Pierwszy weekend sierpnia spędziłyśmy z Emilią na zawodach pływackich Big Kahuna w Coos Bay - nad oceanem.
To dwie godziny jazdy samochodem z domu, ale podróż tam zajęła nam ponad cztery godziny bo miałyśmy pecha utknąć w dwóch korkach spowodowanych wypadkami samochodowymi. W pewnym momencie Emilia już nie była w stanie utrzymać nadmiaru energii, wyszła z samochodu i zaczęła sama z sobą grać w badmintona - tak się złożyło, że paletki były w samochodzie.
Najpierw sobie odbijała lotkę do góry, potem zaczęła celować w otwarte okno. Zdążyła się zmęczyć na długo zanim samochody mogły uruchomić silniki i przesunąć się nieco do przodu. Na szczęście tego dnia Emilia nie pływała ale i tak było jej przykro, że nie mogła dopingować koleżanek.
zawody Big Kahuna. sierpień 2025 |
Jak w poprzednich latach, spałyśmy w namiocie w parku Mingus przy basenie. To bardzo miło ze strony władz miasta, że troszczą się o portfele rodziców i pozwalają za darmo biwakować w parku przy basenie, korzystać nieodpłatnie z basenowych pryszniców i toalet.
Basen położony jest na obrzeżach parku, tuż przy Japońskich ogrodach Choshi, więc wieczorem pierwszego dnia poszłyśmy sobie na spacer choć już robiło się ciemno.
Mingus Park w Coos Bay |
Zapuściłyśmy się w bambusowy zagajnik, w którym wpadłyśmy w błoto tak głębokie, że Emilia zapadła się po kolana. Musiała bardzo się wysilić, żeby wyciągnąć nogę z tej pułapki. Błotko mlasnęło i wypuściło nogę Emilii ale bez buta. Misja uratowania obuwia spadła na moje barki. Zdążyłam go złapać zanim zamknęło się nad nim zdradzieckie błocko - dobrze, że było tak gęste, więc powrót do postaci sprzed naszego najścia zajął nieco czasu. Zanurzyłam rękę głęboko, sporo ponad łokieć, złapałam mocno ale musiałam się bardzo wytężyć, żeby wyrwać buta z błotnego uchwytu.
zdradziecki bambusowy zagajnik |
Oczyściłam nas z grubsza w parkowej sadzawce a potem prałam buty, skarpetki, i spodnie w basenowej umywalce. Cudem, wszystko się doprało! Pewnie nadmiar wrażeń dodał mi sił do szorowania.
W sobotę po zawodach, jak w poprzednich latach, pojechaliśmy większą grupą nad ocean, do Zatoki Zachodzącego Słońca. W tym roku pogoda dopisała, słonko dopieściło nas swoim ciepełkiem, co na oregońskiej plaży nie zdarza się zbyt często. Wszyscy dobrze się bawili, i młodzi sportowcy, i rodzice.
W odstępach pomiędzy konkurencjami, w których płynęła Emilia, spacerowałam sobie po parku. Kaczki okazały się nad wyraz przyjazne i bardzo zainteresowane nie tylko moją osobą. (Nie)stety, ode mnie nie dostały żadnego jedzenia.
kaczki w Mingus Park w Coos Bay |
W niedzielę, ostatniego dnia zawodów, przed powrotem do domu wstąpiłyśmy do chińskiej restauracji. Byłyśmy w Coos Bay już tyle razy, że mamy tam ulubioną chińską restaurację.
W tym roku pojechałyśmy na zawody Big Kahuna same, bez Krzyśka. Syn dorosły, ma już swoje sprawy i wyjazdy ze swoimi znajomymi. W poprzednich zwodach, w czerwcu, ale na miejscu, w naszym mieście, też już Krzysiek nie pływał, też już miał inne plany.
zawody Mike Morris Meet, czerwiec 2025 |
Na czerwcowych zawodach poszło Emilii rewelacyjnie. Pobiła życiowe rekordy we wszystkich konkurencjach, w których startowała i do tego uplasowała się dosyć wysoko w końcowej klasyfikacji. Na Big Kahuna poszło jej nieco gorzej ale i tak poprawiła swoje wyniki w trzech z czterech konkurencji, w których startowała.
Emilia na szczęście podchodzi do wyników na zwodach bardzo zdroworozsądkowo co mnie cieszy. Nawet jak jej nie pójdzie za dobrze, nie rozpaczy, nie zalewa się łzami, jedynie wzruszy ramionami i po sprawie. Pływa głównie dla przyjemności i życia towarzyskiego. Cieszą ją rekordy, ale wyniki nie stanowią kwestii życia lub śmierci - w przeciwieństwie do wielu koleżanek z klubu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz