W Wielkanoc w południe dotarliśmy do znajomych. Wielkanoc spędziliśmy w ich towarzystwie rok temu i dwa lata temu. Trzeci raz z rzędu to chyba już tradycja?
Polowanie na jajka odbyło się w tym roku w domu. Nikt z dorosłych nie miał ochoty chować jajek w strugach deszczu, a jak sobie wyobraziliśmy, jak będą wyglądały dzieci po powrocie z ogródka to utwierdziliśmy się w przekonaniu, że bawimy się pod dachem. Tylko przez krótką chwilę rozważaliśmy wręczenie dzieciom jaj, ale przecież właśnie o to bieganie chodzi. Wprawdzie najpierw starszaki (Krzyś i równolatek Michał) twierdzili, że w tym roku to oni już się nie bawią, ale jak przyszło co do czego, to się okazało, że siedemnastolatek to jednak dziecko i z takim samym zaangażowaniem wyszukuje jajka z czekoladkami jak pięcioletnia Marysia.
Jajek było sporo, jakieś 300 na sześcioro niepełnoletnich, więc dla każdego wystarczyło. Najmłodszej się nieco pomogło w wyszukiwaniu, żeby też wypełnił się cały koszyczek.
Samo chowanie jajek to też była frajda i wyzwanie, no bo jak tu pochować 300 jajek na ograniczonym metrażu? Poutykaliśmy jaja na półkach, pod poduchami na kanapie, na żyrandolach, grubszych ramkach obrazków, w spiżarce, za sprzętami, pod meblami, no gdzie się tylko dało.
Zabawa się udała. Spotkanie z przyjaciółmi też, żal było wychodzić, ale do domu mieliśmy półtorej godziny jazdy samochodem, dość męczącej w strugach deszczu i po ciemku, ale dotarliśmy szczęśliwie i bez przygód. Poniedziałek u nas to już zwykły dzień — praca i szkoła. I po świętach.
3 komentarze:
Fajna zabawa I tradycja , pozdrawiam.
Jak widać i w ograniczonej przestrzeni zabawa może być fantastyczna.
Brawo WY. :)
Takie tradycje, jeśli chodzi o zabawę i spotkania. warto kultywować.
Pozdrawiam ciepło.
Urszula - Fajna, i dla dzieci i dla dorosłych.
Splocik - A tak, i na ograniczonej przestrzeni można się dobrze bawić.
Pozdrawiam,
Motylek
Prześlij komentarz