Sylwester 2018 - w drodze na sanki |
Rok 2019 przyszedł do nas mroźną choć bezśnieżną nocą, a jego pojawienia się nie zauważyłam aż do rana - pogrążona w głębokim smacznym śnie. Śnie tak mocnym, że nawet huk fajerwerków nie był w stanie mnie z niego wybudzić.
A spało się tak dobrze, i mi i dzieciom, ponieważ sylwestrowy dzień spędziliśmy szalejąc na sankach. Do zjazdów z górki doszedł jeszcze spacer do pobliskiego wodospadu, a potem jeszcze trochę z górki za pazurki, tak że po powrocie do domu cała nasza trójka ledwie zdołała doczołgać się do kanapy.
Sylwester 2018 - w drodze na sanki |
Trochę pomógł nam gorący prysznic, ale tych sił na długo nie wystarczyło.
Krzyś strasznie chciał przywitać nowy rok o północy. Dla Emilii pora nie miała znaczenia, ważne było to, że będzie prawdziwy szampan tylko bez alkoholu (gazowany sok winogronowy.) Kompromis osiągnęliśmy dość szybko i wznieśliśmy toast noworoczny o północy czasu wschodnio-amerykańskiego (21.00 u nas.) Po każdym łyku szampana, przeszczęśliwa Emilia przybiegała obsypać mnie pocałunkami a tak promieniała radością, że postanowiłam serwować im tego szampana i z innych okazji, np. urodzin. Jeszcze przez godzinę pooglądaliśmy relację z zabawy w Nowym Yorku a potem udaliśmy się do łóżek. Tak mi się wydaje, że to ja odpłynęłam najszybciej.
Sylwester 2018 - w drodze na sanki |
Ostatni poranek starego roku opatulił się i wszystko wokół gęstą mgłą, a brak słońca i mrok nastrajał dość ponuro, ale prognoza pogody zapowiadała bezchmurne niebo w górach. I rzeczywiście, 40 kilometrów od domu ujrzeliśmy błękit nieba, a zalesione pagórki opromienione porannym słońcem tak nas zachwyciły, że zatrzymałam się, by zatrzymać to piękno na nieco dłużej.
Na tym odcinku droga biegnie wzdłuż zbiornika zaporowego, w którym obecnie wody jest niewiele, raptem odrobina na samym dnie, ale jest ona tak czysta, że trzeba się dobrze przyjrzeć, by dostrzec linię oddzielającą brzeg zbiornika od odbicia. Pomiędzy zbiornikiem a szosą biegnie linia kolejowa - tory widać na pierwszym zdjęciu.
A o tym jak bawiliśmy się na sankach będzie następnym razem.
3 komentarze:
Bardzo ciekawe przywitanie Nowego Roku.
Mam oczywisciecten wypad na łono natury. Pieknie tam jest , Wspaniale jest to ,ze z dziećmi tak często robisz wypady . Z pewnością zostanie to u nich w pamięci i w nawyku ,że sami kiedyś tam w przyszłości będąc to kontynuowali,
Bąbelki też są dobre. 😉 Za moich czasów to była oranzada. Kto ja jeszcze pamięta. Chyba była o różnych smakach , bardzo słodką. Butelka zamykana na taki klaps. No ale wtedy i wodę z kranu ( chyba była zdalna ) , pilo się w syfonach...
Jak sobie pomyślę, to ja jadłam , bardzo modne i drogie teraz , jedzenie ekologiczne.
Wszystkiego dobrego dla Was z Nowym Rokiem 2019!..
Zdrowia, radości z życia i dużo takich wycieczek jak ta że zdjęć. 😊
Nie ważne w jakim czasie, wschodnim czy zachodnim, ważna jest atmosfera powitania, a Wy zrobiliście to fajnie.
Podziwiam spanie przy hukach fajerwerków.
Wszystkiego dobrego w tym już bieżącym Roku. :)
Niech szczęście nie zgubi Waszego adresu. :)))
Jula, ja pamiętam tę oranżadę i syfonową wodę i oranżadę w proszku też :)))
Wszystkiego dobrego. :)
Pozdrawiam ciepło.
Jula - na łonie natury raczej żegnaliśmy stary rok - w pierszy dzień nowego dochodziliśmy do siebie . . .
Oranżadę pamiętam, wodę z syfonów na ulicy i tego nabijanego gazem w określonych punktach - też.
Splocik - a dzisiaj u ortodonty okazało się, że on ze swoją rodziną /2 małych dzieci/ też witał nowy rok o czasie nowojorskim . . .
Dziękuję Wam dziewczyny za życzenia! Nawzajem!!!
Motylek
Prześlij komentarz