piątek, 9 lipca 2021

Trzy serca

Kapę na łóżko Emilii zaczęłam robić 9 lutego 2020 roku.



Doszłam do ciemnoniebieskiego paska wokół prostokąta z trzema sercami i utknęłam.



Rozpętała się pandemia, sklepy pozamykali, a mi zabrakło włóczki. Można sobie było zamówić przez internet i odebrać przy wejściu do sklepu, ale ja zaczęłam z włóczki bez banderoli i musiałam poprzykładać motki do tego co już miałam zrobione by wybrać odpowiednią grubość i kolor. 



Zaczęta robótka poszła w odstawkę. Po jakimś czasie przechwyciła ją Emilia, której niewielki rozmiar kapy nie przeszkadzał. Stwierdziła, że to świetny mały kocyk, przykrywała sobie nim poduszkę, robiła z niego ściankę domku pod biurkiem, i wymyślała tuziny innych zastosowań dla tego mini-kocyka. 



Aż nadszedł czas, że znowu można było wybrać się do sklepu, choć jeszcze z duszą na ramieniu. Wyboru oszałamiającego nie było, ale coś tam wyszperałyśmy na półkach. Emilii podobał się różowy, choć podobno tego koloru nie lubi. Przełamany bielą i szarością nie wygląda aż tak cukierkowato. 



Z każdym okrążeniem szło mi wolniej — wiadomo, słupków przybywa! Do końca dotarłam w amerykańskie Święto Niepodległości, czyli 4 lipca. Odetchnęłam głęboko, otarłam pot z czoła (to akurat z racji upału) i doszłam do wniosku, że z kocykami typu granny na jakiś czas się chyba rozstanę. Potrzebę wewnętrzną zaspokoiłam i mam na razie dość.

Emilii kapa się podoba, ale to raczej nie zaskakuje, bo od początku jej się podobała, nawet jak jej było tyci-tyci.

Zmęczył mnie ten monstrualny projekt i chyba rozejrzę się teraz za czymś niewielkim dla odmiany.

3 komentarze:

Urszula97 pisze...

Piękna jest.Lubie takie.Pozdrawiam.

splocik pisze...

Super narzuta i pęknie kolorystycznie dopracowana. :)
Pozdrawiam ciepło.

Motylek pisze...

Urszula, Splocik - Dziękuję! Pozdrawiam!

Motylek