sobota, 21 lipca 2018

Z motyką na słońce czyli odnawianie tarasu

Porwałam się z motyką na słońce. Sama, z własnej, i absolutnie nie przymuszonej woli, postanowiłam odnowić taras. Doszłam do wniosku, że jeśli tego nie zrobię w tym roku, nie przetrzyma kolejnej zimy a zastąpienie go nowym to zbyt duży wydatek, i teraz, i w przyszłym roku.

Zdecydowanie źle oszacowałam czas, jaki będzie mi konieczny na to przedsięwzięcie. Myślałam, że zmieszczę się w 3-4 dniach, a jak się okazało, na restaurację tarasu o powierzchni 34 metrów kwadratowych potrzebowałam tych dni aż 9.

Najpierw trzeba było zedrzeć starą farbę. Kiedy się za to zabrałam, w pełni dotarło do mnie w jak tragicznym stanie są deski tarasu.

taras przed renowacją

Zdzierałam starą farbę dwa dni, ręce bolały, ramiona bolały, spod złuszczonej farby co i raz wyskakiwały spróchniałe fragmenty. Wydłubywałam to próchno, potem wydmuchałam wszystkie resztki - sąsiad pożyczył mi kompresor, więc to akurat poszło w miarę szybko.

Potem dziury łatałam specjalnie do tego przeznaczonym preparatem, którego zabrakło mi dość szybko - 3 razy jechałam do sklepu by go dokupić. Potem to łatanie musiało porządnie wyschnąć, jeszcze tylko wygładzenie, i w końcu można się było zabrać za samo malowanie.

taras po renowacji

Kupując farbę, nabyłam też zalecany do niej rodzaj wałka ale jak zaczęłam malować to okazało się, że zamiast rozprowadzać farbę, zostawia tylko placki farby - jeszcze się nie spotkałam z czymś takim. Zazwyczaj wałek ślicznie rozprowadza farbę, bez mazów i nierówności, a tu taka przykra niespodzianka!

taras przed renowacją

W końcu malowałam pędzlem i małym wałkiem z zupełnie innym rodzajem gąbki. Położenie jednej warstwy zajęło mi około ośmiu godzin i musiałam to podzielić na dwa dni bo przecież nie byłam zwolniona z innych obowiązków domowo-służbowych. Od tego ciągłego przykucania dostałam takich potwornych zakwasów jakich jeszcze nie miałam po najbardziej wymagającym treningu. Potem malowałam już jedynie w pozycji siedzącej - producent farby zaleca położenie dwóch warstw, do zaleceń tych zastosowałam się skrupulatnie.

taras po renowacji

Kolejny dzień zwłoki wymusił pilny projekt w pracy, który musiałam skończyć w określonym terminie, a że podczas wakacji dzieci pracuję głównie z domu, wszystko co niezbędne musiało poczekać.

Nareszcie dokonało się ostatnie pociągnięcie pędzlem, pojemnik z farbą został zamknięty, pędzel spoczął w słoiku z wodą. Przynajmniej jeśli chodzi o ilość potrzebnej farby to obliczeń dokonałam poprawnych i farby jeszcze trochę zostało - ale mam już dla niej przeznaczenie, tylko muszę nieco dojść do siebie po renowacji tarasu.


Z ogólnego efektu jestem bardzo zadowolona. Wizualnie taras prezentuje się pierwsza klasa mam tylko nadzieję, że jakość mojego wykonania też okaże się tak fantastyczna. Czas pokaże.

6 komentarzy:

Urszula97 pisze...

Chylę głowkę,szacun dla Ciebie ,ja bym padła przy takiej robocie,pracowita i zawzieta jesteś,

hrabina pisze...

Na pewno taras teraz wytrzma kolejne lata, a skoro zrobiłaś to tak dokładnie, do następnego razu wiele czasu upłynie. Wiem to z doświadczenia po malowaniu - tylko! - drzwi wejściowych. U mnie są już 7 lat bez kolejnej renowacji, a sąsiad, który zrobił to na szybko, powtarza robotę co roku:). Czasem warto spędzić aż tyle czasu na malowaniu, ale szczerze... to nie zazdroszczę.

Anonimowy pisze...

Z wlasnego doswiadczenia polecam polozenie 1 warstwy swiezej farby po 2-3 latach (zalezy od stopnia uzytkowania tarasu), ale juz bez zdrapywania starej, wystarczy uprzednio dobrze splukac taras woda I poczekac az wyschnie, albo jeszcze lepiej zdmuchac pyly I kurz odkurzaczem do lisci. Niestety, tez twierdze, ze malowanie walkiem to rzeczywiscie totalna masakra I jednak nie ma to jak stary dobry pedzel :) dorka z NJ

Motylek pisze...

Urszula - dziękuję. No, prawie padłam i ja . . .

Hrabina - Ale to już za mną. Mam ndzieję, że moje starania przełożyły się na jakość i udało mi się zrobić to porządnie. W końcu właśnie tego staram się nauczyć moje dzieci - zrób dobrze za pierwszym razem a oszczędzisz sporo czasu i wysiłku potem!

Dorka - właśnie taki mam zamiar, a jedyny dylemat to czy malować już za 2 lata czy wystarczy za 3 . . .

Motylek

splocik pisze...

Nie jeden raz pokazałaś, że doskonale sprawdzasz się w takich pracach renowacyjnych.
Tym razem też poradziłaś sobie doskonale, więc na pewno taras w tej postaci przetrwa sporo czasu, chyba że wpadniesz na pomysł jakiejś przeróbki.
Podoba mi się Twój taras, siadam w fotelu i poproszę o napój chłodzący. :))))))))))
Pozdrawiam ciepło.

Motylek pisze...

Splociku - już podaję! Czy wygodnie w hamaku?

Motylek