Emila znowu dostała migrenę. Scenariusz niemal taki sam jak w sierpniu tylko wszystko nieco łagodniej (z mocnym podkreśleniem "nieco") oraz bez interwencji pogotowia ratunkowego. Dzisiaj mija trzeci dzień i chyba możemy mieć nadzieję, że do Wigilii migrena jej przejdzie. Może nawet uda jej się pójść jutro na basen, bo i w tym tygodniu i w następnym oboje (Krzyś i Emilia) mają treningi od poniedziałku do czwartku. Urozmaicenie stanowi pora — Krzysiek zaczyna o 7.30 rano (czyli wstajemy wcześniej niż w szkolne dni) a Emilia po południu, ale 1.5 godziny wcześniej niż normalnie. Zamienili się też w kwestii basenów krytego i na zewnątrz. Emilia ma trening na krytej pływalni w czasie tych ferii a Krzysiek w basenie na zewnątrz. Pomimo wczesnej pory, pod basen przed 7.30 rano podjeżdża karawana samochodów — to rodzice przywożą licealistów na trening.
Kolejną niespodziankę sprawił mi odkurzacz. Niemiłą niespodziankę! Złamał się jeden z bolców wtyczki. Nowy odkurzacz ma dotrzeć jutro wieczorem. Jak poczta nawali, będę zamiatać kuchenną szczotką, żeby było czysto na święta.
Jak już jesteśmy przy poczcie, rozmawiałam dzisiaj z naszą listonoszką. Dostarcza nam pocztę od lat i jest przemiłą osobą. Kilka razy przyuważyłam, jak rozpieszcza koty na naszej ulicy kocimi łakociami, które nosi w kieszeni. Nawet z nią kiedyś o tym rozmawiałam — przyznała, że bardzo lubi koty. Kiedy zauważyłam ją dzisiaj przez okno, pobiegłam złożyć jej życzenia świąteczne. Powiedziała mi, że miesiąc temu jej syn popełnił samobójstwo.
Blask światełek na choince jakby przygasł.
Za chwilę jadę na próbę chóru — śpiewamy w maskach. Przetestowałam, w której masce (rodzaj) najwygodniej mi się śpiewa, najlepiej słychać, a przy nabieraniu głębokiego oddechu maska nie wpada mi do gardła. A jeszcze niedawno martwiłam się jedynie tym, że nie wyciągam górnych dźwięków!
Chór znowu zaczyna być chórem — po różnych perypetiach życiowo-zdrowotnych wróciły dwie osoby i teraz jest nas w sumie 5! Kwestią otwartą na razie pozostaje czy uda nam się wyśpiewać co zaplanowane w Boże Narodzenie, ponieważ prognoza pogody daje nadzieję na śnieg, począwszy od świątecznego poranka. Byłby to najwspanialszy prezent dla dzieci, jaki mógłby im wpaść pod choinkę — odkąd mieszkam w Oregonie, czyli od 2004 roku, nie zdarzyło się, abyśmy mieli białe święta. Ba! Nawet szronu nie dane nam było uświadczyć w czasie świąt. Zobaczymy, co z tych obiecanek będzie.
Oczywiście pozostaje kwestia dojazdu do kościoła bladym świtem (na 8,30) po (zapewne) nieodśnieżonych i (możliwe że) oblodzonych ulicach.
4 komentarze:
Do dziś ja też myślałam, że nie będzie białych świąt!
Ale zawiało, zamiotło i nie może skończyć. Porządnie huczy w kominie.
Straszne takie wiadomości przed świętami. Przykre bardzo, że tak daleko ludzkość doszła, a nie zauważy problemów drugiego człowieka. Czarny dzień także, bo to druga taka wiadomość dziś. Ojciec trójki dzieci... Mam nadzieję, że na tym koniec i śmierci i chorób i złego samopoczucia.
Aby te święta jakoś minęły, a następne były całkiem normalne
Jeśli chodzi o wtyczkę ; nie można wymienić?
Smutki i nieszczęścia chodzą nie tylko parami, ale bywa, że w większych grupach.
Mam nadzieję, że więcej już ich nie będzie i Święta oraz Nowy rok przywitacie w zdrowiu i radośnie.
Zdrowych i rodzinnych Świąt!
Pozdrawiam ciepło.
Marzenko - Takich beztroskich, wesołych świąt doświadczałam jedynie jako dziecko, niezbyt wyrośnięte dziecko. Potem zawsze już cieniem kładły się jakieś smutki i troski. Od śmierci mojego taty, mama zawsze płakała. Starała się jak mogła, ale w końcu i tak łzy płynęły. Od śmierci mamy, ja mam tak samo. Takie życie.
A jeśli chodzi o wtyczkę - można wymienić. Trwałoby to 3 tygodnie i kosztowało tyle co 3 nowe odkurzacze. Nowy odkurzacz przyszedł po dwóch dniach, przed świętami, i okazał się lepszy od starego - ciągnie jak marzenie!
Splociku - tak to niestety ze smutkami i zmartwieniami bywa.
Motylek
Prześlij komentarz