piątek, 27 lipca 2018

Toketee Falls

Wodospad Toketee Falls to jeden z najsłynniejszych oregońskich wodospadów. ("Toketee" w języku północno-amerykańskich Indian Chinook oznacza "wdzięczny, ładny.")

Toketee Falls, Oregon

Pomiędzy  bazaltowymi kolumnami woda rzeki North Umpqua River opada dwoma kaskadami o łącznej wysokości ponad 35 metrów. Pierwsza, 12-metrowa kaskada wpada do niedostępnego basenu utworzonego w skalnej niszy, skąd kolejną, 24-metrową kaskadą opada do sporego rozlewiska u stóp wodospadu.

Toketee Falls, Oregon

Ten piękny wodospad można podziwiać z jednego tylko miejsca, niewielkiego tarasu wybudowanego na zboczu kanionu nieco poniżej wodospadu, którym płynie rzeka. Niektórzy szaleńcy usiłują przeskoczyć przez płot i zejść stromizną w dół by zrobić lepsze zdjęcia - nader często kończy się to akcjami ratowniczymi i odwożeniem tychże nieustraszonych do szpitala.


Do wodospadu prowadzi niezbyt długi szlak, choć już nie tak łatwy jak w przypadku innych odwiedzonych przez nas wodospadów. Najpierw idzie się wprawdzie dość szeroką i prostą leśną ścieżką, mijając pnie zwalonych drzew, ale wkrótce zaczynają się schody - dosłownie! Mnóstwo stopni w górę, a potem w dół, tak, że w końcu nogi zaczynają to odczuwać.


Szlak robi się wąziutki, na szczęście od urwiska oddziela go dość porządna barierka i druciana siatka.

Nieco powyżej wodospadu, w miejscu niewidocznym nigdzie ze szlaku, jest ujęcie, którym wodę poprowadzono ogromnym, o średnicy niemal 4 metrów rurociągiem, do pobliskiej elektrowni.


Rurociąg ten można sobie obejrzeć przy parkingu. Obrośnięty roślinnością, z tryskającą z licznych szczelin wodą sprawia niesamowite wrażenie kosmicznego akweduktu przeniesionego w to miejsce z jakiejś innej rzeczywistości.


Ponieważ dzień był upalny a my zgrzani po spacerze do wodospadu i z powrotem, chętnie schłodziliśmy się tryskającej z licznych otworów wodzie. Dzieci miały frajdę przebiegając wzdłuż, przecinając strumienie wody, dorośli, statecznie nabierali wody w dłonie i obmywali twarze. Psy łapały wodę prosto do pyska łagodząc pragnienie.

3 komentarze:

hrabina pisze...

Superowo z tą tryskającą wodą. Sama bym się pochlapala.
Wodospad malowniczy, a ludzie wszędzie tacy sami. U nas też się pchają, aby zrobić fotę i nie baczą na neibezpieczeństwo.

splocik pisze...

Niezmiennie korzystam z Waszych wycieczek i zwiedzam piękne miejsca.
Piękne widoki... :)
U nas teraz sztucznie tworzą kurtyny wodne w miastach, a Wy mieliście je na trasie waszej wycieczki.
Pozdrawiam ciepło.

Motylek pisze...

Hrabina - a jeszcze lepiej sobie selfie trzasnąć . . . a potem kolejne w karetce pogotowia . . .

Splociku - a my z miasta wybywamy i coeszymy oczy naturalnymi kurtnami wodnymi. . . Zapraszam na kolejne wycieczki, bo to dopiero środek lata.

Motylek