sobota, 30 września 2023
Pierwszy deszcz, powidła śliwkowe, i jesienny spacer
poniedziałek, 25 września 2023
Link Party: Pstrokacizna
Na urodziny (w marcu) dostałam karty upominkowe. Długo się zastanawiałam co sobie kupić aż doszłam do wniosku, że włóczkę. I stanęłam wobec dylematu jaką. Tak mniej więcej wiem (coś z Dropsa), ale jeszcze nie doprecyzowałam. Może uda mi się podjąć decyzję i złożyć zamówienie przed kolejnymi urodzinami.
Zanim do tego dojdzie, pracuję nad redukcją aktualnego stanu posiadania "włochacizny".
Nadal mam fazę na splot tkany – latem pofolgowałam sobie i zrobiłam kocyk z resztek zalegających kosz z włóczkami.
Pierwotne założenie było takie, że będzie to kocyk dziecięcy oraz że sekwencje kolorystyczne nie będą się powtarzały. Kiedy koło 30 procent kocyka było już gotowe doszłam do wniosku, że chcę tę pstrokaciznę dla siebie. Nie chciało mi się pruć i zaczynać od nowa, postanowiłam, że problem zbyt wąskiego koca rozwiążę później. I tak też zrobiłam – przerobiłam identyczne paski wzdłuż dłuższych brzegów koca a na koniec obrzuciłam całość półsłupkami i oczkami rakowymi w jednym kolorze.
Całość mogłaby być nieco szersza, ale spisuje się nieźle do przykrycia od pasa w dół, kiedy siedzę na łóżku bądź kanapie, pisząc na laptopie (jak teraz), bądź robiąc na drutach.
Unikanie powtórek sekwencji kolorystycznych okazało się sporym wyzwaniem, któremu chyba udało mi się sprostać – tak mi się wydaje, choć przyznam, że nie chce mi się analizować całości. Patrząc na poszczególne części koca, widzę, że pewne sekwencje podobają mi się bardziej (pierwsze zdjęcie) niż inne (zdjęcie poniżej), a niektóre wcale.
860 gramów akrylu (głównie) zmieniło motkowo-kulkową formę, przeistaczając się w formę użytkową. Wielu resztek pozbyłam się całkowicie, ale nie wszystkich. Wymiary 85 x 125 cm.
Koc zgłaszam do wrześniowo-październikowej odsłony zabawy Link Party u Renaty.
piątek, 22 września 2023
Crater Lake: Pumice Castle & Wodospad Plaikni Falls
Z tego miejsca wspaniale widać Pumice Castle, czyli formacje pumeksu skalnego, które komuś, kto nadał nazwę, skojarzył się z zamkiem – moje myśli pobiegły ku skalnym grzybom i kominom Kapadocji.
Pumice Castle (Crater Lake National Park) |
Miejsca numer 2 i 3 to były krótkie przystanki na trasie z Mount Scott do wodospadu Plaikni Falls. Parking, z którego wyrusza szlak oznaczony jest czwórką. Zaraz za parkingiem droga jest zamknięta do czasu, kiedy zostaną naprawione pozimowe szkody, nie wiadomo czy jeszcze w tym roku, czy może w następnym. Punkt widokowy na końcu tej drogi był w planach, ale skoro nie dało się do niego dotrzeć (za daleko na pieszą wędrówkę) będziemy chyba musieli wrócić nad Jezioro Kraterowe kiedy już droga zostanie naprawiona.
wtorek, 19 września 2023
Karaoke 🎶
Chór, a w zasadzie połączone chóry z dwóch parafii, odśpiewały razem dwie pieśni, folkową This Land Is Your Land i Amazing Grace, a proboszcz dał solówkę You Raise Me Up. Na tym skończyły się podniosłe klimaty i zrobiło się wesoło – słowa La Bamby mieliśmy jeszcze na kartkach, ale zaraz potem przeszliśmy na regularne karaoke.
Muzykę płynącą z komputera uzupełniały dwie gitary, akustyczna i elektryczna. Poza tym były mikrofony, jak to w prawdziwym karaoke, i jak ktoś miał ochotę na solówkę szczególnie ulubionej piosenki, korzystał z mikrofonu. Zaskoczyłam sama siebie odśpiewując z dwiema koleżankami Top Of The World Carpentersów, choć przyznam, że nie wyrwałam się na ochotnika ale zostałam "zachęcona" przez koleżankę Sopranistkę. Nie musiała mnie zbyt mocno przekonywać. 😄
piątek, 15 września 2023
Mount Scott w Parku Narodowym Crater Lake
Opis trasy prowadzącej na szczyt znaleziony w przewodniku nie odstraszał, 450 metrów od podnóża na szczyt rozciągnięte na 4 km (w obie strony 8 km, szlak zaczyna się na wysokości 2342 mnpm, szczyt 2723 mnpm) – bułka z masłem! Kiedy jednak zajechaliśmy na parking i spojrzeliśmy w górę, dziewczyny zaczęły jęczeć i błagać o zmianę planów. Ja też zwątpiłam, czy damy radę, ale wstyd mi było się wycofać z podjętej decyzji. Widok na Mount Scott z parkingu przytłacza, góra wydaje się ogromna!
Mount Scott, Crater Lake National Park |
Walcząc z pokusą zarządzenia odwrotu jeszcze przed startem nie pomyślałam o zrobieniu zdjęcia, to powyżej zrobiłam już po powrocie. Bo jednak nie ugięłam się perswazjom dziewczyn i własnemu przerażeniu.
