Podczas ferii wiosennych rozstaliśmy się ostatecznie z zębami mlecznymi Krzyśka.
Mieliśmy umówioną wizytę w celu wyrwania dwóch ostatnich, ale jeden z nich sam wypadł, w czym pomogła mu pizza, a stało się to na 3 dni przed zaplanowaną wizytą u dentysty. Dzięki temu szczęśliwemu zbiegowi okoliczności zapłaciłam za usunięcie tylko jednego zęba a nie dwóch.
Bezpośrednio po opuszczeniu gabinetu stomatologicznego Krzysiek nieco marudził, narzekał, że mu zimno i smutno - to pewnie pod wpływem znieczulenia. Ale pozbierał się dość szybko i już wieczorem pytał dlaczego tego dnia nie poszedł na karate. Wydawało mi się, że trening po ekstrakcji nie jest wskazany, ale najwidoczniej zasada ta nie obowiązuje w przypadku nastoletnich twardzieli.
Następnego dnia już nic Krzyśka nie bolało i jadł normalnie wszystko na co miał ochotę.
Etap zębów mlecznych u jednego dziecka zakończony, pałeczkę sztafety przejęła Emilia, której chwieją się już kolejne ząbki.
(Zdjęcie z sesji u fotografa.)
1 komentarz:
Myślałam że już dawno po zębach mlecznych,a tu prosze.
Prześlij komentarz