niedziela, 14 marca 2021

Zawsze coś wyskoczy

Na początku roku, Emilia wypisała mi na kartce serię ćwiczeń, a wręczając mi tę listę oznajmiła Do this challenge everyday and you will be amazed! 

Niemal każdego dnia grzecznie ćwiczę i jestem naprawdę amazed, że tak niewiele dni opuściłam!

Pewnego lutowego dnia ćwiczyłam brzuszki w nieco innym miejscu niż zazwyczaj i uwagę moją przykuł brązowy kolor na białym kloszu lampy sufitowej. Zaniepokojona, przerwałam ćwiczenia, odkręciłam klosz a to co znalazłam wewnątrz potwierdziło moje obawy - woda!

Cieknący dach to jeden z gorszych koszmarów jaki może się przytrafić podczas sezonu deszczowego jaki panuje u nas od jesieni do początków lata. Dach remontowany był 9 lat temu, więc byłam mocno zazskoczona, że przeciek zdarzył się tak szybko. A świadomość, że woda znalazła sobie ujście przy kabelkach z energią elektryczna sprawiła, że ciarki preszły mi po plecach.

Szybciutko zadzwoniłam do firmy, która dach remontowała 9 lat temu. Wprawdzie ich gwarancja na robociznę już minęła (5 lat) ale jednak ktoś ten dach musiał mi naprawić. Pan przyjechał już następnego dnia - akurat zaczynał się kolejny, wielodniowy, ciąg opadów. Pan wszedł na dach, dokonał inspekcji, i wysnuł trzy możliwe scenariusze - zaprezentował mi je od najbardziej optymistycznego (wymagającego najmniej pracy a tym samym najmniej kosztownego) po ten najbardziej pesymistyczny. 

Akurat zaczynało kropić, kiedy oboje stwierdziliśmy, że zakładamy wersję najbardziej optymistyczną, według której przeciek spowodowany jest obluzowaniem się gwoździ mocujących coś tam przy oknie dachowym (wybaczcie, ale nawet jakby mi powiedział po polsku to pewnie nie wiedziałabym o co dokładnie chodzi 😊 - samo okno dachowe nie przecieka). Wprawdzie padający coraz mocniej deszcz nie stwarzał idealych warunków do uszczelniania czegokolwiek, ale wyjścia za bardzo nie było - dopiero za kilka dni miało przestać padać. 

Od tego czasu minął miesiąc a ja po każdym deszczu oglądam dokładnie lampę, szukając najmniejszego śladu wody wewnątrz klosza. Raz nawet odkręciłam klosz, przekonana, że to kropla wody, ale okazało się, że to bańka powietrza zamknięta w zastygłym szkle. Jak na razie, obawy, że jednak któryś z tych mniej optymistycznych scenariuszy może mieć miejsce, nie potwierdziły się, i mam nadzieję, że tak już pozostanie. Trzymajcie kciuki!

I pomyśleć, że gdyby nie wyzwanie Emilii, minęłyby długie miesiące nim bym cokolwiek zauważyła - bo jak często kontempluje się niepozorne lampy sufitowe?

6 komentarzy:

Jula pisze...

Tez mam nadzieję, że to ten problem z obluzowanym gwoździem. To tak jak z krajem. U mnie była przetarta krzywda. I ciekl. Okazuje się się ,że to drobna sprawa ale zawsze pomijana, bo z reguły wymienia się uszczelki itd..
Krzywda to ta część kranu z reguły w ścianie , która łączy rurę w ścianie z Iranem. Przeważnie jest jako dodatek przy baterii ale hyraulikom nie chcę się jej wymieniać. Skoro nie przecieków u Ciebie to ten drobny problem i dobrze,że udało ci się namierzyć to. 😉😊
Jest dobrze i tego się trzymajmy. 😁👍

Jula pisze...

Z kranem , nie krajem.

Motylek pisze...

Jula - Ja tez nie wiedzialam o tek krzywdzie. Jak mi ciekl kran to sasiad pomogl mi wymienic uszczelke - teraz juz powinnam wiedziec jak to zrobic sama.

Motylek

Jula pisze...

Krzywka to sie po polsku nazywa . Moj blad byl.
Tez umiem wymieniac uszczelke. Koszt 50 gr a sobie zyczy od 50 zl zl w gore.
Ja odkrecam kluczem do roweru. ;)
W OBI , pan mi pomogl rozwiazac problem z kabina. Bo drzwi puszczaly wode.Pokazal w ktorym miejscu sie je reguluje. Jest taka opcja nie wiedzialam .Teraz mam ok. :D

hrabina pisze...

Tak, czasem takie rzeczy odkrywasz przez przypadek, bo faktycznie, kto podziwia lampy leżąc na podłodze:) Mam nadzieję, że u Ciebie będzie ta najmniej frustrująca opcja - tego życzę.

P.S. Ja też podczas ćwiczen na podłodze odkryłam przeciek na suficie :)

Motylek pisze...

Hrabina - hmm.. czy kwalifikuje się to jako "skutek uboczny" ćwiczenia?
Motylek