Zaraz przy parkingu stoi tablica informacyjna z trasą naniesioną na zdjęcie – ścieżka prowadzi zakosami i kiedy już ją pokonaliśmy, okazało się, że nie było wcale tak źle. Najbardziej dało nam popalić słońce, przed którym nie było w zasadzie jak się schować ponieważ drzewa porastające zbocza nie są na tyle rozłożyste i gęste by zapewnić cień. Dobrze, że wyruszyliśmy w miarę wcześnie to jeszcze nie było tak gorąco. Bardzo współczułam osobom wspinającym się pod górę kiedy my już schodziliśmy.
22 lipca na szczytowej grani leżały resztki śniegu. Szlak ten był zamknięty jeszcze dwa dni wcześniej właśnie z powodu zalegającego śniegu.
Widok roztaczający się z tego miejsca dodał nam sił i energii i raźno ruszyliśmy do wieży strażniczej (zamkniętej) i punku oznaczonego jako szczyt. W przewodniku przeczytałam, że to jedyne miejsce, z którego możny złapać całe jezioro w jednym ujęciu aparatu fotograficznego (zwykłym ujęciu, niepanoramicznym).
Posiedzieliśmy trochę na szczycie, podziwiając widok i odpoczywając. Na terenie parku raczej nie ma zasięgu, ale w tym miejscu akurat był i koleżanka Emilii zadzwoniła do mamy. Udało nam się wypatrzeć samochód pozostawiony na parkingu u podnóża – mała biała kropka trzecia z lewej. Na zdjęciu chyba nie da się go zidentyfikować – drogę, przy której jest parking, ledwie widać.
Mimo że dopiero co stopniał śnieg, wiatry i słońce wysuszyły całą wilgoć i po wodzie nie pozostało nawet wspomnienie. Czas tuż po stopnieniu śniegu to czas kwitnienia kwiatów – kolorowe akcenty ożywiające wulkaniczny krajobraz. Zdjęcia zrobiłam już w drodze powrotnej.
niedziela, 10 września 2023
Wrześniowe lato
W tym roku postanowiłam jeszcze wypróbować trzy siostry, czyli wysiałam razem dynię, kukurydzę i fasolę. Kukurydza nie wzeszła wcale – pewnie wydziobały ją ptaszki. Fasolka (szparagowa) ładnie obrodziła, dynie niby rosły i kwitły, ale jak przyszło co do czego, to się skończyło na dwóch okazach.
Albo nasionko przywędrowało z kompostownika, albo zasiane przez Naturę. Szkoda, że tylko jedna ta dynia, bo ładniutka.
czwartek, 7 września 2023
Dwa spacery
Kiedy już zamknęliśmy pętlę, zamiast wracać do namiotu, postanowiliśmy pójść na plażę obejrzeć zachód słońca. To właśnie wtedy zrobiłam zdjęcie, które zamieściłam poprzednio.
Pierwszy zachód słońca obejrzeliśmy na plaży, do której można dojechać samochodem, po prawej stronie rzeki. Po lewej stronie rzeki też można dojść do plaży i tradycyjnie co roku wybieramy się tam szlakiem Waxmyrtle Trail, tyle że na tej plaży w czasie lęgowym zagrożonego wyginięciem gatunku ptaków (do 15 września) można przebywać jedynie na mokrym piasku. Wiemy o tym i nie przeszkadza nam to. Tę plażę rezerwujemy sobie do grzebania w piasku tuż przy falach, spacer po obmywanym falami piasku i zbieranie muszelek. Plażowanie pełną gębą dozwolone jest na tej drugiej plaży. Szlak Waxmyrtle Trail zaliczyliśmy w sobotę.
Szliśmy bardzo długo, bo po drodze znaleźliśmy mnóstwo przepysznych jagódek Huckleberry — łasuchowaliśmy i nie mogliśmy się oprzeć aromatycznej pokusie.
poniedziałek, 4 września 2023
Odwaga
tuż przed wyjazdem |
Był tylko jeden sposób, by się przekonać – wyruszyć w trasę. I tak zrobiliśmy. Jechałam dość powoli, jak zalecane było w instrukcji – nie miałam ochoty obserwować we wstecznym lusterku, jak mi z dachu spadają kajaki i lądują na samochodach jadących za mną. Większość kierowców utrzymywała bardzo rozsądną odległość, co się dość rzadko zdarza. Pewnie też stała im przed oczami wizja kajaków lądujących im nagle na masce. Półtorej godziny później zaparkowaliśmy na zarezerwowanym miejscu.
na miejscu |
Dojechaliśmy na miejsce szczęśliwie, bez wypadków, nie gubiąc niczego, i nawet nikt na nas nie zatrąbił, że jedziemy za wolno. Stres był ogromny, ale jestem bardzo dumna z siebie, że przezwyciężyłam strach, przełamałam obawy i odważyłam się no coś jeszcze niedawno niewyobrażalnego.
dzieci na Siltcoos River zaraz po przyjeździe na miejsce |
Cała ta sprawa z transportem kajaków na moim niewielkim autku i przełamanie strachu dość dobrze wpisuje się we wrześniową tematykę zabawy Rękodzieło i przysłowia albo... u Splocika, więc niniejszym zgłaszam niniejszy wpis. Wrześniowy cytat:
Nie bądź w swoich działaniach zbyt bojaźliwy i wybredny. Całe życie to jeden wielki eksperyment. Im więcej będziesz eksperymentować, tym lepiej. (Ralph Waldo Emerson)
zachód słońca w piątek, 1 września 2023 |