środa, 26 marca 2025

Coś pysznego: risotto

Dzisiaj w temacie kulinarnym, choć kuchnia to nie moja mocna strona. Nie przepadam za gotowaniem, ale jeść każdy musi, więc od czasu do czasu coś tam trzeba upichcić. Tym bardziej, że zabieram do pracy obiad do odgrzania. Niektórzy jadą do pobliskich jadłodajni lub sklepów, ale dla mnie te porcje są za duże a poza tym trochę za drogo to wychodzi. 

Jedną z potraw smacznych i łatwych do przyrządzenia w ilości hurtowej jest risotto. Przygotowuję je tak, jak robiła to moja mama i nawet nie wiem, czy taka jest prawidłowa receptura, ale mało mnie to obchodzi. Wprowadziłam kilka zmian - na przykład kupuję całego kurczaka z rożna i dodaję różne sezonowe dodatki, ewentualnie to co zalega w lodówce i trzeba zużyć.

Na oleju podsmażam cebulkę. Jak mam boczek, to dodaję odrobinę. Czasem załapie się resztka szynki. Ostatnio dodałam posiekaną słodką paprykę, choć bardziej mi smakuje z ostrą. Do tego dodaję pokrojonego na drobne kawałki kurczaka i przyprawy - przeważnie wszystkie jakie mam w szafce (poza tymi słodkimi, jak cynamon). Następnie posiekana pietruszka (lub liście kolendry) a latem mięta z ogródka. Na koniec dodaję ugotowany ryż. Czasem zamiast ryżu jest kasza.


Risotto zgłaszam do zabawy u Renaty Coś prostego (w marcu: coś pysznego). 





sobota, 22 marca 2025

Koncert i zawody

W drugim półroczu Emilia dołączyła do szkolnego chóru. Kilka razy do roku chór daje koncert dla rodziców, więc na początku marca wybrałam się do dobrze znanej auli w liceum do którego chodził Krzysio - gimnazjum ma umowę z liceum i wszystkie koncerty właśnie tam się odbywają.

Ładnie śpiewali. 

Po koncercie zażartowałam, że może Emilia dołączy do chóru kościelnego skoro tak ładnie śpiewa, ale nie dała się złapać na tę przynętę.



Kilka miesięcy temu Emilia zmieniła zdanie w kwestii udziału w zawodach pływackich - stwierdziła, że teraz już chce w nich brać udział. W listopadzie poszło jej bardzo dobrze - popłynęła tylko w dwóch kategoriach, ale w obu zajęła pierwsze miejsce w swojej kategorii wiekowej (100 jardów na plecach i 100 jardów kraulem.)

W lutym zrezygnowałyśmy z wyjazdu na zawody ponieważ po grypie Emilia była słaba jak mucha, ale tydzień temu kipiała energią i na dwudniowych zawodach wypadła bardzo dobrze. Pierwszego dnia nagrałam jak popłynęła w trzech kategoriach, ale to drugiego dnia zdobyła pierwsze miejsce (50 jardów na plecach) w swojej kategorii wiekowej. Niestety tego dnia mierzyłam czas zawodnikom i nie nagrałam córki płynącej po pierwsze miejsce. 

W czterech na pięć kategorii Emilia uzyskała najlepszy życiowy wynik (PR).


50 yd na plecach, 1 miejsce, PR
100 yd na plecach, 2 miejsce
50 yd kraulem, 2 miejsce, PR
100 yd żabką, 9 miejsce, PR
50 yd żabką, 14 miejsce, PR

*                    *                   *

Krzysio znalazł się na liście dziekana za osiągnięcia naukowe w pierwszym semestrze, Emilia na podobnej liście dyrektora gimnazjum - mama z obojga bardzo zadowolona.

piątek, 14 marca 2025

Urodzinowe motylki

Tuż po urodzinach dotarła do mnie przepiękna kartka od Splocika.


Niebieskie motylki są cudowne! To chyba najładniejsza kartka jaką dostałam w życiu! Aż zaniemówiłam z zachwytu!


Tuż po moich urodzinach zakwitły też hiacynty - szalenie mi się podobają. Po zebraniu ich wszystkich na jednej rabatce mogę się nimi cieszyć z zacisza kuchni.





niedziela, 9 marca 2025

52

Wczoraj skończyłam 52 lata - oficjalnie przeżyłam i mamę i tatę. 

Od piątku trwają obchody, więc nie bardzo mam czas, ale napiszę, że to chyba najmilsze urodziny w moim półwiecznym życiu. Cudownie jest mieć przy sobie fajnych ludzi - rzeczywista odległość mierzalna w kilometrach nie ma tutaj żadnego znaczenia.

Biegnę na kolejny urodzinowy lunch!

niedziela, 2 marca 2025

Czy to tylko krótka wizyta, czy wiosna zostanie z nami na dłużej?

W połowie lutego spadł śnieg a tydzień później zrobiło się ciepło i przyszła do nas wiosna. Wystarczało kilka cieplejszych dni i z ziemi wyskoczyły krokusy. 





Moje żonkile jeszcze nie kwitną, ale w parku już widziałam wcześniejsze odmiany. Wczoraj rano zrobiłam obchód włości i obfotografowałam co kwitnie.





Wypatrzyłam też pierwszy samotny kwiatuszek na forsycji, ale za kilka dni powinno być ich więcej.


Wczoraj było tak cudownie wiosennie, słonecznie i ciepło, że rozwiesiłam pranie w ogródku - pierwszy raz w tam roku. Wyschło!

Potem wybrałyśmy się z Emilią na wiosenną wycieczkę na pobliską górkę. 


Niestety dzisiaj już nie tak ładnie. Poszłyśmy na spacer i złapał nas wiosenny deszcz. Zmokłyśmy, ale przyniosłyśmy do domu naręcze bazi.

niedziela, 23 lutego 2025

Kocyk i kwiatki

Aby sprostać lutowemu zadaniu na blogu Renaty w ramach zabawy Coś prostego (flora), wygrzebałam kocyk, który zrobiłam jeszcze w zeszłam roku. Byłam przekonana, że go nie skończyłam i lutowe zadanie zmotywowało mnie, żeby dokończyć rozgrzebany projekt. Okazało się, że jednak go skończyłam tylko o tym zapomniałam (demencja?).


Założenie było takie,  że zrobię sobie koc, kapę, z kwiatowych kwadratów, wykorzystując wszystkie resztki. Tak przy piątym kwadracie straciłam zapał, a wkrótce zniechęciłam się całkowicie - projekty z elementów to zdecydowanie nie moja broszka. Miałam jednak kilka kwadratów więc postanowiłam coś z nich zrobić. Dorobiłam jeszcze kilka, połączyłam je, i potraktowałam jako środek kocyka, a reszta  wokół to już typowy szydełkowy projekt.



Wyszedł mi kocyk w rozmiarze tak do wózka dla niemowlaka. Teraz czeka na jakąś dziewczynkę, czyli leżakuje w szafie.

Kwiatowy kocyk zgłaszam do zabawy Coś prostego u Renaty - lutowy motyw to flora.


Kocyk zgłaszam także do zabawy  u Splocika, Rękodzieło i przysłowia albo... 3.




W lutym Splocik zaproponowała:
  • przysłowie: 
Człowiekowi w życiu nie potrzeba więcej: serce do kochania, rozum do myślenia i do pracy ręce.
  • cytat: 
"Jeśli chcesz być w życiu kreatywny, musisz przestać bać się pomyłek". - Joseph Chilton Pearce

Wydaje mi się, że projekt ten wpisuje się w oba, i przysłowie, i cytat, ale lepiej, wyraziściej, obrazuje przysłowie. Nie ukrywam, że kilka pomyłek popełniłam - jedna z nich, to mieszanie włóczek o różnych grubościach w jednym projekcie. Ale z drugiej strony zrobiłam coś, czego od zawsze unikałam, uważając, że nie dam rady - zszyłam kwadraty i nawet dobrze i estetycznie mi wyszło. (Posiłkowałam się filmikiem znalezionym w sieci.) Przestałam się bać prac z elementów ale równocześnie utwierdziłam się, że po prostu nie lubię pracować nad tego typu projektami. Nie znaczy to, że mi się nie podobaj! Podobają mi się bardzo! Wolę je jednak podziwiać niż wykonywać.




czwartek, 13 lutego 2025

Przebiśniegi

Kilka ostatnich tygodni było u nas dość chłodnych, co nie zdarza się tutaj często. Media zaczęły bić na alarm bo rachunki za prąd i gaz poszybowały w górę. Sąsiad, jak co roku o tej porze podzielił się ze mną kolejną teorią spiskową bo jakoś od lat nie jest w stanie powiązać zimowego mrozu z wyższym rachunkiem za prąd (ogrzewanie na prąd) tak jak latem nie widzi związku pomiędzy klimatyzacją puszczoną non-stop a wyższą opłatą za energię elektryczną. 

