieplejszych. W niedzielę włożyłam zimową kurtkę i dopiero w godzinach popołudniowych ją ściągnęłam. Nie mogłam dopingować ani swoich dzieci, ani innych klubowiczów — byłam w stanie wychrypieć co nieco ledwie słyszalnym skrzekiem.


Mimo złego samopoczucia czas spędziłam miło i owocnie. Odpracowałam brakujące 18 godzin, choć trochę pomógł Krzysiek, kiedy już był po swoich konkurencjach. 

W tym roku Krzyśkowi poszło dość dobrze i zdobył sporo punktów dla klubu, mimo że wyniki miał gorsze niż kilka miesięcy temu, ale wiadomo, zajęty był nauką i opuścił sporo treningów. Teraz nadrabia — biega na basen codziennie. 

Emilii poszło tak średnio, ale Emilia jest w takim okresie, że na siłę chce udowodnić, że jej na niczym nie zależy. No i podobno w tym akurat basenie jest za ciepła woda i jej się źle tam pływa. Dla mnie nie ma większego znaczenia czy dziecko bije rekordy i zdobywa medale, czy nie, ważniejszy jest aspekt zdrowotny związany z pływaniem. Ale raz czy dwa razy do roku dobrze, żeby wzięła udział w zawodach z różnych innych powodów.

*               *               *

Pięć lat minęło od naszej ostatniej rodzinnej sesji u fotografa w 2019 roku. Zabierałam się za ustalenie terminu jak sójka za morze. Miała być sesja z okazji moich pięćdziesiątych urodzin w zeszłym roku, miała być z okazji osiemnastki Krzyśka, aż w końcu zmobilizowałam się, ustaliłam termin i wczoraj wybraliśmy się do studia. 

Do oprawienia w ramki wybrałam zdjęcie, na którym jesteśmy ustawieni tak samo jak pięć lat temu, nawet napis jest taki sam.

2024

Dla porównania - zdjęcie sprzed pięciu lat.

2019

Dzieci wyrosły, ja przytyłam - taka kolej rzeczy!



Mieliśmy dwa zestawy ubrań, odświętne, i takie codzienne. 
Te codzienne to pomysł z ostatniej chwili, kiedy już niemal wychodziliśmy z domu, kiedy to pomyślałam, że fajnie będzie jak założymy szare koszulki. 

A potem okazało się, że w tych zwykłych, już nieco schodzonych ubraniach wyszliśmy na zdjęciach lepiej, ładniej. 

Dużo pięknych zdjęć, jestem bardzo zadowolona. 



3 komentarze:

Urszula97 pisze...

Fajna rodzinka, jak dzieciaki szybko rosną ,czas biegnie niesamowicie.Pozdrawiam cieplutko.

Jula pisze...

Tylko pięć lat. Dzieciaki zmieniły się bardzo. Wydorośleli... Ty bez zmian..😘

splocik pisze...

Pięć lat, a różnica kolosalna. :)
Fajny z Was tercet. :)
Pozdrawiam ciepło.