Wiosna rozgościła się na dobre.
Przyniosła ze sobą deszcze i burze, ale także i tęcze.
Ociepliło się i pada, więc wszystko rośnie, jak to wiosną. I kwiatki i trawa, która, choć pięknie zielona, sama się nie skosi, a przycięta nisko, ładniej wygląda.
Ciągle zapominałam wsadzić do samochodu baniak na benzynę do kosiarki a z zeszłego roku już mi nic nie zostało. Ale że trawa wybujała ponad miarę, zmobilizowałam się w końcu, w drodze z pracy wstąpiłam na stację benzynową i w zeszły czwartek zainaugurowałam sezon koszenia trawnika.
Po tygodniu znowu kosiłam bo trawa rośnie jeszcze szybciej niż moje dzieci.
Kilka tygodni temu rozsypałam środek na mech i inny, przeciwko chwastom. Ten drugi miał domieszkę nawozu specjalnie przeznaczonego dla trawy. Mchu jest mniej, dzięki czemu trawa ładniej rośnie. Chwastów też jakby mniej. Nie wiem czy to zasługa chemii czy efekt częstych inspekcji i mozolnego wyrywania. W każdym razie trawnik przed domem wygląda ładnie. W końcu!
Przywiozłam też trochę wiórów i odświeżyłam nieco te miejsca przed domem, w których trawa nie rośnie.
Za domem najpierw musiałam wyzbierać liście i pozimowe śmieci, dopiero potem wysypałam wiórami rabatkę.
Przy okazji uporządkowałam pnący jaśmin, który prosił się o nową podpórkę już od kilku lat, ale tak mi schodziło i schodziło. Co wypuścił nowe pędy to je wplatałam w drabinkę, bez ładu i składu, i w końcu wyglądało to jak jeden wielki supeł, gmatwanina pędów. Rozplątanie tego bałaganu zajęło mi sporo czasu, trochę pędów nie wyszło z tego cało, ale większości nic się nie stało.
Kilka dni wcześniej kupiłam nową podpórkę, ale że przez lata jaśmin się rozrósł, wypuszczając bardzo długie pędy, postanowiłam poprowadzić go wzdłuż zadaszenia nad tarasem. Wypatrzyłam w sklepie niewysoki płotek, taki na 30 cm, i przybiłam go do góry nogami wzdłuż dwóch belek. Na razie jaśmin dochodzi jedynie do połowy jednego boku, ale z czasem powinien opleść ładnie siatkę i z drugiej strony. Już teraz ładnie to wygląda, ale tak naprawdę to czekam na czas kwitnienia.
Na zimowej wyprzedaży kupiłam światełka na energię słoneczną, z żaróweczkami w kształcie kwiatków, i przypięłam je wzdłuż boków zadaszenia - wystarczyło na 3 boki.
Światełka włączają się same kiedy zapada zmrok. Po słonecznym dniu, energii w baterii wystarcza na całą noc. Mrugają do mnie przez okno sypialni.
Już prawie uporałam się z pozimowym sprzątaniem ogródka. Teraz mam przymusową przerwę, bo jest zbyt mokro.
Ale udało mi się wczoraj skosić trawnik - skończyłam na pół godziny przed mega burzą.
Koleżanka z pracy pracuje nad rozsadą pomidorów - ładnie wzeszły i już są gotowe do rozsadzania, więc powoli trzeba się brać za przygotowanie grządek pod pomidory.
I jeszcze jeden, niezbyt wdzięczny projekt do odpracowania czyli usunięcie trawy i mchu z pomiędzy płyt chodnikowych. Chyba nikt tego nie lubi.
4 komentarze:
Ależ u Ciebie pięknie wszystko kwitnie. aż tęskno za taką wiosną!
Jestem ciekawa widoku kwitnącego, rozpiętego jaśminu.
Piękna wiosenka,masz cudowne kwiatki ,inną odmianę szafirków, kawał roboty a napiszę odwaliłaś sumiennie,dokładnie.Co juz pomidory będziecie sadzić? a ja jestem ciekawa oświetlenia z motylkami,
Pięknie u Ciebie i kolorowo.
Dobrze Ci wyszło koszenie, bo ponoć trawę należy kosić przed deszczem :)))
Przynajmniej po burzy miałaś śliczny kolorowy dodatek na niebie. :)
Pozdrawiam ciepło.
Hrabina - ja tez nie moge sie juz doczekac, ale trzeba pocwiczyc cierpliwosc...
Urszula - mam dwie odmiany szafirkow - te na zdjeciu zakwitly nieco wczesniej niz te bardziej powszechnie spotykane. Oswietlenie jest z kwiatkami, nie motylkami. Jakos nie potrafie zrobic dobrego zdjecia. Pomidory na razie sa na etapie rozsady, ale po polowie maja mozna bedzie juz sadzic.
Splocik - tak pada u nas, ze staram sie wstrzelic z koszeniem pomiedzy opadami, ale zeby trawa byla sucha. Tydzien minal i znowu trezba by odpalac kosiarke...
Motylek
Prześlij komentarz