Jednak dopiero dzisiaj w nocy zawitała do nas prawdziwa zima, czyli spadł śnieg. Niewiele, może z pięć centymetrów, ale tuż przed szóstą rano dostałam wiadomość, że szkoły dzisiaj zamknięte. 

Emilia najpierw się ucieszyła, ale po chwili mina jej zrzedła - cały zeszły tydzień siedziała chora w domu i kolejny dzień bez koleżanek wcale jej nie ucieszył. Na szczęście rodzice koleżanki dzisiaj nie pracowali i przyjechali po Emilię przed południem. 

Dziewczynki ulepiły bałwana, wybiegały się na śniegu a kiedy zmarzły, przychodziły bawić się w domu. A kiedy się zagrzały, znowu biegły szaleć na śniegu. 


Śnieg utrzymał się cały dzień, choć nie był to biały puch a raczej mokra breja. 

W drodze z pracy odebrałam Emilię - trochę marudziła, że tak szybko. Jak się pracuje w urzędzie to nie ma zmiłuj się, urząd musi być otwarty, ktoś musiał się w pracy pojawić. Z trzech, które wykonujemy tę samą pracę, stawiłam się tylko ja. Jechałam do pracy z duszą na ramieniu ale udało mi się dotrzeć na miejsce zanim marznący deszcz pokrył śnieg warstwą lodu. Do domu wróciłam jeszcze za dnia i udało mi się obfotografować przebiśniegi na tle śniegu - gratka nie lada!

Mam nadzieję, że na tym zima się u nas skończy!

Przebiśniegi bez śniegu - w miniony weekend.

PS

Oczywiście, że złapałam grypę od Emilii. A potem infekcja przeszła na zatoki i uszy i od tygodnia zażywam antybiotyk. Powoli zaczyna działać...

niedziela, 2 lutego 2025

Z nowym rokiem nowy płot

W Boże Narodzenie wieczorem zerwała się wichura. Wiatr wył przeraźliwie, ale dopiero kiedy nastał świt następnego dnia okazało się jakie spustoszenie sprawił. Tym razem to nie drzewa zostały powalone a płoty. W drodze do pracy zauważyłam kilka ale jeszcze wtedy nie wiedziałam, że i mój płot właśnie dokonał żywota. Dopiero w południe skontaktował się ze mną syn zaalarmowany przez sąsiadów. Córka, na moje żądanie, przysłała mi filmik.
 

Po prawdzie, nie byłam szczególnie zaskoczona. Kiedy kupiliśmy dom 19 lat temu płot już wtedy był stary i trzymał pion na słowo honoru - to cud, że ostał się tak długo.

Dogadaliśmy się z sąsiadami odnośnie nowego płotu bez problemu. Zgodni byliśmy co do tego, że nie mamy ochoty wydawać na płot więcej niż konieczne by zapewnić nam prywatność. Żadnych bajerów! Sąsiadka ogarnęła wszystko - wycenę z kilku firm, umowę, dopilnowanie wszystkiego. Ja tylko pokryłam połowę kosztów. Na nowy rok, nowy płot!



Nowy płot tylko wzdłuż jednego boku posesji. Pozostałe dwa ostały się a przed domem nie mamy płotu w ogóle.

Z pozostałych wiadomości - Emilia ma grypę. Zaczęła gorączkować wczoraj późnym wieczorem, noc miałyśmy zarwaną obie, temperatury nie dało się zbić. Zaraz o ósmej rano zadzwoniłam do przychodni otwartej w niedzielę i udało mi się dostać wizytę. Test na kowid był negatywny, test na grypę pozytywny. Ponieważ choroba zdiagnozowana tak szybko, jest szansa, że lek na grypę okaże się skuteczny. Możliwe, że Emilia ma też koklusz (sporo przypadków w okolicy) - lekarce nie podobał się jej kaszel. O ile nie minie do końca tygodnia, mamy przyjść sprawdzić. 

Obie z Emilią szczepiłyśmy się przeciwko grypie i kowidowi na jesieni ale i tak jest szansa, że i ja złapię grypę - lekarka stwierdziła, że tak 50%. Mam nadzieję, że jednak znajdę się w tej szczęśliwszej połówce!

sobota, 25 stycznia 2025

Pierwsza wycieczka: Wild Iris Ridge from Bailey Hill Road

Pierwsza piesza wycieczka w nowym roku zaliczona! Chociaż to raczej spacer tyle, że trochę pod górkę a potem z górki. W sumie 1,5 godziny, czyli niewiele, ale cieszy, że udało się wyrwać z czterech ścian.


Bardzo chciałam gdzieś się wybrać podczas pobytu Krzyśka w domu, ale nie udało się, głównie z powodu deszczu, a pod koniec Krzysio się pochorował. Lekarz stwierdził, że to nic poważnego i samo z czasem przejdzie, ale ten potworny kaszel bardzo mnie martwił. Zastosowałam wszelkie znane mi domowe sposoby, ze stawianiem baniek włącznie, i udało mi się postawić dziecko na nogi na tyle, że był w stanie przetrwać kilkunastogodzinną podróż do akademika (dwie godziny samochodem na lotnisko, dwa loty, ponad godzinna podróż busem z lotniska na kampus). 

Wczoraj Emilia zaczęła tak samo paskudnie kaszleć... Ale wstała dzisiaj o siódmej rano i pojechała na narty mimo kaszlu...


Wracając do pierwszego tegorocznego "hajku" - najbliższy szlak, Wild Iris Ridge. Ponieważ tego dnia było dość zimno, wybrałyśmy się dopiero po obiedzie a i  tak w zacienionych miejscach nadal był szron na  liściach i mchu.

Zabrałyśmy ze sobą Addison, koleżankę Emilii. Addison gra w koszykówkę i mimo, że tak jak i ja i Emilia zasapała się idąc pod górę, to jednak nie marudziła, więc może jeszcze zabierzemy ją ze sobą na wspólne wędrowanie. Dla Emilii towarzystwo koleżanki to zawsze dodatkowa atrakcja.

Wakacyjne wędrowanie zaplanowane, noclegi zarezerwowane, teraz czas zacząć pracować nad formą, żebyśmy nie utknęły w połowie stoku.


niedziela, 12 stycznia 2025

Kartki ze zwierzętami

Skończyły mi się kartki urodzinowe—te własnej roboty, bo takich kupionych w sklepie mam dość spory zapas. Skończył się także rok, na który miałam kalendarz z pięknymi reprodukcjami Susan Winget. Użyłam tych reprodukcji na kartki, które dzisiaj zrobiłam. A że styczniowe zadanie zabawy coś prostego u Renaty to fauna, wybrałam obrazki ze zwierzątkami. Tym razem włożyłam je w gotowe ramki zakupione chyba z piętnaście lat temu—nareszcie się do czegoś przydały! 








Kartki miały mieć nieco więcej elementów, ale w trakcie zadzwoniła do mnie koleżanka i w efekcie dzielenia uwagi między obiema czynnościami, ozdobniki straciły na znaczeniu. Niemniej jednak z efektu końcowego jestem bardzo zadowolona.

I jeszcze jedno zdjęcie, na którym są wszystkie cztery kartki:



Kartki zgłaszam także do zabawy u Splocika, Rękodzieło i przysłowia albo... 3.



W styczniu Splocik zaproponowała:
  • Przysłowie: Gdyby człowiek posiadł wytrwałość, nic nie byłoby niemożliwe;
  • Cytat: Wielkie rzeczy nie powstają w wyniku impulsu, a w wyniku poskładania małych rzeczy w jedną całość. (Vincent van Gogh)
Wytrwałość jest wymagana w każdej odsłonie robótkowego hobby, czy to dzianie na drutach, szydełku, hafty, czy poskładanie w całość kartek. Wydaje mi się, że każda własnoręcznie wykonana praca może zobrazować to przysłowie.

niedziela, 5 stycznia 2025

🔨 Żaluzje

W połowie grudnia zamówiłam żaluzje do kuchni. Dotarły w przedostatni dzień ubiegłego roku ale dopiero wczoraj znalazłam czas i ochotę, żeby je zainstalować. Nie jest to trudne, wystarczy wywiercić dziury na śruby a potem wkręcić śruby i mocowanie żaluzji jest gotowe. Listwa sama wskakuje na miejsce, nawet jeśli mocowania nie są super dobrze wypoziomowane - najwyraźniej producent wziął pod uwagę, że żaluzje będą zakładane przez nie profesjonalistów. 


Okna kuchenne wychodzą na zachód, więc żaluzje mają chronić nas przed oślepiającym popołudniowo-wieczornym słońcem, ale zamówiłam takie przepuszczające światło, nie zaciemniające, bo nie ma takiej potrzeby (w kuchni nikt przecież nie śpi).



Duże okno otrzymało dwa niezależne panele, małe okno, tylko jeden.

Trochę się bałam, że odcień bieli będzie odstawał od szafek i ścian, ale pasuje idealnie. Duże białe płaszczyzny zasuniętych rolet optycznie powiększają kuchnię co bardzo mi się podoba.

Mała rzecz a jak cieszy!


niedziela, 29 grudnia 2024

Podsumowanie roku 2024

Koniec roku wymusza podsumowania. 

Sporo pozmieniało się w przeciągu minionych dwunastu miesięcy. Syn skończył liceum, wyjechał na studia. Córka porzuciła grę na pianinie ale też przestała walczyć i sprzeczać się ze mną o wszystko. 

Największa zmiana nastąpiła w moim życiu zawodowym - zmiana drastyczna, wymuszona okolicznościami, ale po sześciu tygodniach w nowej pracy, zmiana na ta wydaje się korzystna - pod wieloma względami. Wprawdzie pracuję teraz więcej i już nie z domu, ale chyba już był po temu czas. 

Okazało się, że Emilia jest o wiele bardziej odpowiedzialna i o wiele mniej roztrzepana i zapominalska niż się wszystkim wydawało. A może po prostu tak jej było wygodniej. (W Wigilię Emilia  stanęła na wysokości zadania, wysprzątała cały dom, obrała ziemniaki, i nakryła stół - zrobiła wszystko o co ją poprosiłam.)

Udało mi się w tym roku przeczytać/odsłuchać zaplanowaną liczbę książek (52, jedna tygodniowo), ale na rok 2025 plany czytelnicze mam o wiele skromniejsze. Czasu na czytanie niewiele, ale za to słucham codziennie idąc na spacer w czasie (niepłatnej) godzinnej przerwy na obiad w pracy. (Tutaj powinien znaleźć się link do podsumowania czytelniczego na goodreads.)

Niedaleko pracy, kilka minut na nogach, znalazłam niewielki park, z jedną żwirową alejką w postaci pętli. Sporo osób udaje się tam na obiadowe spacerowanie, niektórzy w małych grupach, inni samotnie, ja - zawsze ze słuchawkami w uszach i audiobukiem w kieszeni.



To teraz podsumowanie robótkowe. W tym roku brałam udział w kilku zabawach. Pierwszy kolaż przedstawia projekty zgłoszone do zabawy Coś prostego u Reni.



Kolejny kolaż przedstawia projekty zgłoszone w dwóch zabawach u Splocika. Jedną z prac zgłosiłam do zabawy Małe Dekoracje, pozostałe do zabawy Rękodzieło i przysłowia albo ... 2.



Część projektów powtarza się, ale nie wszystkie.

A na sam koniec, podsumowanie pieszych wędrówek.



Tegoroczne cyferki nie powalają na kolana, ale i tak jestem zadowolona - udało nam się wygospodarować czas na wspólne aktywne spędzanie czasu z dala od cywilizacji, z dorosłym synem (w tej kategorii przyznaję nam dodatkowe punkty!) - a to samo w sobie jest już sukcesem!

Ostatni zrzut ekranu podsumowuje nasze wędrówki od czasu kiedy zaczęłam używać aplikacji AllTrails.


Ponieważ to już chyba ostatni wpis w tym roku, najpierw serdecznie dziękuję wszystkim odwiedzającym za to, że wytrwale do mnie zaglądają, za każdy komentarz, zwłaszcza za te podnoszące na duchu w trudnych dla mnie momentach. Dziękuję, że mimo że nie jestem w stanie odwdzięczyć się równie częstymi wizytami i komentarzami u Was, nie odpłacacie mi "pięknym za nadobne" i wracacie.

Dziękuję!

Niech ten nowy rok będzie dla nas wszystkich dobry.