poniedziałek, 1 stycznia 2024

Spacer przedświąteczny


W sobotę przed świętami wybraliśmy się nad ocean. Może nie był to najlepszy pomysł, ponieważ mnie już od środy bolało gardło, Krzyśka właśnie zaczynało boleć, i należało się spodziewać, że niebawem i Emilia do nas dołączy, ale doszłam do wniosku, że zamiast siedzieć w domu i gapić się w ekran telefonu lub komputera, lepiej przespacerować się plażą. 



Pojechaliśmy w jedno z naszych ulubionych miejsc na spacer w jedną stronę laskiem, powrót plażą. Czasami idziemy nieco dalej, do latarni morskiej, ale tym razem nie mieliśmy sił, by wspinać się pod górkę więc wybraliśmy krótszą i mniej wyczerpującą wersję. 



Na plaży było bardzo przyjemnie — rzadko zdarza się taki miły bezwietrzny i ciepły dzień. 

W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w chińskiej restauracji i Emilia zjadła pierwszy raz coś z kuchni chińskiej. Do tej pory twierdziła, że nie lubi — oczywiście bez spróbowania.

W święta moje zaziębienie osiągnęło apogeum i bardzo dobrze się złożyło, że do nikogo nie szliśmy ani nie spodziewaliśmy się żadnych gości. Urządziliśmy sobie maraton filmowy, bo tylko na to zostało mi energii po przygotowaniu potraw wigilijno świątecznych. Sprzątanie ogarnął Krzysiek. Jego rozłożyło zaraz po mnie a na końcu Emilię, choć ona najlepiej zniosła ten atak wirusa czy bakterii. Teraz mamy się już w miarę dobrze, choć dzisiaj rano Krzysiek narzekał, że źle się czuje, ale nie wiem, czy to choroba, czy stres i niewyspanie — wczoraj do północy pracował nad podaniami na studia. 

Nowy rok, po porannej mgle, obdarował nas piękną słoneczną pogodą, ale nie wybraliśmy się na żadną wycieczkę, bo Krzysiek nadal siedzi w wypracowaniach a Emilia ma muchy w nosie. Czas bez szkoły wyjątkowo źle jej się przysłużył, zachowuje się okropnie. Kiedy zabrałam jej komputer i telefon to zareagowała taką agresją, że zastanawiam się, czy moje dziecko nie jest uzależnione. Poszłam grabić liście w ogródku, aby się nieco odstresować. No i tak fajnie mi się zaczął ten nowy rok.



2 komentarze:

splocik pisze...

Śliczne widoki. :)
No tak, tej zimy wirusy fruwają wszędzie, nas tez dopadły i powoli z nimi żegnamy się.
Dobrego roku Wam życzymy. :)
Pozdrawiam ciepło.

Renata pisze...

Widoki fantastyczne, a czas mamy taki że choroby łapią wszystkich:(
Pozdrawiam serdecznie i Do Siego Roku:)