Ostatecznie liceum Krzyśka uplasowało się na czwartym miejscu, i choć to poza podium to jest to dość dobry wynik – czwarte miejsce w stanie Oregon.
Dodatkowej satysfakcji mojemu synowi dostarczył fakt, że pobili reprezentację drugiego lokalnego liceum, z którym współzawodniczą od lat.
Licealne rozgrywki szachowe za nami ale w kwietniu syn wybiera się jeszcze na turniej Organizowany przez Oregońską Szkolną Federację Szachową. (Wyjazd organizowany przez szkołę.)
Impreza goni imprezę i zaraz po powrocie z szachów odbyło się oficjalne zakończenie sezonu pływackiego, z wręczaniem nagród, dyplomów, pożegnaniami, i nominacjami na kapitanów drużyn. Krzysiek dostał nagrodę dla najbardziej wartościowego zawodnika a głosowali pływacy, więc to wyróżnienie otrzymał od koleżanek i kolegów. Był bardzo zaskoczony! (Tabliczka z tych szklanych, z wygrawerowanym napisem - bardzo ciężko było zrobić zdjęcie bez swojego odbicia.)
Krzysiek wrócił do domu z plikiem dyplomów i nagród – dla mnie też był to bardzo miły wieczór bo który rodzic nie byłby dumny na moim miejscu!
Tak w ogóle to od ponad tygodnia chorujemy sobie, nawet już nie na zmianę, ale niemal razem. Krzysiek przyjechał z turnieju szachowego z infekcją ucha, Emilia najpierw narzekała na ból brzucha i nudności a dzień przed występem dostała gorączki, a teraz ma klasyczne przeziębienie. A mnie właśnie zaczyna zbierać – pobolewa ucho, drapie w gardle, kicham. A tak bardzo chciałoby się nam pojechać na jakąś wycieczkę w góry!
Impreza goni imprezę i zaraz po powrocie z szachów odbyło się oficjalne zakończenie sezonu pływackiego, z wręczaniem nagród, dyplomów, pożegnaniami, i nominacjami na kapitanów drużyn. Krzysiek dostał nagrodę dla najbardziej wartościowego zawodnika a głosowali pływacy, więc to wyróżnienie otrzymał od koleżanek i kolegów. Był bardzo zaskoczony! (Tabliczka z tych szklanych, z wygrawerowanym napisem - bardzo ciężko było zrobić zdjęcie bez swojego odbicia.)
Krzysiek wrócił do domu z plikiem dyplomów i nagród – dla mnie też był to bardzo miły wieczór bo który rodzic nie byłby dumny na moim miejscu!
Emilia unika jak może zawodów i występów publicznych, ale i na nią przyszła kolej by pochwalić się swoimi umiejętnościami. Instytucja, w ramach której aktualnie pobiera lekcje gry na fortepianie, organizuje kilka razy w roku popis i właśnie wczoraj miał miejsce wiosenny recital czyli taki mini koncert młodych pianistów – w auli Wydziału Muzyki i Tańca naszego lokalnego uniwerku. Co ciekawe, fortepian w tej auli to jeden z ulubionych instrumentów mojej córki. Emilia miała okazję pograć na nim przed konkursem sonationowym w październiku ubiegłego roku, kiedy to ówczesna nauczycielka zabrała ją na obchód budynku i Emilia poćwiczyła na kilku różnych instrumwentach.
Nie wiedziałam czy w ogóle dotrzemy na ten popis bo Emilia przeziębiła się potwornie i tylko dzięki medykamentom była w stanie zwlec się z łóżka.
Na szczęście grała utwory na tyle krótkie, że zmieściły się pomiędzy wysmarkiwaniem nosa.
Tak w ogóle to od ponad tygodnia chorujemy sobie, nawet już nie na zmianę, ale niemal razem. Krzysiek przyjechał z turnieju szachowego z infekcją ucha, Emilia najpierw narzekała na ból brzucha i nudności a dzień przed występem dostała gorączki, a teraz ma klasyczne przeziębienie. A mnie właśnie zaczyna zbierać – pobolewa ucho, drapie w gardle, kicham. A tak bardzo chciałoby się nam pojechać na jakąś wycieczkę w góry!