Nasz pierwszy w tym roku wyjazdu pod namiot zaprowadził nas nad rzekę North Umpqua River, 170 kilometrowy dopływ rzeki Upmqua.
Wprawdzie pole namiotowe (Steamboat Ball Field) oddalone było od samej rzeki o jakieś 10 minut spacerkiem, ale o dziwo, dzieciom wcale to nie przeszkadzało. Droga do rzeki, biegnąca lasem na dość stromym urwisku, okazała się nader ciekawym miejscem do zabawy - wystarczyło uruchomić wyobraźnię, z czym ani Krzyś ani Emilia nie mieli najmniejszego problemu.
Jedynym minusem było to, że nie bardzo chciałam puszczać dzieci same na tę wyprawę - kursowaliśmy więc we troje nad rzekę dość regularnie.
Nie dowierzałam moim pomysłowym pociechom - zbyt często zdarza im się wpaść na jakiś "genialny" pomysł. Wolałam uniknąć poszukiwań po lasach a i woda w rzece miejscami głęboka i rwąca, przedstawiała realne niebezpieczeństwo.
Dość trudno znaleźć dogodne dojście do wody, i kiedy już takowe odkryliśmy, wracaliśmy w upatrzone miejsce.
Dzieci bawiły się, ja delektowałam się pięknem natury.
Woda w rzece była przeraźliwie zimna, więc jedynie moczyliśmy w niej stopy co i tak przynosiło ulgę w palących od samego rana promieniach słońca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz